680 żołnierzy w niewoli u separatystów
Aż 680 ukraińskich żołnierzy przebywa w niewoli u wspieranych przez Moskwę separatystów prorosyjskich na wschodzie Ukrainy – poinformował w poniedziałek generał rezerwy Wołodymyr Ruban, który jest szefem Centrum Wymiany Jeńców w Kijowie.
80 proc. pojmanych przez przeciwnika wojskowych to uczestnicy walk w Iłowajsku, który jest okrążony przez siły rosyjskiej armii i rebeliantów – powiedział na konferencji prasowej; Iłowajsk leży w pobliżu Doniecka.
Ruban ocenił, że wydarzenia w Iłowajsku „to katastrofa”. „To, jak prowadzone są tam działania bojowe, wywołuje wrażenie, że armia przygotowywana jest do poddania się i pójścia do niewoli” – podkreślił generał rezerwy, cytowany przez prywatną agencję informacyjną UNIAN. Zaznaczył, że separatyści gromadzą ukraińskich jeńców „w jednym miejscu w Doniecku i problemem zaczyna być, w jaki sposób ich wyżywić". Poinformował, że władze obwodu dniepropietrowskiego przygotowują pociąg humanitarny z artykułami spożywczymi, który ma być skierowany do Doniecka.
Ruban, który należy także do organizacji „Korpus Oficerski”, oświadczył, że ustaliła ona z separatystami w obwodzie donieckim, że jeńcy nie będą torturowani, a żadna ze stron nie będzie przeciwstawiała się wywożeniu z rejonu walk rannych i ciał zabitych.
„Ustaliliśmy ze stroną doniecką, z panem Zacharczenką (przywódca prorosyjskich separatystów w Donbasie Ołeksandr Zacharczenko), że nie będzie więcej przeszkód w wywożeniu ciał tych, którzy zginęli w boju” – powiedział.
„Ustaliliśmy także, że jeńcy nie będą torturowani i rozstrzeliwani. Mamy potwierdzone fakty śmierci żołnierzy, którzy znaleźli się w niewoli” – podkreślił Ruban.
Siły ukraińskie w Iłowajsku zostały okrążone przez prorosyjskich rebeliantów i wojska Federacji Rosyjskiej w ubiegłym tygodniu. Kilka ochotniczych batalionów zdołało wyrwać się z kotła, jednak poniosły one ogromne straty. Władze nie ujawniają ich wielkości i mówią, że dane na temat zabitych i rannych zostaną opublikowane po zakończeniu operacji antyterrorystycznej. Media piszą, że w Iłowajsku zginęły dziesiątki, a nawet setki ludzi.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)