Miller chciał, by klub SLD głosował nad wotum zaufania dla niego, klub nie uznał tego za konieczne
Leszek Miller zaproponował na wtorkowym posiedzeniu klubu Sojuszu głosowanie nad wotum zaufania dla siebie jako szefa klubu; większość zdecydowała jednak, by wniosku nie głosować, udzielając tym samym Millerowi wotum zaufania - poinformował PAP rzecznik Sojuszu Dariusz Joński.
"Dziś na klubie Leszek Miller jako szef klubu zaproponował uzupełnienie porządku obrad klubu o wotum zaufania dla swojej osoby" - powiedział PAP Joński po posiedzeniu klubu.
W takiej sytuacji - dodał - jeden z posłów SLD złożył kontrwniosek, by nie uzupełniać porządku obrad posiedzenia klubu o taki punkt. "Ten wniosek zyskał większość, prawie wszyscy byli za tym, by tego tematu nie stawiać, (...) jednocześnie dając (Millerowi) wotum zaufania" - powiedział.
Pytany, jak Miller uzasadniał chęć poddania swego przywództwa w klubie weryfikacji posłów, Joński relacjonował, że szef klubu SLD powołał się m.in. na propozycje jednego z przewodniczących rad wojewódzkich Sojuszu, który chciał, by posłowie opowiedzieli się, czy chcą, by Miller dalej kierował klubem. "Stąd (Miller) uważał to za potrzebne" - dodał Joński.
Na początku grudnia podczas posiedzenia Rady Krajowej SLD polityk Sojuszu, prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk sugerował, iż Miller nie powinien łączyć funkcji przewodniczącego partii i szefa klubu parlamentarnego SLD. Na tym posiedzeniu Rady działacze Sojuszu podsumowywali też kampanię samorządową partii w obliczu wyników wyborów samorządowych, zgodnie z którymi w skali kraju w wyborach do sejmików SLD uzyskał 8,78 proc. głosów i 28 mandatów.
Poseł Sojuszu, Zbyszek Zaborowski powiedział PAP, że fakt, iż wniosek Millera nie został uwzględniony przez klub SLD świadczy o wotum zaufania dla niego. "Przytłaczająca większość w ten sposób dała wyraz zaufania przewodniczącemu klubu, ten wniosek nie został uwzględniony w porządku dziennym" - powiedział.
Jak podkreślił, sam głosował przeciwko rozszerzeniu porządku obrad o głosowanie nad wotum zaufania, bo uważa że łączenie funkcji szefa klubu i szefa partii jest właściwe i "ułatwia koordynację polityki, prowadzonej i w wymiarze strategicznym i bieżącym". "Nie mam też żadnych uwag do prowadzenia klubu przez przewodniczącego, więc trudno, bym głosował inaczej" - dodał.
Również Joński uważa, że kierowanie klubem i partią to działania skoordynowane i "nie ma żadnych zgrzytów" na tej linii, a SLD nie potrzebuje zmian personalnych, tylko "pewnych reform programowych, żeby być formacją, która odpowiada na oczekiwania wyborców". Pytany, czego będzie dotyczyła "korekta" programowa SLD, odparł, że większego nacisku na sprawy społeczno-gospodarcze.
"My w ostatnich latach zbyt często się pozbywaliśmy i zmienialiśmy przewodniczących, myśląc, że to usprawni albo pomoże sytuacji na lewicy. Otóż nie, już te czasy się skończyły. Dziś potrzeba jest pomocy wszystkich przewodniczących byłych, i obecnego, i wszystkich ludzi lewicy, bo w innym przypadku oceniam, że wybory może wygrać Jarosław Kaczyński" - stwierdził polityk SLD.
Nieoficjalnie działacze Sojuszu mówią, że wniosek o poddanie pod głosowanie wotum zaufania dla Miller jako szefa klubu - to dobry krok lidera Sojuszu, który wzmacnia jego pozycję oraz "ucina" wszelkie wątpliwości i głosy krytyczne odnośnie jego przywództwa w partii. Jeden z rozmówców PAP podkreślił jednocześnie, że Miller nie ma obecnie w partii rozbudowanej opozycji i kontrkandydatów, którzy mogliby realnie mu zagrozić. Inny wskazywał, że to nie zmiany kierownictwa partia w tej chwili potrzebuje, tylko zmian programowych.
Wynik wyborów samorządowych był tematem ostatnich posiedzeń władz partii, nie tylko Rady Krajowej, ale i zarządu. Po jednym z posiedzeń Miller mówił, że partia być może za mało uwagi przywiązywała do wyborów do sejmików, "uznając, że więcej uwagi trzeba przyłożyć do wyborów na prezydentów, wójtów i burmistrzów".
Po grudniowym posiedzeniu Rady Krajowej lider Sojuszu zapowiedział m.in. "korektę programu" stwierdzając, że "zwycięża pogląd, iż SLD powinien z większym naciskiem niż do tej pory akcentować wszystkie kwestie modernizacji, innowacji, nowoczesności i w tym się specjalizować, bo to jest też sposób zainteresowania partią przez ludzi młodych".
Również na ostatnim posiedzeniu Rady Krajowej Miller zaproponował kandydaturę b. polityka SLD Ryszarda Kalisza w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jednak ostatecznie zdecydowano, że kandydata na prezydenta SLD przedstawi na przełomie stycznia i lutego przyszłego roku. Uczestnicy posiedzenia Rady Krajowej relacjonowali wówczas PAP, że złożona przez szefa SLD propozycja wystawienia Kalisza w wyborach prezydenckich wywołała dość duży sprzeciw działaczy Sojuszu. (PAP)