Eksperci: źle leczona schizofrenia jest chorobą śmiertelną
Nieleczenie lub złe leczenie schizofrenii sprawia, że pacjenci wypadają z życia rodzinnego, zawodowego i społecznego, ale też przedwcześnie umierają - przypominają eksperci z okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego, obchodzonego 10 października.
W tym roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zdecydowała, że Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego obchodzony będzie pod hasłem "Życie ze schizofrenią".
Schizofrenia jest chorobą mózgu, na którą cierpi 1 proc. populacji, co w Polsce przekłada się na ok. 400 tys. osób. Schorzenie ujawnia się najczęściej u osób młodych, między 18. a 35. rokiem życia, w okresie, w którym wiele z nich jeszcze się uczy, wybiera drogę zawodową, zakłada rodziny. Charakteryzuje się występowaniem tzw. objawów psychotycznych, jak urojenia, omamy słuchowe, wzrokowe, które zniekształcają odbiór rzeczywistości.
"Schizofrenia to (...) ciężka choroba mózgu, a każdy epizod psychotyczny wiąże się z uszkodzeniem substancji szarej i białej mózgu. Dlatego błędem jest dopuszczanie do kolejnych rzutów choroby" - podkreśla prof. Bartosz Łoza, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Co więcej, choroba może skrócić życie o 15-25 lat i aby temu zapobiec, trzeba leczyć ją skutecznie od samego początku - zaznacza specjalista. Według prof. Agaty Szulc, kierownik Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, podstawę leczenia tego schorzenia stanowi farmakoterapia - a dokładnie leki przeciwpsychotyczne (inaczej neuroleptyki).
Problem stanowi to, że - jak wskazują badania - pacjentom ze schizofrenią wyjątkową trudność sprawia przestrzeganie zaleceń lekarskich. Aż 40 proc. z nich w ogóle nie wykupuje leków po wypisaniu ze szpitala, a po 30 dniach zażywa je mniej niż połowa - zwraca uwagę prof. Łoza. "Jest to przede wszystkim związane z tym, że pacjent ze schizofrenią nie jest świadomy swojej choroby" - podkreśla psychiatra.
Według specjalistów niestosowanie się do zaleceń lekarza i niezażywanie leków sprawia, że u pacjentów prędzej czy później dochodzi do nawrotu epizodu psychotycznego. "W ciągu miesiąca do szpitala wraca jedna piąta chorych" - mówi prof. Łoza.
Tymczasem w przypadku kolejnych epizodów znacznie dłużej czeka się na remisję choroby, maleje też szansa powrotu pacjenta do nauki, pracy, normalnego funkcjonowania w społeczeństwie, w rodzinie - oceniają psychiatrzy.
Przypominają, że leki neuroleptyczne, zwłaszcza nowszej generacji, nie tylko redukują objawy choroby, ale też mogą poprawiać funkcje poznawcze, a nawet chronić mózg przed uszkodzeniem. "Dzięki temu na przykład pacjent, który zachoruje w klasie maturalnej, może zdać maturę, dostać się na studia, zdobyć wykształcenie" - tłumaczy prof. Szulc.
Psychiatra zwraca uwagę, że współpracę z lekarzem i przestrzeganie zaleceń lekarskich u chorych na schizofrenię znacznie poprawia zastosowanie długodziałających neuroleptyków. Nie są one podawane doustnie, ale w iniekcjach raz na dwa, cztery tygodnie.
"Obserwacje prowadzone w Wielkiej Brytanii wykazały, że zmniejsza to dwukrotnie liczbę hospitalizacji i dwukrotnie je skraca" - mówi prof. Łoza. Z badań wynika, że stosowanie długodziałających neuroleptyków obniża ryzyko nawrotu psychozy trzykrotnie, podczas gdy zastosowanie leków doustnych - dwukrotnie.
Psychiatrzy podkreślają jednak, że w Polsce istnieją ograniczenie w dostępie do nowoczesnych neuroleptyków, a dwa najnowsze nie są w ogóle refundowane.
"Leki długodziałające są najbardziej efektywne nie tylko dla pacjenta, ale też dla systemu. Za kilka dni pobytu w szpitalu można sfinansować najdroższą dziś terapię przeciwpsychotyczną na świecie" - mówi prof. Łoza. Dodaje, że wystarczy jedna iniekcja na miesiąc, a unikamy 30 dni pobytu w szpitalu, bo tyle trwa średnio hospitalizacja, a w dalszej perspektywie unikamy rent - dla chorego lub jego rodziców, zasiłków i innych form wsparcia. Pacjent ma bowiem większe szanse na znalezienie pracy i generowanie dochodu narodowego oraz płacenie podatków.
Z danych ZUS wynika, że wydatki związane z niezdolnością do pracy chorych na schizofrenię wyniosły w 2012 r. ponad 1,3 mld zł (tj. 4,3 proc. wszystkich wydatków ZUS z powodu niezdolności do pracy). Jak zwracają uwagę psychiatrzy, w Polsce zatrudnienie ma jedynie 5 proc. osób ze schizofrenią.
Prof. David Danko, b. szef jednego z oddziałów węgierskiego odpowiednika Narodowego Funduszu Zdrowia (Orszagos Egeszsegbiztositasi Penzter) przyznaje, że na Węgrzech nigdy nie stwarzano barier w dostępie do długodziałających leków neuroleptycznych, m.in. ze względu na świadomość problemów z przestrzeganiem zaleceń lekarskich przez chorych na schizofrenię.
"Oszczędności wynikające z refundacji leków generycznych wykorzystujemy właśnie na to, by finansować nowe leki" - wyjaśnia prof. Danko.
W odpowiedzi na pytanie PAP o możliwość refundacji dwóch najnowszych długodziałających neuroleptyków rzecznik Ministerstwa Zdrowia poinformował, że wniosek o objęcie refundacją aripiprazolu w postaci o przedłużonym uwalnianiu dotychczas nie wpłynął do resortu. W przypadku drugiego leku - palmitynianu paliperidonu - prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych (AOTM) w rekomendacji z dnia 19 sierpnia 2013 r. uznał za zasadne objęcie refundacją tego leku w określonej przez producenta grupie pacjentów. Po etapie negocjacji cenowych producent zawiesił jednak postepowanie refundacyjne.
Psychiatrzy zwracają też uwagę, że farmakoterpia jest wprawdzie podstawą w leczeniu schizofrenii, ale do tego, by pacjenci z tym schorzeniem mogli normalnie funkcjonować w społeczeństwie, niezbędne są również inne elementy systemu opieki, w tym sprawnie działająca terapia środowiskowa, rehabilitacja, wsparcie dla rodzin i opiekunów pacjentów, a także wsparcie zawodowe dla chorych. (PAP)