Policja zatrzymała w amerykańskim Ferguson 47 osób
Policja w Ferguson na przedmieściach Saint Louis powiadomiła w środę o zatrzymaniu ostatniej nocy 47 osób. W mieście od 10 dni trwają zamieszki na tle rasowym, które wybuchły po zabiciu przez białego policjanta czarnoskórego nastolatka Michaela Browna.
Policja poinformowała także, że odebrała demonstrantom trzy sztuki broni. Zarazem, jak przyznał przedstawiciel policji Ron Johnson, protesty w nocy z wtorku na środę miały raczej charakter pokojowy.
We wtorek jednak zastrzelony przez funkcjonariuszy został kolejny mężczyzna; groził on policjantom nożem. Jak zauważył portal BBC News, ta śmierć groziła dalszym zaostrzeniem sytuacji w Ferguson.
W środę do Ferguson przyjedzie prokurator generalny USA Eric Holder. Zapowiedział on wnikliwe śledztwo w celu wyjaśnienia okoliczności śmierci Browna.
18-latek został zastrzelony 9 sierpnia przez 28-letniego policjanta Darrena Wilsona, jednak okoliczności tragicznego incydentu pozostają niejasne. Policja z Ferguson twierdzi, że Brown z kilkoma innymi nastolatkami szedł środkiem ulicy a na zwróconą mu przez policjanta uwagę zareagował agresywnie. Natomiast świadkowie utrzymują, że Wilson strzelał do nieuzbrojonego Browna mimo, iż ten stał z rękami podniesionymi do góry.
Śmierć Browna lokalna czarna społeczność odebrała jako przestępstwo na tle rasowym. Rozpoczęły się rozruchy i starcia z policją, podczas których doszło do rabowania i demolowania sklepów. Władze wezwały na pomoc Gwardię Narodową, ale nie poprawiło to sytuacji. (PAP)