W Kijowie żądano wsparcia dla okrążonych przez rebeliantów batalionów
Ok. 400 osób demonstrowało w środę przed administracją prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki, domagając się wysłania natychmiastowego wsparcia dla ochotniczych batalionów ukraińskich, okrążonych od pięciu dni przez siły prorosyjskie w Iłowajsku na wschodzie kraju.
Według Semena Semenczenki, dowódcy batalionu Donbas, który znajduje się w atakowanym przez rebeliantów mieście, siły ukraińskie otoczone są przez przeciwnika i nie otrzymują pomocy od wojsk operacji antyterrorystycznej Ukrainy.
W związku z tym, że formalnie podlegają one dowództwu operacji, nie mają także rozkazów wycofania się z obleganego przez separatystów Iłowajska - oświadczył Semenczenko.
Uczestnicy demonstracji przed siedzibą prezydenta domagali się od armii, by utworzyła korytarz dla ewakuacji członków ochotniczych batalionów z miejsca starć.
Przedstawiciel MSW Ukrainy Wiktor Czaławan wyjaśnił w wypowiedzi dla agencji informacyjnej Unian, że bataliony ochotnicze zostały okrążone w Iłowajsku przez bojowników prorosyjskich, którzy otrzymali w ostatnim czasie dużo sprzętu wojskowego z Rosji.
"W obwodach donieckim i ługańskim działają zawodowi wojskowi sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Dlaczego doszło do okrążenia Iłowajska? Dlatego, że w niedzielę przez granicę wtargnęła duża ilość sprzętu wojskowego z Rosji, który został skierowany do Iłowajska" - powiedział.
W środę wieczorem, tuż po demonstracji przed administracją Poroszenki, Semenczenko napisał na swoim Facebooku, że jego batalion otrzymał wsparcie od sił operacji antyterrorystycznej.
"Mamy informacje, że w kierunku Iłowajska idą kolumny szturmowe (Ukrainy). Przechwyciliśmy rozmowy +separów+ (separatystów), którzy to potwierdzają" - oświadczył.
W okrążonym Iłowajsku znajdują się ochotnicze bataliony: Donbas, Dnipro, Switiaz, Cherson i Myrotworec.