Rosja zaprzecza, by koncentrowała wojska na granicy z Ukrainą
Informacje o rzekomym ściąganiu rosyjskich wojsk na granicę z Ukrainą wywołują jedynie współczucie dla rzeczników Pentagonu, Departamentu Stanu USA i NATO - oświadczył w środę rzecznik Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej generał Igor Konaszenkow.
"W Ministerstwie Obrony Rosji oświadczenia takie wywołują jedynie współczucie dla rzeczników Pentagonu, Departamentu Stanu i NATO. Niby poważni ludzie, a muszą stale improwizować podczas swoich wystąpień, by chociaż w jakimś stopniu dodać powagi swoim wypowiedziom. Ich regularne eskapady na temat +ściągania+ rosyjskich wojsk na granicę z Ukrainą przypominają aukcje baniek mydlanych, gdzie najważniejsze jest, by zdążyć podać cenę, zanim bańka pęknie" - powiedział Konaszenkow, cytowany przez agencję RIA-Nowosti.
Rzecznik Ministerstwa Obrony Rosji również zauważył, że Zachód w ciągu doby zwiększył dwukrotnie liczebność zgrupowania wojsk Rosji na granicy z Ukrainą. Podkreślił, że w tak krótkim czasie manewr taki jest niemożliwy. "Tym bardziej w tajemnicy przed obserwatorami OBWE, przebywającymi dzisiaj w regionie" - oznajmił.
NATO poinformowało w środę, że Rosja zgromadziła ok. 20 tys. żołnierzy przy granicy ze wschodnią Ukrainą i może ich tam wysłać; jako pretekst do inwazji może podać misję humanitarną lub pokojową. Sojusz wyraził zaniepokojenie w tej sprawie. We wtorek Pentagon przekazał, że zgrupowanie wojsk Rosji na granicy z Ukrainą liczy 10 tys. żołnierzy.
W środę polski premier Donald Tusk oświadczył, że są powody, by przypuszczać, iż zagrożenie bezpośrednią interwencją Rosji na Ukrainie jest większe niż jeszcze kilkanaście dni temu. (PAP)