80 lat temu urodził się Elvis Presley - "król rock and rolla"
Nazywany "królem rock and rolla", jedna z najważniejszych ikon amerykańskiej popkultury, piosenkarz i aktor Elvis Presley urodził się 80 lat temu, 8 stycznia 1935 r. Presley był wykonawcą takich utworów jak "Blue Suede Shoes" czy "Heartbreak Hotel".
Piosenkarz Bob Luman w rozmowie z dziennikarzem Paulem Hemphillem wspominał swoje pierwsze spotkanie z Elvisem Presleyem: "Dzieciak wyszedł na scenę w czerwonych spodniach, zielonej marynarce i różowej koszuli i skarpetach. Na twarzy miał grymas i stał przed mikrofonem chyba z pięć minut, zanim w ogóle się poruszył. Potem uderzył w struny gitary, zrywając dwie z nich. I tak stał - dwie struny zwisały bezwładnie - jeszcze niczego nie zrobił, a te dziewczyny krzyczały i mdlały, usiłowały wbiec na scenę. Potem zaczął bujać biodrami, jakby zalecał się do gitary. Miałem ciarki". Podczas opisywanego przez Lumana koncertu w miasteczku Kilgore, Elvis miał 19 lat.
"Pierwszy raz zobaczyłem Elvisa, gdy śpiewał na pace ciężarówki, podczas otwarcia apteki Katz na Lamar Avenue - przyszło go zobaczyć dwieście, może trzysta osób, głównie nastolatki. Mając jeden przebój na koncie, śpiewał go w kółko" - wspomina w swojej autobiografii Johnny Cash. "On rozpoczął nową falę, zmienił wszystko - muzykę, język, modę. Od tego zaczęła się ta cała rewolucja społeczno-kulturalna. Lata sześćdziesiąte wyrosły z tego" - ocenił Bob Dylan.
Sam Presley wydawał się wciągnięty w świat, nad którym nie miał żadnej kontroli. W rozmowie z "The Saturday Evening Post" mówił: "Nie mam pojęcia, jak to się stało. Niedawno śmialiśmy się z tatą: zapytał mnie +El, co się stało? Z tego, co pamiętam to ja pracowałem w fabryce a ty jeździłeś ciężarówką+".
Urodził się 8 stycznia 1935 r. w miasteczku Tupelo w stanie Missisipi, jako jedyne dziecko Gladys i Vernona Presleyów. "Byliśmy bardzo religijną rodziną. Gdy skończyłem dwa lata, znałem tylko muzykę gospel. Śpiewaliśmy psalmy, naśladując Murzynów" - wspominał Presley. Gdy skończył 11 lat rodzice kupili mu gitarę, choć marzył o rowerze. Nie rozstawał się z instrumentem, wsłuchiwał się w pieśni bluesmanów z Missisipi. Gdy skończył 13 lat, rodzina przeprowadziła się do Memphis. "Byliśmy całkowicie spłukani i wyjechaliśmy z dnia na dzień. Los musiał się odmienić" - mówił.
"Nikt nie wiedział, że śpiewam, nie byłem popularny, nie miałem dziewczyn" - wspominał lata szkolne. Chodził ubrany na różowo-czarno, zapuścił włosy i bokobrody. Miał opinię dziwaka. Kolega ze szkolnej ławki wspominał po latach, że Elvis "nie miał osobowości. Po prostu wygłupiał się i brzdąkał na gitarze w ostatniej ławce. Nikt nie wierzył, że cokolwiek z niego będzie".
W 1953 r. skończył szkołę i zaczął odwiedzać Sama Phillipsa, który prowadził studio nagraniowe Sun Records. Można było nagrać piosenkę za drobną opłatą. Philips powtarzał: "Gdybym znalazł białego gościa, który brzmiałby, jak czarny, zarobiłbym bilion dolarów". W Presleyu znalazł, czego szukał. Gdy muzycy wygłupiali się w studiu, Elvis zaczął grać bluesowy standard "That's All Right". Wersja Presleya nie miała jednak wiele wspólnego z oryginałem - była szybsza, spontaniczna, radosna. Z dnia na dzień, Elvis stał się sensacją i wcieleniem młodej Ameryki - idolami młodzieży byli buntownicy, grani przez Marlona Brando w "Dzikim" (1953) i Jamesa Deana w "Buntowniku bez powodu" (1955).
"Myślał wyłącznie o wielkiej karierze. Miał ambicję i pragnienie bycia w filmach i tym podobne. Był niecierpliwy" - wspominał jego pierwszy menadżer Bob Neal. W 1955 r. Elvisem zajął się kontrowersyjny impresario Tom Parker. Za odejście swojej gwiazdy do większej firmy, RCA Records, Sun Studios i Sam Phillips dostali 35 tysięcy dolarów - jak się wszystkim wówczas wydawało, sumę ogromną. W styczniu 1956 r. Elvis nagrał "Heartbreak Hotel" a pułkownik Parker powiedział: "Gdy poznałem Elvisa, miał talent wart miliona dolarów. Teraz ma milion dolarów".
Kolejne przeboje - "Jailhouse Rock", "Love Me Tender", "Hound Dog", "All Shook Up" - tylko utwierdzały jego pozycję jako idola "młodej Ameryki". Kilka lat później nie osłabiła jej także "brytyjska inwazja" na Amerykę, popularność The Beatles i The Rolling Stones. Dla muzyków tych grup także był idolem.
Rozpoczął karierę aktorską, występując w kiczowatym, ale popularnym filmie "Kochaj mnie czule". Wszystko się zatrzymało, gdy poszedł do wojska w 1958 r. "Zanim trafił do armii był bliżej boskości niż Carlos Castaneda" - napisał dziennikarz muzyczny Lester Bangs.
Gdy wyszedł, dwa lata później, nie chciał już śpiewać, chciał tylko grać w filmach - zagrał w ponad 30. Nagrywał kolejne albumy, do czego zobowiązywał go kontrakt, nie był już jednak "chłopakiem z sąsiedztwa". Zaszył się za złotymi bramami swojej posiadłości Graceland w Memphis. Coraz częściej występował jako atrakcja w eleganckich hotelach w Las Vegas. Wydawał płyty, skompilowane z "odrzutów" z innych sesji, które - choć oceniane krytycznie - sprzedawały się "na pniu". Album "Having Fun With Elvis on Stage" (1974) nie zawierał ani jednej piosenki. Cały album to 40 minut Elvisa, bełkocącego do mikrofonu.
"I tak to szło. Aż do samego końca. Poszukiwanie śladów życia w pogrzebaniu za życia w marmurowej figurze. Dowodów zaangażowania między apatią i lenistwem" - pisał biograf Preselya Peter Guralnick w książce "Lost Highway".
Elvis był zniechęcony, otyły i samotny, choć był gwiazdą, jak pragnął. Kontrolowany przez menedżera i kontrakty, Presley stał się firmą, gadżetem. Jak pisał Guralnick, Elvis zamienił się we własną parodię - na scenie występował w ekscentrycznych strojach, coraz częściej udając ciosy karate niż śpiewając. Cierpiał na depresję, tył, był zrezygnowany i zniechęcony do muzyki. Niszczył swój organizm łykając naprzemiennie tabletki na sen i na pobudzenie.
Zmarł 16 sierpnia 1977 r. w swojej posiadłości w Memphis. Przyczyną było zatrzymanie akcji serca. Jego posiadłość do dziś pozostaje miejscem pielgrzymek fanów z całego świata. (PAP)