Niemieckie media chwalą Merkel, krytykują Rosję, nie chcą tarczy
Sytuacja na Ukrainie pozostaje głównym tematem komentarzy w niemieckiej prasie. Komentatorzy w poniedziałek chwalą Angelę Merkel za powściągliwość wobec Rosji, krytykują separatystów za defiladę z jeńcami i kwestionują zasadność budowy tarczy antyrakietowej.
"Sueddeutsche Zeitung" ocenia pozytywnie wizytę Merkel w Kijowie, podkreślając, że niemiecka kanclerz powstrzymała się od nowych ostrych ataków na Rosję.
"Mówiła o solidarności z Ukrainą, ale nie zasiała wrogości wobec Rosji" - pisze z aprobatą autor komentarza Heribert Prantl. "Pozostawiła drzwi otwarte, nie zatrzasnęła ich" - dodaje, zaznaczając, że wypowiedzi kanclerz zdecydowanie różnią się od "butnych" wystąpień sekretarza generalnego NATO Andersa Fogha Rasmussena, który "wypowiada się tak, jakby chciał dolać oliwy do ognia".
Prantl postuluje, aby uwolnić się od dawnych stereotypów wroga i od metod tworzenia takich stereotypów. Przyznaje, że obecnie nikt nie wpada w euforię z powodu wojny, nie powstał nowy patriotyzm, mowa jest o odpowiedzialności. "Gdy jednak chodzi o (prezydenta Rosji Władimira) Putina, wstrzemięźliwość odkładana jest na bok" - pisze komentator, wskazując na hasła w rodzaju "Powstrzymać Putina teraz". Do czego nawołuje to hasło? - pyta Prantl i odpowiada: "Do czegoś mocnego, niewypowiedzianego - do odwagi, twardości, przemocy". Zdaniem komentatora Zachód powinien powstrzymać się od "tworzenia obrazu wroga", nie rezygnując z krytykowania polityki Putina.
"SZ" wzywa też do samokrytycznej oceny polityki wobec Rosji. Zdaniem Prantla w kryzysie na Ukrainie Zachód nie jest całkowicie bez winy.
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" nazywa "grzechem pierworodnym" defiladę jeńców ukraińskich zorganizowaną przez separatystów w Doniecku na wschodzie Ukrainy. W ten sposób prorosyjscy rebelianci postąpili jak "faszyści" - ocenia gazeta.
Przekręcanie przeszłości i teraźniejszości nie uda się ani separatystom, ani ich moskiewskim poplecznikom od propagandy - pisze "FAZ". Na Ukrainie rządzą spadkobiercy ruchów niepodległościowych, które 25 lat temu "zrzuciły jarzmo ZSRR". Łańcuch ludzki stworzony przez Bałtów od Rewala do Wilna był wyrazem obrony narodów europejskich przed następstwami paktu Ribbentrop-Mołotow. "Utożsamianie tego wyzwolenia z faszyzmem jest największym grzechem pierworodnym rosyjskiej polityki, powtarzającej bezmyślnie komunistyczne hasła" - czytamy w "FAZ".
"Saechsische Zeitung" pisze krytycznie o defiladzie wojskowej zorganizowanej przez władze ukraińskie z okazji Dnia Niepodległości. Takie defilady same w sobie są "dziwne i przestarzałe", jednak w kraju, w którym toczy się wojna domowa, takie imprezy nie są już śmieszne, lecz całkowicie nie na miejscu - ocenia komentator. Jak zaznacza, separatyści postąpili podobnie, "pędząc ulicami (ukraińskich) jeńców ku uciesze gawiedzi". "Czy tacy ludzie zdolni są do rozmów o rozejmie i pokoju?" - pyta sceptycznie "Saechsische Zeitung".
Podana przez tygodnik "Der Spiegel" w niedzielę informacja, że Polska i kraje bałtyckie forsują projekt budowy tarczy antyrakietowej skierowanej przeciwko Rosji, spotkała się w Niemczech z krytycznym przyjęciem.
"General-Anzeiger" zauważa, że Moskwa od dawna podejrzewała NATO, iż wcześniej czy później to właśnie ona znajdzie się na celowniku radarów i wyrzutni. Z tego powodu sprzeciwiała się powstaniu tarczy w Polsce i Czechach. Trudno sobie wyobrazić, by szefowie państw NATO zdecydowali się teraz na zwrot postulowany przez Polaków i Bałtów; nikt nie chce w tak otwarty sposób prowokować Kremla - uważa komentator wydawanej w Bonn gazety.
"Maerkische Allgemeine" wyraża zrozumienie dla obaw sojuszników w Europie Wschodniej, mających poczucie, że są narażeni na "coraz bardziej agresywną mocarstwową politykę rosyjską". Jednak NATO postąpi słusznie, jeśli także po szczycie Sojuszu odłoży pomysł (zbudowania tarczy przeciwko Rosji) na półkę - uważa komentator. Jego zdaniem kolejna runda zbrojeń nie byłaby w interesie wschodnioeuropejskich partnerów. Tworzenie nowego wroga jako celu dla rakiet przechwytujących byłoby błędnym sygnałem - uważa autor komentarza.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)