USA potwierdzają: państwa Zatoki Perskiej wsparły naloty na siły IS
Wojsko Stanów Zjednoczonych potwierdziło we wtorek, że naloty na syryjskie pozycje dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS) zostały przeprowadzone przy wsparciu Jordanii, Bahrajnu, Arabii Saudyjskiej, Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Po nalotach dowództwo NATO poinformowało, że nie jest zaangażowane w operację przeciwko dżihadystom w Syrii. Tymczasem władze Wielkiej Brytanii podkreśliły, że nie podjęły jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie wsparcia nalotów na siły IS w Syrii. Rzecznik ministerstwa obrony powiedział, że rozmowy na ten temat nadal trwają.
Centralne Dowództwo Wojsk USA (CENTCOM) poinformowało w oświadczeniu, że działania podjęto w celu powstrzymania "nieuchronnego ataku" przeciwko interesom Zachodu i Stanów Zjednoczonych podejmowanego przez "doświadczonych weteranów Al-Kaidy". Naloty przeprowadzono, wykorzystując tylko "amerykańskie środki" - napisano w komunikacie.
Podano, że Jordania, Bahrajn, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie "także wzięły udział lub wspierały naloty na cele (IS)".
W oświadczeniu poinformowano, że samoloty uczestniczące w bombardowaniach startowały z okrętów stacjonujących na wodach międzynarodowych Morza Czerwonego i północnej części Zatoki Arabskiej. Dodano, że "wszystkie samoloty bezpiecznie opuściły obszar nalotów".
Niespełna dwa tygodnie po ogłoszeniu przez Baracka Obamę strategii walki z IS siły zbrojne USA i państw sojuszniczych rozpoczęły w nocy z poniedziałku na wtorek ataki lotnicze na pozycje IS w Syrii. Urzędnicy w Pentagonie poinformowali, że celem kampanii jest pozbawienie bojowników bezpiecznego schronienia, jakim cieszą się w Syrii.
Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka podało, że USA i kraje sojusznicze przeprowadziły co najmniej 50 ataków z powietrza na pozycje IS w prowincjach Ar-Rakka i Dajr az-Zaur, na północy i wschodzie Syrii. Według tej organizacji w bombardowaniach zginęło co najmniej 20 bojowników IS.(PAP)