Na ebolę zmarł liberyjski lekarz; ekspert WHO zarażony w Sierra Leone
Zmarł zarażony wirusem ebola liberyjski lekarz, który był jednym z trzech Afrykańczyków otrzymujących eksperymentalny lek - poinformowały w poniedziałek liberyjskie władze. WHO podała ponadto, że ekspert medyczny organizacji zaraził się w Sierra Leone.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) nie przekazała żadnych dodatkowych informacji na temat zarażonego eksperta, który specjalizuje się w epidemiologii. Jak podkreślono, to pierwszy przypadek zarażenia się wirusem u członka liczącego ok. 400 osób personelu WHO w krajach dotkniętych epidemią - Gwinei, Liberii, Sierra Leone i Nigerii.
Rzecznik WHO Tarik Jaszarević poinformował także o wysłaniu sprzętu ochronnego dla personelu medycznego w Demokratycznej Republice Konga, gdzie władze potwierdziły dwa przypadki eboli. Dzień wcześniej władze DR Konga podały, że u dwóch z ośmiu pacjentów, poddanych badaniu na obecność wirusa eboli, wynik okazał się pozytywny.
Także w poniedziałek liberyjski minister ds. informacji Lewis Brown oświadczył, że w stolicy kraju, Monrowii, zmarł jeden z trzech afrykańskich lekarzy zarażonych ebolą i leczonych eksperymentalnym lekiem ZMapp. Dr Abraham Borbor, zastępca dyrektora największego szpitala w Liberii, zmarł w niedzielę.
Borbor "przejawiał oznaki poprawy, ale wczoraj nastąpiła zmiana na gorsze" - mówił Brown agencji AP.
Nie ma informacji o dwóch pozostałych afrykańskich lekarzach, którzy również otrzymywali eksperymentalną kurację. Lek, który nie był dotychczas testowany na ludziach, otrzymało ponadto dwoje zainfekowanych Amerykanów; oboje wyszli już ze szpitala. Podobną kurację przechodził również hiszpański misjonarz, który zmarł.
Według agencji AP tylko sześciu ludzi na świecie otrzymało do tej pory eksperymentalny lek ZMapp. Niewielkie zasoby tego specyfiku są obecnie wyczerpane, a amerykański producent zapewne nie wyprodukuje kolejnych dawek wcześniej niż za kilka miesięcy.
Japonia zadeklarowała, że jest gotowa dostarczyć własnej produkcji lek antywirusowy, który mógłby ewentualnie służyć do zwalczania epidemii eboli.
"Nasz kraj jest w stanie dostarczyć lekarstwo we współpracy z producentem, jeśli wystąpi o to Światowa Organizacja Zdrowia" - zapewnił rzecznik japońskiego rządu Yoshihide Suga. Japoński lek, znany jako favipiravir (T-705), został zarejestrowany w Japonii jako lek antywirusowy przeciwko grypie; obecnie przechodzi testy kliniczne w USA.
Suga dodał, że w nadzwyczajnych sytuacjach Japonia może odpowiedzieć na indywidualne wnioski w sprawie dostarczenia lekarstwa, jeszcze przed ewentualną decyzją WHO. Japonia dysponuje zapasem leku dla ponad 20 tys. pacjentów.
Według pochodzącego z piątku bilansu WHO od wybuchu w marcu bezprecedensowej epidemii eboli w kilku krajach Afryki Zachodniej ponad 1400 osób zmarło, a ponad 2600 zostało zarażonych. Do symptomów choroby należą: gorączka, krwotoki wewnętrzne i zewnętrzne, a w ostatnim stadium choroby - wymioty i biegunka. Zarażenie odbywa się przez kontakt z płynami ustrojowymi chorego. Na ebolę obecnie nie ma dopuszczonego do obrotu leku, a śmiertelność wśród zarażonych może sięgać nawet 90 proc. (PAP)