Sejm odrzucił projekt PiS zmian w Kodeksie wyborczym
Sejm, głosami koalicyjnych klubów PO i PSL, odrzucił w piątek zaproponowany przez PiS projekt zmian w Kodeksie wyborczym, który zakładał m.in. zmianę sposobu wyłaniania Państwowej Komisji Wyborczej.
O odrzucenie projektu wnioskował klub PO. Za odrzuceniem opowiedziało się 232 posłów, przeciw było 184, od głosu wstrzymało się 3.
Dalszych prac nad projektem PiS chciały SLD, TR i KPSP. Obok posłów PO i PSL za odrzuceniem projektu głosowało także koło Bezpieczeństwo i Gospodarka.
Największą kontrowersję - zarówno wśród posłów, którzy chcieli odrzucenia projektu, jak i tych, którzy uważali, że należy dalej nad nim pracować - wzbudziła propozycja PiS, by zmienić sposób wyłaniania Państwowej Komisji Wyborczej, tak by część jej członków wskazywały kluby parlamentarne. Ponadto PiS zaproponował też m.in. zainstalowanie kamer w lokalach wyborczych oraz stosowanie przezroczystych urn wyborczych. Projekt przewidywał też umożliwienie przedstawicielom partii politycznych, reprezentowanych w parlamencie, zasiadanie w komisjach wyborczych niższego szczebla.
Przed piątkowym głosowaniem Małgorzata Sadurska z PiS powiedziała z sejmowej mównicy, że głosowanie "to test, czy chcemy zmiany prawa wyborczego tak, by zagwarantować Polakom prawo do uczciwych i wolnych od fałszerstw wyborów". "To także test, czy chcemy zmian w PKW, by nie powtórzyła się więcej kompromitacja z 16 listopada (dnia wyborów samorządowych)" - powiedziała.
Również szef PiS Jarosław Kaczyński mówił już w środę, że głosowanie nad projektem PiS będzie testem, czy poszczególne siły polityczne "chcą w Polsce uczciwych wyborów, takich, które nie będą budziły żadnych wątpliwości, czy też nie chcą".
Z kolei poseł PO Mariusz Witczak pytał w piątek przed głosowaniem wnioskodawców, dlaczego chcą wprowadzenia przepisów, które mają "charakter niekonstytucyjny" bądź są na granicy konstytucyjności, dlaczego forsują zmiany, które są "zbędne", bo już są zawarte w obecnie obowiązującym Kodeksie wyborczym oraz dlaczego chcą upolitycznienia procesu wyborczego, który "jak się wydaje, powinien być absolutnie bezstronny i niezawisły".
Przedstawiciel wnioskodawców, poseł PiS Grzegorz Schreiber uznał, że w związku z projektem zmian w Kodeksie wyborczym "szeroko były kolportowane przez Platformę Obywatelską kłamstwa": że projekt został napisany na kolanie oraz że PiS chce upolitycznienia Państwowej Komisji Wyborczej. Poseł PiS podkreślił, że projekt został złożony w Sejmie tuż po majowych wyborach europejskich.
Schreiber mówił, że "kłamstwo na temat upolitycznienia PKW" jest "tym bardziej zaskakujące, że wpisuje się w niezwykle antyeuropejską retorykę". Przekonywał, że "w całej Europie frakcje polityczne w parlamentach mają prawo do delegowania do centralnego organu wyborczego swoich przedstawicieli". "Jednym słowem twierdzicie, że we Francji, Niemczech, Hiszpanii, Portugalii, Wielkiej Brytanii, na Łotwie, w Czechach, na Słowacji - tam wszędzie jest upolitycznianie centralnych organów wyborczych?" - pytał poseł PiS.
Mówił też, że dziwi się, iż "w akcie upolityczniania, bo rzeczywiście taki miał miejsce ostatnio, bierze udział prezydent RP, który raz wpływa na sędziów, na ich werdykty z góry, a dzisiaj czyni to wobec Sejmu". "Jest rzeczą skandaliczną, by prezydent przed decyzją parlamentu upominał posłów i mówił im, jak mają głosować" - powiedział poseł PiS.
Schreiber nie otrzymał - jak mówił - żadnych opinii na temat niekonstytucyjności projektu; dodał, że "jest jedna wątpliwość" dotycząca wizerunku osób głosujących w lokalach wyborczych (gdyby do lokali miały zostać wprowadzone kamery), ale to można, w ocenie posła, rozwiązać drogą uchwał PKW.
Obecny skład PKW to 9 sędziów wskazanych przez prezesów TK, SN i NSA. Według propozycji PiS skład PKW miałby nadal być dziewięcioosobowy; wchodziliby do niego: sędzia Trybunału Konstytucyjnego (wskazany przez prezesa TK), sędzia Sądu Najwyższego (wskazany przez pierwszego prezesa SN), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (wskazany przez prezesa NSA) oraz sześciu członków powołanych przez prezydenta na wniosek wszystkich klubów parlamentarnych.
PiS proponowwał też wprowadzenie kadencji sześciu członków PKW powoływanych przez prezydenta na wniosek klubów. Miałaby ona trwać tyle, ile kadencja Sejmu (maksymalnie 4 lata) i kończyć się 150 dni po dniu wyborów parlamentarnych. Zgodnie z obecnie obowiązującym Kodeksem wyborczym, wygaśnięcie członkostwa w PKW następuje m.in. w przypadku: zrzeczenia się członkostwa, śmierci, ukończenia 70 lat (w przypadku członka komisji będącego sędzią w stanie spoczynku) lub odwołania dokonanego na wniosek prezesa sądu (TK, SN, NSA), który poprzednio rekomendował daną osobę. (PAP)