Reforma procesu karnego może nie spełnić nadziei

2014-12-30, 12:25  Polska Agencja Prasowa

Eksperci obawiają się, że reforma procesu karnego, wyznaczająca sędziom rolę arbitra w sporze prokuratury z obroną, może nie spełnić pokładanych w niej nadziei - sędziowie mogą szeroko korzystać z wyjątku dopuszczającego ich aktywną, jak obecnie, rolę w procesie karnym.

W lipcu 2015 r. wchodzi w życie wielka reforma Kodeksu postępowania karnego, która zmienia filozofię prowadzenia procesu karnego. Sędzia ma się stać w pełni bezstronnym arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obroną - co nosi nazwę kontradyktoryjności, w miejsce dotychczasowego modelu tzw. inkwizycyjności, gdy na sądzie ciąży inicjatywa dowodowa w postaci przesłuchiwania świadków i zbierania dowodów. Inicjatywa sądu zostanie ograniczona, a rozszerzona - stron. Prokurator, który był autorem aktu oskarżenia, ma osobiście występować w danej sprawie w sądzie (dziś często przychodzą do niego w zastępstwie prokuratorzy nieznający dobrze danej sprawy).

B. wiceprokurator generalny, dziś wykładowca, prof. Ryszard Stefański podkreślił w rozmowie z PAP, że nie zreformowano postępowania przygotowawczego - prokurator będzie musiał jednocześnie prowadzić śledztwa, a zarazem zwiększą się jego obowiązki, bo będzie musiał osobiście występować w sądzie w sprawie, którą prowadził i skończył aktem oskarżenia. "Jedno z drugim nie jest zgrane" - dodał. "Uważam, że to nie może dobrze zafunkcjonować, bo prokuratura nie jest obecnie w stanie poradzić sobie z tymi obowiązkami" - dodał. Według niego trzeba zreformować postępowanie przygotowawcze, a najlepiej w ogóle je zlikwidować.

Zdaniem Stefańskiego po pewnym czasie niezbędna będzie interwencja ustawodawcy w kierunku reformy tego postępowania, bo nie będzie już powrotu do poprzedniego modelu. Uważa on, że prokurator nie powinien tak jak dziś zbierać tomów dowodów, w tym protokołów przesłuchań świadków (którzy i tak potem zeznają ponownie w sądzie), tylko np. wnosić do sądu, których świadków trzeba przesłuchać na rozprawie.

Według Stefańskiego sama kontradyktoryjność przed sądem jest zaś uregulowana bardzo dobrze, choć i tu widać zagrożenia. Podkreślił, że oskarżony będzie musiał być bardziej aktywny niż dotychczas, ale zakładana przez nowelizacja "równość stron" może być iluzoryczna. Zwrócił zwłaszcza uwagę na sytuację, gdy oskarżony nie będzie miał obrońcy, co oznacza że nie będzie w stanie nawet dobrze formułować wniosków dowodowych, których przecież nikt za niego nie złoży. Podkreślił, że wprawdzie może on żądać obrońcy, a sąd musi mu go zapewnić, ale w przypadku skazania musi za tego obrońcę zapłacić.

"Należy podejrzewać, że oskarżeni nie będą szeroko korzystać z tego uprawnienia; nie będzie zatem równości stron" - dodał Stefański. Jego zdaniem premiowani będą ci oskarżeni, których będzie stać na dobrego obrońcę z wyboru.

"Sama idea jest bardzo słuszna, bo nie może być tak jak dziś, że bezstronny w założeniu sąd z urzędu dopuszcza dowody obciążające oskarżonego, u którego może powstać myśl, że sąd nie jest bezstronny, bo robi wszystko, by go skazać" - oświadczył Stefański. Dodał, że teraz sąd będzie opierał się na wnioskach, które przedstawią strony, choć nowelizacja dopuszcza, że sąd w wyjątkowych, uzasadnionych przypadkach może dopuścić dowód z urzędu. Wyjaśnił, że chodzi o sytuację, w której sędzia - wbrew swemu przekonaniu - musiałby wydać np. wyrok skazujący, choć wie, że jeden dowód mógłby zmienić tę ocenę.

Zarazem Stefański widzi niebezpieczeństwo, że wyjątek taki może stać się regułą - zwłaszcza początkowo - bo sędziowie są przyzwyczajeni do przeprowadzania dowodów z urzędu. "Musi trochę potrwać, by zmieniła się ich mentalność" - dodał.

Także znany warszawski obrońca mec. Radosław Baszuk powiedział PAP, że nowelizacja pozostawiła sądom zbyt "szeroką furtkę" w tym zakresie. Jego zdaniem można sobie wyobrazić, że sądy będą uznawać, iż nowelizacja pozwala im na "szeroką inicjatywę dowodową". Z drugiej strony Baszuk przyznaje, że taka ingerencja sądu mogłaby być potrzebna np. w "możliwej do wyobrażenia sytuacji, gdy sędzia jako bezstronny obserwator załamuje ręce, widząc, że prokurator jest nieprzygotowany; obrońca - bierny, i za chwilę zapadnie wyrok niezgodny z poczuciem sprawiedliwości". Zdaniem Baszuka dopuszczanie dowodów przez sąd z urzędu powinno następować tylko na korzyść oskarżonego, bo tu wszak "obywatel ma do czynienia z całą siłą państwa".

Tak czy inaczej, w perspektywie kilku lat wykształci się tu zapewne jakaś praktyka sądów, a kwestia "obrośnie orzecznictwem", i będzie to mniej lub bardziej przewidywalne - uważa Baszuk. "Dramat może polegać na czymś innym" - dodał adwokat. Zwrócił uwagę, że nowelizacja nie pozwala, by w apelacji od wyroku sądu I instancji kwestionować jego decyzję o przeprowadzeniu dowodu z urzędu, przez co proces z założeniu kontradyktoryjny przekształca się w proces inkwizycyjny. "To szalenie niebezpieczne rozwiązanie" - ocenił Baszuk.

Według niego oznacza to, że "sędziowie przekonani do kontradyktoryjności będą sądzić kontradyktoryjnie, a kochający proces inkwizycyjny - inkwizycyjnie". Jeśli proces ma być kontradyktoryjny, to nie powinno być przepisu o niemożności kwestionowania przez II instancję przeprowadzania dowodu z urzędu w I instancji - ocenił. Za zasadny Baszuk ocenił zaś zakaz kwestionowania w II instancji tego, że przy bierności stron sąd I instancji nie dopuścił jakiegoś dowodu z urzędu.

"Przy założeniu, że sądy wycofają się z przeprowadzania dowodów z urzędu, tradycyjna rola obrony, sprowadzająca się dziś de facto do obstrukcji tez aktu oskarżenia i kwestionowania dowodów obciążających podsądnego, zmieni się w rolę dostarczyciela dowodów dla niego korzystnych" - oświadczył Baszuk. Jego zdaniem zmiana będzie wymagała przekroczenia nawyków nie tylko od sędziów i prokuratorów, ale także i adwokatów.

Współtwórca reformy, b. wiceminister sprawiedliwości, a dziś adwokat Michał Królikowski powiedział PAP, że przy wprowadzaniu przepisu, który kwestionuje mec. Baszuk, chodziło o trzy wyobrażalne sytuacje: gdy sąd chce wiedzy o aktualnej karcie karnej oskarżonego; potrzebuje specjalistycznej wiedzy biegłego, a strony o to nie wnoszą, oraz gdy sąd ma wątpliwości co do poczytalności oskarżonego, a nie wnosi on o obrońcę z urzędu. "To są trzy typowe sytuacje, w których sąd na zasadzie wyjątku może ingerować w sposób inkwizycyjny; w tych sytuacjach nie ma potrzeby kontroli instancyjnej" - dodał Królikowski.

Przyznał, że jeśli sąd całkowicie przekształci proces w proces inkwizycyjny, to faktycznie nie będzie można samoistnie skarżyć tego faktu do sądu odwoławczego. Dodał, że zawsze będzie można jednak w apelacji podnosić zarzut naruszenia prawa oskarżonego do obrony.

Królikowski dodał że pierwotny projekt nowelizacji nie zakładał takiego wyjątku, a został wprowadzony po konsultacjach społecznych. Wyjaśnił, że potrzeba ingerencji sądu w proces może być niezbędna w sytuacji "wysokiego nieprofesjonalizmu stron", zwłaszcza gdy oskarżony nie występuje o obrońcę z urzędu. Drugim argumentem była świadomość, iż dojście do modelu - że sąd jest bezstronny, a strony aktywne, będzie wymagało czasu i musi istnieć jakiś "wentyl bezpieczeństwa". "Zawsze wyjątek może stać się regułą" - przyznał Królikowski. "Przecież dzisiejszy kodeks też nie mówi, że sąd pierwszy przesłuchuje świadka, tylko stanowi, że sąd pyta na końcu, a praktyka jest odmienna" - dodał.

"Chciałabym być sędzią jak w amerykańskim filmie, który tylko słucha stron, a na koniec uzasadnia wyrok, ale może lepiej, gdy marzenia się nie spełniają" - mówiła niedawno PAP była minister sprawiedliwości, sędzia Barbara Piwnik. Oceniała, że nikt nie jest przygotowany do takich zmian, może z wyjątkiem "doświadczonych sędziów pierwszoinstancyjnych".

Szacuje się, że nowe przepisy spowodują blisko trzykrotny wzrost liczby śledztw prowadzonych przez prokuratury apelacyjne i ponad dwukrotny wzrost w prokuraturach okręgowych. W styczniu 2015 r. wchodzi w życie nowy regulamin prokuratury, który ma ją dostosować do wymogów reformy. Wciąż nie ma natomiast obiecywanej od kilku lat nowej ustawy o prokuraturze, która działa na mocy nowelizowanej już kilkadziesiąt razy ustawy z 1985 r.(PAP)

Kraj i świat

RPO: osoby mieszkające w dps-ach nie mogą w pełni korzystać ze swoich praw

2014-12-29, 12:31

Polski orzeł - raz z koroną, a raz bez

2014-12-29, 08:11

Według ratowników zaginiony samolot prawdopodobnie wpadł do morza

2014-12-29, 08:06

1 ofiara śmiertelna pożaru na włoskim promie na Morzu Jońskim

2014-12-28, 19:15

Z powodu ciemności zawieszono poszukiwania samolotu AirAsia

2014-12-28, 13:13
Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Chorwacji

Pierwsza tura wyborów prezydenckich w Chorwacji

2014-12-28, 12:12

Służby w związku z niskimi temperaturami apelują o reakcję

2014-12-28, 12:10

25 lat temu nastąpił formalny koniec PRL

2014-12-28, 08:51
Utracono kontakt z samolotem linii AirAsia

Utracono kontakt z samolotem linii AirAsia

2014-12-28, 08:46

Ansa: Ali Agca przy grobie Jana Pawła II

2014-12-27, 16:45
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę