Prokuratura: 60-latek, którego ciało znaleziono w Bieszczadach, mógł być ofiarą zabójstwa
60-letni mężczyzna, którego zwłoki w poniedziałek znaleziono w lesie w Bieszczadach, mógł być ofiarą zabójstwa - poinformowała w czwartek prokuratura, która ma już wstępne wyniki sekcji zwłok . Wcześniej rozważaną przyczyną śmierci był atak niedźwiedzia.
Prokurator rejonowa w Lesku Maria Chrzanowska powiedziała w czwartek PAP, że według wstępnej opinii biegłych głównych ran na ciele mężczyzny nie należy wiązać z działaniem zwierzęcia.
"Na tym etapie niczego nie można wykluczyć, jakkolwiek wszystko wskazuje na to (...), że głównych ran, głębokich, poważnych ran nie należy wiązać z działaniem zwierzęcia. Mamy podejrzenie popełnienia zabójstwa" - powiedziała.
W środę w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzono sekcję zwłok. "Rany, te główne, powstały za życia i według biegłych nie pochodzą od działania zwierzęcia" - zaznaczyła.
W poniedziałek zwłoki poszukiwanego od soboty 60-letniego mężczyzny znaleziono w lesie, koło miejscowości Olszanica. Dzień wcześniej, w pobliżu tego miejsca, niedźwiedź zaatakował dwóch ratowników górskich poszukujących zaginionego. Jadący quadem mężczyźni porzucili pojazd i uciekli. Drapieżnik zabrał się wtedy za niszczenie quada, m.in. przewrócił go do góry kołami, rozerwał opony. Zwierzę prawdopodobnie było ranne; z relacji ratowników wynikało, że kulało na tylną łapę.
Obecnie w południowo-wschodniej Polsce, głównie w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i na Pogórzu Przemyskim bytuje ok. 130 niedźwiedzi brunatnych - prawie 90 proc. polskiej populacji. Niedźwiedzie są wszystkożerne; dorosłe osobniki ważą ok. 300 kg, żyją do 50 lat. Zaliczają się do najbardziej niebezpiecznych drapieżników w Europie.(PAP)