Eksperci: po 40. roku życia każdy mężczyzna powinien odwiedzić urologa
Po 40. roku życia każdy mężczyzna powinien odwiedzić urologa i oznaczyć stężenie białka specyficznego dla prostaty (PSA) we krwi - mówią eksperci. Dodają, że badanie pozwala ocenić, kto jest bardziej zagrożony rakiem prostaty i powinien częściej się badać.
Dzięki temu można wcześnie wykryć ten nowotwór i skutecznie go leczyć - podkreślają specjaliści.
Prostata (inaczej stercz lub gruczoł krokowy) jest gruczołem wielkości kasztana, położonym pod pęcherzem moczowym. Chociaż stosunkowo niepozorna, jest jednym z najczęstszych źródeł problemów zdrowotnych u mężczyzn w średnim i starszym wieku - od łagodnego przerostu prostaty po raka tego gruczołu.
"Z łagodnym przerostem gruczołu krokowego potrafimy sobie radzić. Znacznie większe wyzwanie stanowi rak prostaty" - powiedział PAP prof. Piotr Radziszewski, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Jak dodał, najważniejsza wiadomość dla panów jest taka, że do urologa - bez względu na to, czy mają problemy, czy nie - powinni pójść po ukończeniu 40. roku życia. Każdy mężczyzna po czterdziestce powinien mieć też oznaczone stężenie specyficznego antygenu sterczowego - PSA. Na podstawie tego wyjściowego stężenia - wyjaśnił prof. Radziszewski - możemy przewidywać, którego z panów będzie dotyczyło większe ryzyko zachorowania na raka prostaty i powinien się częściej badać.
Przypomniał, że obecnie rak gruczołu krokowego jest drugim co do częstości występowania nowotworem złośliwym u mężczyzn oraz trzecią przyczyną ich zgonów z powodów nowotworowych. W Polsce co roku diagnozuje się go u ok. 10 tys. mężczyzn, a ok. 4 tys. umiera z jego powodu.
Dotychczas w ramach wczesnej diagnostyki raka prostaty zachęcano panów do wykonywania testu PSA po ukończeniu 50 lat. "Nowe dane pokazują, że pierwsze oznaczenie stężenia PSA lepiej wykonać ok. 45. roku życia. Gdy będzie ono niższe niż 1 ng/ml (nanogram na mililitr - PAP), kolejne badania należy wykonać po 5 i 15 latach. Jeżeli stężenie PSA jest równe lub wyższe niż 1 ng/ml, oznaczenie stężenia PSA należy powtarzać co roku do 70. roku życia" - wyjaśnił PAP prof. Piotr Wysocki, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej.
Prof. Radziszewski zaznaczył, że jeśli mężczyzna zdecyduje się na wykonanie takiego badania, to jego wynik powinien być zawsze zinterpretowany przez urologa.
Test nie jest bowiem doskonały - podwyższony poziom PSA może występować również w innych schorzeniach prostaty, takich jak łagodny przerost gruczołu czy jego zapalenie.
Dalsze postępowanie diagnostyczne, m.in. wykonanie biopsji prostaty, jest uzależnione od takich czynników jak narastanie PSA, wynik badania per rectum (palcem przez odbyt) i wielu innych - wyjaśnił prof. Radziszewski.
Eksperci podkreślili w rozmowie z PAP, że nawet jeżeli rak prostaty zostanie wykryty, nie zawsze wymaga leczenia. "Czasami u chorych w podeszłym wieku lub gdy rak prostaty charakteryzuje się niskim stopniem złośliwości w ogóle nie trzeba prowadzić terapii, tylko wdraża się tzw. aktywny nadzór. Dopiero w momencie postępu choroby nowotworowej rozważa się wdrożenie leczenia" - wyjaśnił prof. Wysocki.
Przypomniał, że terapia wczesnego raka prostaty polega albo na leczeniu chirurgicznym, albo na radioterapii. "Obie metody są skuteczne, nie można wskazać bardziej efektywnej i mniej toksycznej" - zaznaczył.
Zdaniem prof. Radziszewskiego w zakresie technik operacyjnych dokonał się ogromny postęp i obecnie u większości pacjentów operowanych z powodu raka prostaty można zachować funkcję trzymania moczu. Przykładem jest tzw. terapia ogniskowa (fokalna), np. z użyciem ultradźwięków czy krioterapii, którą można zastosować, gdy nowotwór jest odpowiednio wcześnie wykryty i zlokalizowany w jednym ognisku. "Niestety, obecnie żadna terapia fokalna w Polsce nie jest refundowana" - podkreślił specjalista.
Prof. Wysocki przypomniał, że podstawowym postępowaniem w zaawansowanym raku gruczołu krokowego jest hormonoterapia.
W ostatnich kilku latach dokonał się także ogromny postęp w rozwoju metod leczenia pacjentów, u których standardowa hormonoterapia przestała działać. "Nowe leki w istotny sposób wydłużają życie pacjentów z chorobą rozsianą i poprawiają jego jakość, ale nadal są dostępne dla polskich chorych w mocno ograniczonym zakresie, albo wręcz nawet nie są dostępne" - zaznaczył prof. Radziszewski. Dodał, że dzięki nowym metodom terapii, obecnie nawet zaawansowanego raka prostaty lekarze potrafią kontrolować i uczynić z niego chorobę przewlekłą.
Joanna Morga (PAP)