Po wtorkowych burdach w stolicy - pierwsze procesy i sprzątanie
Sądy rozliczają już pierwszych chuliganów zatrzymanych po zajściach w związku z Marszem Niepodległości w stolicy. Policja wystąpi też do prokuratury o wszczęcie śledztw wobec ponad 30 osób. Miasto szacuje straty materialne na 90 tys. zł.
Policja podczas zabezpieczania Święta Niepodległości dobrze wykonała zadanie - oceniła szefowa MSW Teresa Piotrowska. "Wszyscy ci, którzy przyjechali do Warszawy, którzy przybyli na Marsz Niepodległości nie po to, żeby świętować, ale po to, żeby walczyć z policją, muszą ponieść surowe konsekwencje. Każdy, kto podnosi rękę na funkcjonariusza na służbie, musi ponieść konsekwencje" - dodała.
Podczas wtorkowego Marszu Niepodległości od początku dochodziło do drobnych incydentów; do większych zamieszek - na końcu trasy pod Stadionem Narodowym. W stronę policjantów rzucano kostką brukową, butelkami, racami, petardami. Poszkodowanych zostało 51 funkcjonariuszy, 44 trafiło do szpitala, 11 jest hospitalizowanych. 276 osób doprowadzono na policję, w tym 199 zatrzymano. Jak podkreślają policjanci, prawdopodobnie nie jest to ostateczny bilans zatrzymań.
W przypadku czynów zagrożonych stosunkowo niską karą policja może sama kierować wnioski do sądu o ukaranie w trybie przyspieszonym; ma na to 48 godz. W przypadku groźniejszych przestępstw wnosi do prokuratury o wszczęcie śledztwa. Policja informuje o kilkunastu osobach, których sprawy jeszcze w środę będą rozpoznawane przez Sąd Rejonowy Praga-Południe. Odpowiadać będą m.in. za czynny udział w zbiegowisku, połączony z czynem chuligański i znieważenie funkcjonariuszy; w przypadku jednej z nich to także naruszenie nietykalności funkcjonariusza - poinformowała Anna Kędzierzawska z KSP.
Może być ok. 40 wniosków policji o ukaranie w trybie przyspieszonym przez Sąd Rejonowy Warszawa-Praga Południe - Poinformował wiceszef prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Mariusz Piłat. Dodał, że policja wystąpi do prokuratury o wszczęcie śledztw wobec ponad 30 osób. Według niego mogą one usłyszeć zarzuty czynnej napaści na policję (kara do 10 lat więzienia) lub brania udziału w zbiegowisku, którego uczestnicy dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie (kara do 3 lat więzienia).
Prezydent Bronisław Komorowski skierował do marszałków Sejmu i Senatu list ws. przyspieszenia prac nad swym projektem nowelizacji Prawa o zgromadzeniach, zakładającym wprowadzenie zakazu zasłaniania twarzy. "Nie mogę zrozumieć, dlaczego minęło już prawie równo rok od czasu, kiedy skierowałem projekt do Sejmu, a sprawa jest w dalszym ciągu na poziomie komisji sejmowych" - dodał.
Według prezydenta marsz organizowany przez "radykalne środowiska prawicowe" ma coraz mniej adekwatną nazwę, biorąc pod uwagę to, co się dzieje podczas tych manifestacji. "To jest żenujące dla mnie, że można w ogóle w dniu święta jakiegokolwiek, a szczególnie święta ogólnonarodowego, w ten sposób się zachowywać. To trochę tak, jakbyśmy święta Bożego Narodzenia też wykorzystali do tego, żeby teściowej przyłożyć karpiem, a bić się ze szwagrem przy użyciu choinki. To jest katastrofa z punktu widzenia dobrych obyczajów i opinii o Polsce" - powiedział prezydent.
Organizatorzy Marszu Niepodległości odcięli się od osób, które starły się z policją. W ich ocenie część zatrzymanych nie miała z tymi zdarzeniami nic wspólnego. Według Roberta Winnickiego z Ruchu Narodowego "200 czy 300 osób jakiejś gówniarzerii ścierało się z policją, będących problemem nie tylko dla policji, ale i nas".
Zniszczenia związane z wydarzeniami podczas Marszu Niepodległości są wstępnie szacowane na 90 tys. zł; przy sprzątaniu zaangażowanych było ponad 100 osób - poinformował stołeczny ratusz. Z tej kwoty 50 tys. zł wyniosły koszty oszacowane przez Zarząd Oczyszczania Miasta - m.in. koszty sprzątania. Z kolei na 15 tys. zł straty oceniło Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji - chodzi m.in. o uszkodzenia elewacji i ogrodzenia budynku w al. Poniatowskiego. Kolejne 15 tys. zł wyniosły straty oszacowane przez Zarząd Dróg Miejskich, zaś 10 tys. zł przez Zarząd Transportu Miejskiego.
Kandydat SLD na prezydenta Warszawy Sebastian Wierzbicki zapowiedział, że - jeśli wygra wybory - zrobi wszystko, by Marsz Niepodległości się nie odbywał. Po raz kolejny mieliśmy do czynienia z wandalizmem i niszczeniem miasta - uzasadniał.(PAP)