Opal i dochodzenie ws. Gazpromu - UE trzyma Rosję w niepewności
KE nie podjęła wciąż decyzji ws. przyznania Gazpromowi pełnej przepustowości gazociągu Opal, lądowej odnogi Nord Streamu, choć na początku roku Kreml był niemal pewien pozytywnego rozstrzygnięcia. Gazprom nie jest też nadal pewien kierunku prowadzonego w jego sprawie dochodzenia antymonopolowego.
Opal - lądowa odnoga gazociągu Nord Stream - biegnie przez Niemcy wzdłuż zachodniej granicy Polski do granicy z Czechami. W założeniu rura miała pozbawić Ukrainę wiodącej roli państwa tranzytowego dla rosyjskiego gazu na zachód. Gazprom stara się o wyłączne prawo do transportu gazu tą magistralą. KE kilkukrotnie przedłużała już rozpatrzenie wniosku Rosjan.
"Nie wiem, czy to jest efekt nadmiernie rozbudowanych procedur, tego, co nazywamy mitręgą biurokratyczną, czy też jest to jakaś gra. Dla mnie to jest oczywiste, że Gazprom nie powinien otrzymać tej wyłączności (na przepustowość Opalu - PAP), to się kłóci z koncepcją budowy konkurencyjnego europejskiego rynku gazu" - ocenił w rozmowie z PAP b. wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff.
Z kolei zdaniem eksperta rynku energii Andrzeja Szczęśniaka przedłużanie decyzji przez KE to "czysto polityczna gra na zwłokę", zgodna z polityką sankcji (wobec Rosji - PAP). Jednak - w jego opinii - jest to wbrew interesom UE i krajów członkowskich, bo - jak twierdzi - Rosja może w pewnym momencie stracić cierpliwość.
W 2009 r. Opalowi przyznano na 22 lata wyjątkowe traktowanie w ramach unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Pakiet ten wymaga m.in. dostępu stron trzecich (czyli w tym przypadku konkurentów Gazpromu) do infrastruktury przesyłu gazu w UE. Zgodnie z tym wyjątkiem Gazprom otrzymał rezerwację 50 proc. przepustowości Opalu (ok. 15 mld metrów sześciennych gazu), Rosja zabiega jednak o 100 proc.
Komisja Europejska po raz pierwszy odłożyła decyzję ws. Opalu w marcu, jeszcze przed aneksją Krymu przez Rosję. Odżegnując się od politycznych pobudek, uzasadniała przesunięcie "potrzebą dalszych technicznych wyjaśnień". Kolejny termin na decyzję to połowa września, ale i tym razem służby prasowe komisarza ds. energii poinformowały PAP, że "trudno jest określić dokładny termin podjęcia decyzji" i że dyrektywa gazowa daje możliwość jego przedłużenia.
Przekonanie o pozytywnym rozstrzygnięciu i zarezerwowaniu na rzecz Gazpromu pełnych zdolności Opalu wyraził w styczniu w Brukseli podczas szczytu UE-Rosja prezydent Władimir Putin. "W zasadzie osiągnęliśmy porozumienie (UE i Rosja), że będzie używane (przez Gazprom) nie 50 proc., ale 100 proc." - mówił Putin. Gazprom od początku krytykował obostrzenia, które mają przeciwdziałać monopolowi rosyjskiego koncernu. Jego przedstawiciele wskazują, że obostrzenie ogranicza eksport na rzecz klientów, podczas gdy nie ma zainteresowania pozostałą przepustowością wśród innych dostawców.
Wcześniej we wrześniu 2012 r. KE rozpoczęła dochodzenie antymonopolowe wobec Gazpromu - by sprawdzić, czy koncern nie nadużywa swojej dominującej pozycji na rynku dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej. Postępowanie wciąż nie przechodzi do kolejnej fazy przedstawienia zarzutów, a Gazprom na początku roku zaczął się starać się o polubowne załatwienie sprawy. W marcu jeden z rzeczników KE wyjaśniał PAP, że z jednej strony Komisja jest w kontakcie z koncernem ws. ewentualnego polubownego rozwiązania sprawy na zasadzie zobowiązania do zmiany praktyk, a z drugiej kontynuuje przygotowywanie projektu oświadczenia z zarzutami. W piątek poinformowano tylko, że "dochodzenie trwa".
Także w tym przypadku Komisja odżegnuje się od wpływu sytuacji politycznej na dochodzenie. Nie odżegnywała się natomiast od tego w przypadku forsowanego przez Rosję gazociągu South Stream. Dotychczasowy komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger mówił w marcu, że w związku z kryzysem na Ukrainie nie będzie przyspieszał rozmów w sprawie gazociągów takich jak South Stream. Ma nim płynąć rosyjski gaz w stronę południowej Europy; inwestycja wzbudza wiele pytań m.in. o dalsze uzależnienie UE od rosyjskiego paliwa, także ten gazociąg ominie Ukrainę.
KE miała prowadzić negocjacje z rosyjskim rządem w imieniu sześciu krajów UE, które podpisały z Moskwą międzyrządowe umowy ws. South Streamu i właśnie te rozmowy na szczeblu politycznym zostały zamrożone. W grudniu ub. roku Komisja uznała, że umowy te są niezgodne z unijnym prawem, bo dają nadmierne prawa Gazpromowi, jak np. zarządzanie gazociągiem, wyłączny do niego dostęp czy ustalanie taryf przesyłowych. (PAP)