Po zapaleniu metanu w Mysłowicach-Wesołej jeden górnik wciąż zaginiony

2014-10-08, 18:52  Polska Agencja Prasowa

Blisko dwa dni po zapaleniu metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła jeden górnik był wciąż poszukiwany, a stan dwóch rannych pozostawał niestabilny i krytyczny. Kopalnię odwiedził wicepremier Janusz Piechociński; zapowiedział weryfikację przestrzegania procedur w branży.

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło najprawdopodobniej do zapalenia metanu. W strefie zagrożenia znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 29 trafiło do szpitali. W środę nadal 18 górników było w stanie ciężkim, a 2 w krytycznym.

W środę w kopalni kontynuowano akcję poszukiwawczą zaginionego górnika – 42-letniego kombajnisty z 24-letnim stażem pracy. Komplikowały ją warunki w podziemnych wyrobiskach – zagrożenie obecnością metanu oraz pożarem. Ratownicy próbowali przemieszczać się w kierunku miejsca, gdzie powinien być zaginiony. Po południu musieli zatrzymać się, by zbudować nowy odcinek wentylacji.

Rano do kopalni przyjechał wicepremier Janusz Piechociński. Zadeklarował, że do dyspozycji ratowników będzie wszelkie dodatkowe wyposażenie potrzebne do akcji ratowniczej. Akcentował, że standardy bezpieczeństwa w głębinowym górnictwie węgla kamiennego w Polsce są wysokie.

„Mamy w tej sprawie olbrzymie doświadczenie. Jesteśmy przez cały świat górniczy wskazywani także z punktu widzenia wyszkolenia i racjonalności funkcjonowania ratownictwa górniczego jako jeden z niekwestionowanych liderów” – mówił Piechociński.

Pytany o możliwe nieprawidłowości w organizacji pracy kopalni, które mogły się przyczynić do tragedii, wicepremier podkreślił, że najważniejsze jest dotarcie do poszukiwanego górnika. „Koncentrujemy się na akcji ratowniczej, na wygaszeniu tego, co jest pod ziemią, wszystkie procedury zostaną zweryfikowane i sprawdzone pod szczególnym dozorem, weryfikacja każdego sygnału, jaki spływa, będzie zrobiona” - zadeklarował.

Wyjeżdżając z kopalni, dodał, że wdrożono już procedury sprawdzające pracę kopalni przed wypadkiem, a także przebieg akcji ratunkowej. „Wszystko to będzie poddane bardzo ścisłej weryfikacji w stosownym momencie po zakończeniu akcji ratowniczej. Będzie zaprezentowane opinii publicznej” – zapowiedział.

Ministerstwo gospodarki przypomniało w środę, że dobiegają końca prace nad nowym rozporządzeniem regulującym zasady pracy podziemnych zakładów górniczych. Jego wydanie wynika z uchwalonej ponad trzy lata temu nowelizacji prawa geologicznego i górniczego. Chodzi też o dostosowanie przepisów do współczesnych potrzeb i realiów – obowiązujące obecnie rozporządzenie w tej sprawie pochodzi z 2002 r.

Projekt precyzuje rygory, jakie muszą spełniać firmy górnicze w wielu szczegółowych kwestiach - m.in. bezpieczeństwa pożarowego, organizacji i higieny pracy, prawidłowego prowadzenia robót górniczych czy zwalczania podziemnych zagrożeń, w tym metanowego oraz zagrożenia tąpaniami. Rozporządzenie określi też zasady i częstotliwość przeglądów kontroli rozmaitych urządzeń, maszyn i elementów podziemnej infrastruktury i szybów.

Przyczyny i okoliczności poniedziałkowej katastrofy badają prokuratura i Wyższy Urząd Górniczy, do którego dotarły anonimowe informacje o tym, że podwyższone zagrożenie – związane z podziemnym pożarem - mogło występować w kopalni już w piątek. Według części rodzin poszkodowanych, takie pogłoski miały też krążyć wśród górników.

Powołana przez prezesa WUG komisja, która ma wyjaśnić okoliczności poniedziałkowego zdarzenia, ma dwie wstępne hipotezy przyczyn zapalenia się metanu. Pierwsza dotyczy pożaru w pustkach po wybraniu węgla, tzw. zrobach. Druga wiąże wypadek z robotami strzałowymi.

Wypadek w kopalni Mysłowice-Wesoła miał miejsce w poniedziałek ok. godz. 20.55 na głębokości 665 m. W rejonie zagrożenia znajdowało się 37 górników. Część z nich wyjechała na powierzchnię samodzielnie, kolejni z pomocą ratowników. Do godz. 1.30 odnaleziono i wydobyto 36 pracowników, 31 z nich trafiło do szpitali w Sosnowcu, Katowicach i Siemianowicach Śląskich. Do Centrum Leczenia Oparzeń w tym ostatnim mieście przewieziono 18 górników w stanie zagrażającym życiu. 7 z nich, nieprzytomnych, umieszczono na oddziale intensywnej terapii.

W środę lekarze z siemianowickiej oparzeniówki jako „rokujący” określili stan 11 górników leczonych na tamtejszych oddziałach. Stan pięciu z siedmiu rannych przebywających na intensywnej terapii uznali za „bardzo ciężki, stabilny”, a dwóch najciężej poszkodowanych - za „bardzo niestabilny, krytyczny”. "Chcielibyśmy bardzo, żeby ich uratować" – mówili lekarze.

Ranni byli poddawani tego dnia wielospecjalistycznym konsultacjom oraz różnym procedurom leczenia oparzeń, m.in. hiperbarii tlenowej. W szpitalu założono też osiem hodowli komórkowych. Po trzech tygodniach lekarze będą dysponowali preparatami naskórka i skóry właściwej, które będą przeszczepiane chorym wobec braku wystarczającej ilości ich własnej skóry do przeszczepów.

W środę w kopalni zdecydowano o ponownej próbie dotarcia ratowników do zaginionego od czasu katastrofy 42-letniego kombajnisty. Ratownicy pokonali ok. 200 m z ok. 700 dzielących ich od górnika. Po pewnym czasie warunki na ich drodze okazały się jednak na tyle trudne, że konieczna stała się budowa dodatkowego kanału wentylacyjnego, tzw. lutniociągu. Przedstawiciele kopalni poinformowali, że o kilka-kilkanaście godzin wydłuży to czas dotarcia do poszukiwanego.

Ratownicy próbowali już we wtorek wchodzić do wyrobiska, gdzie powinien się znajdować zaginiony, jednak poziom wypełniających podziemia w tym miejscu gazów nie był stabilny, co zagrażało ich życiu. W środę rano skład kopalnianej atmosfery ustabilizował się na tyle, by przed południem zdecydować o wejściu ratowników w rejon wypadku.

Prócz pracujących stale pod ziemią ratowników i pomiarowców bez przerwy był tam m.in. lekarz, a na powierzchni oczekiwała karetka i ekipa medyczna. Pod kątem bezpieczeństwa ratowników i ew. transportu górników przy kopalni wylądował śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Odpowiednie przygotowania poczyniono też m.in. w szpitalu św. Barbary w Sosnowcu i siemianowickiej oparzeniówce.(PAP)

Kraj i świat

Ścigany Micheil Saakaszwili

2014-10-25, 11:24

Litwa uruchamia terminal LNG, który uniezależni ją od Gazpromu

2014-10-25, 11:22

Pierwszy w Austrii pomnik pomordowanych za odmowę służby w Wehrmachcie

2014-10-24, 20:49

Prezydent przedłużył misję polskich żołnierzy w Rep. Środkowoafrykańskiej

2014-10-24, 20:43

Putin rozmawiał z Merkel o Ukrainie wschodniej, eboli i gazie

2014-10-24, 18:51
Kopacz: wracamy ze szczytu UE z tarczą

Kopacz: wracamy ze szczytu UE z tarczą

2014-10-24, 18:46

MAC: zasiłki po 6 tys. dla poszkodowanych w wyniku wybuchu w Katowicach

2014-10-24, 17:05

Kopacz o usterce samolotu: wrócimy następnym, który przylatuje z Warszawy

2014-10-24, 17:04

Poprawił się stan górników rannych w kopalni Mysłowice-Wesoła

2014-10-24, 15:59

Sulik: opóźniony powrót premier Kopacz z Brukseli

2014-10-24, 15:57
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę