KGP: 30 osób zginęło na drogach w okresie świątecznym
30 osób zginęło, a 301 zostało rannych, w 229 wypadkach drogowych, do których doszło w Wigilię i święta Bożego Narodzenia - poinformowała w sobotę Komenda Główna Policji. Policjanci zatrzymali też 584 nietrzeźwych kierowców.
Jak podała w piątek KGP, najwięcej ofiar śmiertelnych było w Wigilię - 18. Także wtedy doszło do największej liczby wypadków - 113.
KGP wskazała, że do kontroli w okresie świątecznym używano m.in. wideorejestratorów zainstalowanych w oznakowanych i nieoznakowanych radiowozach. Sprawdzano prędkość, stan trzeźwości kierujących, stan techniczny pojazdów oraz sposób przewożenia pasażerów, a zwłaszcza dzieci.
Najwięcej pijanych kierowców - 219 - zatrzymano drugiego dnia świąt. Policja zwraca uwagę, że osoby decydujące się zasiąść za kierownicą pod wpływem alkoholu ryzykują nie tylko swoim życiem, ale przede wszystkim - swych bliskich i innych użytkowników dróg.
"Trzeba pamiętać, że nawet niewielka dawka alkoholu we krwi obniża koncentrację i refleks. Nie ma wytłumaczenia dla osób, które wsiadają do samochodów po paru głębszych, niezrozumiałe jest też to, że czasem członkowie ich rodzin widzą to i nie reagują, pozwalając im prowadzić" - podkreśla KGP.
Święta podsumowała też straż pożarna, według której były one najtragiczniejsze od kilku ostatnich lat: ofiar pożarów było dwa razy więcej niż w latach poprzednich.
"W Wigilię i dwa dni świąt straż pożarna łącznie do wszystkich zdarzeń wyjeżdżała 2438 razy, czego 654 razy do gaszenia pożarów, w których zginęło 15 osób, a 37 zostało rannych" - powiedział PAP w sobotę rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej Paweł Frątczak.
Dodał, że pozostałe 1632 zdarzenia dotyczyły usuwania skutków wypadków drogowych, opadów deszczu i śniegu. Zaznaczył, że 152 alarmy były fałszywe.
"Najtragiczniejszy był pierwszy dzień świąt, kiedy w 201 pożarach zginęło aż 11 osób, a 12 zostało rannych" - podkreślił.
"Trudno na razie powiedzieć, co było przyczyną tych pożarów, ale większość z nich wybuchła w nocy. Takie pożary mają to do siebie, że są bardzo późno zauważane i zgłaszane do straży pożarnej, stąd też szanse uratowania kogokolwiek maleją niemal do zera" - stwierdził.
Frątczak wskazywał, że o tej porze roku najczęściej do pożarów dochodzi w skutek niewłaściwej eksploatacji lub wad urządzeń, którymi dogrzewamy mieszkania - elektrycznych i gazowych. (PAP)