Artyści apelują do marszałka Sejmu o walkę z piractwem internetowym
W Polsce kradzież utworów w internecie jest zjawiskiem powszechnym - alarmują artyści, którzy w tej sprawie podpisali list do marszałka Sejmu w środę w Warszawie podczas konferencji "Piractwo internetowe katem polskiej kultury".
W liście do Radosława Sikorskiego twórcy m.in. Marek Dutkiewicz, Robert Janowski i Marek Kościkiewicz, zwrócili się z prośbą "o zwiększenie nacisku na aktywności legislacyjne zmierzające do szerszego zabezpieczenia interesów twórców, aktorów i ludzi kultury, którzy prowadzą nierówną walkę ze środowiskiem piratów".
Straty spowodowane czerpaniem nielegalnych zysków z pracy środowisk twórczych - jak podkreślili artyści - odciskają piętno zarówno na gospodarce, jak i kulturze.
"Liczymy, że w najbliższym czasie uda się podjąć kroki legislacyjne, które staną się skutecznym mechanizmem ograniczającym piractwo i będą wyraźnym sygnałem dla osób i instytucji zaangażowanych w kulturę i sztukę, że państwo polskie wspiera ich na froncie walki o poszanowanie ich pracy oraz własności twórczej i intelektualnej" - podkreślono w liście do marszałka Sejmu.
W rozmowie z PAP przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zapewniła, że posłowie zajmą się każdą wartościową próbą rozwiązania problemu piractwa internetowego.
"Apel artystów ma sens. Potrzebujemy takiej propozycji. W Polsce w świadomości społecznej niestety utarło się przekonanie, zwłaszcza wśród młodych ludzi, że internet, to pole wolności. Poza tym nieszczęście polega na tym, że użytkownicy nielegalnych treści nie zawsze wiedzą, że są piratami" - zauważyła Śledzińska-Katarasińska.
Jej zdaniem jednym z rozwiązań problemu piractwa internetowego powinno być odcięcie możliwości finansowania portali z nielegalnymi treściami przez reklamodawców.
Podczas konferencji "Piractwo internetowe katem polskiej kultury" jej organizatorzy, m.in. z kancelarii prawnej Glass-Brudziński, zaprezentowali raport ukazujący zależności między piractwem a finansowaniem kultury. Wynika z niego, że roczna strata dla polskiej gospodarki z powodu piractwa internetowego to ok. 600 mln zł, a 250 mln zł wynoszą straty Skarbu Państwa.
"Piractwo bezpośrednio ogranicza finansowanie kultury, głównie masowej, która cieszy się największą popularnością i przynosi piratom największe zyski. Każdy nielegalnie udostępniony film, czy utwór to pieniądze, które nie trafiły do wytwórni, dystrybutorów, aktorów i muzyków" - zwrócił uwagę prawnik Wojciech Bojarski, który zaprezentował raport.
Przypominając dane m.in. z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego za 2013 r. raport głosi, że w Polsce 52 proc. internautów korzysta z nielegalnych źródeł. Np. procent widzów korzystających z darmowego ściągania filmów przynajmniej raz w tygodniu w Polsce wynosi 45 proc., natomiast w Niemczech - 16 proc., Francji - 19 proc., a w Wielkiej Brytanii - 20 proc.
W Polsce regulacje prawne, które mają ograniczać piractwo internetowe - jak tłumaczył Bojarski - istnieją tylko teoretycznie. "Bo faktycznie ani prokuratury, ani sądy cywilne w wielu sprawach związanych z prawami autorskimi nie chcą podejmować działań, zwłaszcza jeśli chodzi o piractwo" - zauważył prawnik. W jego ocenie, sprawy dotyczące ochrony praw autorskich są przez polski wymiar sprawiedliwości lekceważone.
Raport głosi np., że w Polsce za pośrednictwem serwisów oferujących nielegalny dostęp do treści wideo dochodzi rocznie do 400-500 mln odtworzeń filmów. Podano w nim, że np. film "Wałęsa. Człowiek z nadziei" w reż. Andrzeja Wajdy obejrzało nielegalnie 460 tys. osób., przy czym liczba sprzedanych biletów do kin wyniosła 956 tys.
Wśród najważniejszych przyczyn piractwa internetowego autorzy raportu wymieniają m.in. poczucie niskiej szkodliwości społecznej u osób, które korzystają z nielegalnych źródeł, nieumiejętność rozróżniania źródeł legalnych i nielegalnych, a także słaba oferta np. filmowa lub muzyczna ze źródeł legalnych. Ich zdaniem, przyczyną piractwa jest również możliwość finansowania serwisów oferujących nielegalny dostęp do treści przez pośredników płatności oraz reklamodawców, a także wszechobecne poczucie bezkarności. (PAP)