Polska może importować większość gazu z Zachodu
Mimo obaw o tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę, Polska jest dziś bezpieczniejsza, jeśli chodzi o jego dostawy, niż kiedykolwiek wcześniej. W ocenie operatorów, gdyby ustały dostawy ze Wschodu, ok. 70 proc. potrzeb możemy zaspokajać importem z Zachodu.
Jeszcze w 2011 roku było to ok. 10 proc. Jak niedawno w rozmowie z PAP informował szef Gaz-Systemu Jan Chadam, po uruchomieniu terminalu LNG w Świnoujściu (co ma nastąpić w przyszłym roku) techniczne możliwości dostaw z Zachodu przekroczą 100 proc. zapotrzebowania na import gazu. Gazoport będzie mógł rocznie odebrać 5 mld metrów sześciennych tego surowca.
Polska w ostatnich latach zwiększyła techniczne możliwości odbioru gazu z Zachodu dzięki budowie interkonektora z Czechami i rozbudowie połączenia z Niemcami, ale także dzięki uruchomieniu tzw. rewersu fizycznego na gazociągu jamalskim. Bez tego rewersu gaz jamalską magistralą mógł fizycznie płynąć tylko ze wschodu na zachód; po jego uruchomieniu możliwe jest przesyłanie surowca także w przeciwnym kierunku. Planowane są kolejne interkonektory - ze Słowacją i Litwą.
W przypadku wstrzymania dostaw z kierunku wschodniego, obecnie 5,5 mld metrów sześc. gazu można w ciągu roku dostarczyć z Zachodu w ramach rewersu fizycznego na gazociągu jamalskim. 1,5 mld metrów sześc. to przepustowość połączenia w Lasowie na granicy z Niemcami, a 0,5 mld metrów sześc. interkonektora w Cieszynie z Czechami. Łącznie to 7,5 mld metrów sześciennych, które możemy odebrać z kierunku zachodniego.
Z danych Operatora Systemów Magazynowania PGNiG wynika, że polskie magazyny gazu są wypełnione w 90 proc. Całkowita pojemność magazynowa Polski wynosi 2,5 mld m sześc.
Polska importuje obecnie ponad 11 mld metrów sześciennych, a zużywa ok. 15 mld m. sześć gazu rocznie.
16 czerwca Rosja wstrzymała bezpośrednią sprzedaż gazu na Ukrainę, ale nadal sprzedaje go krajom, które otrzymują go tranzytem przez Ukrainę, w tym Polsce. Od Ukrainy żąda przedpłaty na konto przyszłych dostaw.
W ostatnich dniach pojawiły się jednak obawy o tranzyt surowca przez Ukrainę. Ukraińska Rada Najwyższa przyjęła we wtorek w pierwszym czytaniu projekt ustawy o sankcjach wobec Rosji za popieranie i finansowanie terroryzmu na Ukrainie. Według premiera Ukrainy Arsenija Jaceniuka, sankcje mogą objąć zakaz tranzytu surowców przez Ukrainę.
Analityk Standard Banku Timothy Ash uważa, że groźba wprowadzenia takiego zakazu może spowodować, że Kijów straci przyjaciół w niektórych zachodnich stolicach. "Gdyby wynikiem tych posunięć było zakłócenie dostaw gazu do niektórych państw UE, a u ich podłoża tkwiłyby działania władz Ukrainy, to byłoby to dla Kijowa PR-owską katastrofą - szybko straciłby przyjaciół w zachodnich stolicach" – napisał Ash we wtorkowym komentarzu.
Zdaniem eksperta strona ukraińska dała do zrozumienia, że ma na myśli sytuację, w której UE kupowałaby rosyjski gaz na granicy rosyjsko-ukraińskiej i sama odpowiadała za jego tranzyt przez terytorium Ukrainy. "Kijów chce wyeliminować Rosję z gazowych negocjacji (Ukrainy z UE) i kwestii związanych z dostawą i tranzytem rosyjskiego gazu" – tłumaczy Ash rozumowanie władz Ukrainy.
W takim podejściu dostrzega potencjalne trudności: "Europa wcześniej sprzeciwiała się tym pomysłom, ponieważ nie chce dać się wciągnąć w mętne stosunki ukraińsko-rosyjskie. W miarę nadciągania zimy UE będzie coraz bardziej zaniepokojona skutkiem konfliktu na Ukrainie dla jej dostaw i bezpieczeństwa energetycznego" – stwierdził Ash.
Rosyjski gaz importuje przez terytorium Ukrainy 18 krajów europejskich - Austria, Bośnia i Hercegowina, Bułgaria, Czechy, Chorwacja, Francja, Niemcy, Grecja, Węgry, Włochy, Macedonia, Mołdawia, Polska, Rumunia, Serbia, Słowacja, Słowenia i Turcja. (PAP)