Sikorski w sądzie o raporcie z "incydentu gruzińskiego" z L. Kaczyńskim

2014-07-16, 17:21  Polska Agencja Prasowa

Skutki ujawnienia raportu ABW o tzw. incydencie gruzińskim dziś są żadne, w 2008 r. były nieprzyjemne - ocenił szef MSZ Radosław Sikorski, świadek w procesie b. szefa Kancelarii Prezydenta RP Piotra Kownackiego, oskarżonego o ujawnienie mediom tego poufnego raportu.

W środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia kontynuował ten proces. Kownacki nie przyznaje się do postawionego mu zarzutu ujawnienia poufnego dokumentu. Jako świadków sąd przesłuchał oprócz Sikorskiego dziennikarza Pawła Reszkę - współautora publikacji o raporcie, a także Małgorzatę Bochenek - byłą minister prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz naczelniczkę komórki ds. postępowań karnych z ABW, która badała, skąd raport wyciekł, oraz jedną z sekretarek Kownackiego w kancelarii prezydenta.

Oskarżony nie przyznaje się do zarzuconego mu ujawnienia dziennikarzom raportu z listopada 2008 r., który za najbardziej prawdopodobną uznawał hipotezę, iż to sama strona gruzińska mogła wykreować sytuację, w której na granicy gruzińsko-osetyjskiej padły strzały w pobliżu konwoju z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Micheilem Saakaszwilim. W raporcie podkreślano, że BOR w ostatniej chwili dowiedziało się o wyjeździe prezydentów na granicę, a w chwili, gdy padły strzały, Kaczyński nie miał właściwej obstawy. Po incydencie odwołano szefa ochrony prezydenta RP. Sam L. Kaczyński sugerował, że strzały oddali Rosjanie z pobliskiego posterunku. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow uznał zdarzenie za prowokację gruzińską. Potem Osetyjczycy przyznali, że strzelali w powietrze, aby zatrzymać kolumnę samochodów z Gruzji.

Sikorski zeznał w środę w sądzie, że tego raportu nie traktował jako wniosków, lecz jako "hipotezy na szybko", choć przyznał, że mogły być odebrane jako "ciężkie oskarżenie" strony gruzińskiej. "Ale one miały pozostać w domenie poufnej. W dokumentach poufnych nie takie hipotezy snujemy. Musi być gdzieś w państwie miejsce, w którym myśli się o hipotezach nawet mało prawdopodobnych. Po to nakłada się klauzule, żeby to nie wyciekało na zewnątrz" - mówił w sądzie minister.

Na pytanie, jaki cel mogła mieć osoba ujawniająca mediom raport, Sikorski odparł, że wszystko działo się w czasie "burzliwej kohabitacji" prezydenta Kaczyńskim z rządem Donalda Tuska, gdy - jak się wyraził szef MSZ - "prezydent nie przestrzegał zapisów konstytucji co do wyznaczania celów polityki zagranicznej i gdy prezydent szczerze mówił, że ma inną politykę zagraniczną".

"Ja uważałem, że Polska nie może mieć dwóch polityk zagranicznych. To był czas ostrej walki politycznej. Nasza opozycja, co oznaczało także prezydenta, oskarżała nas o nadmierną spolegliwość i chęć polepszenia stosunków z Rosją, przedstawiając siebie jako obóz nieustępliwy. I ktoś mógł chcieć pokazać, że nasza władza oraz rząd współgra z propagandą rosyjską. Mogło chodzić też o zatarcie złego wrażenia, jakie ten incydent stworzył w kraju, bo prezydent dość pochopnie dał się namówić na zmianę programu wizyty, w wyniku czego doszło do incydentu - co nie wyglądało zbyt poważnie" - dodał Sikorski.

Pytany, czy dziś ocenia, że prawdopodobne było, iż to prezydent Saakaszwili mógł sprowokować incydent, Sikorski podkreślił, że były już prezydent Gruzji jest jego przyjacielem. "Znając jego żywiołowy charakter i zamiłowanie do efektów medialnych to uważam, że była to hipoteza (z raportu - PAP) bardziej nieprawdopodobna niż prawdopodobna, ale uprawniona" - powiedział.

Odnosząc się do sprawy wycieku raportu do mediów Sikorski uznał, że o ile "briefowanie dziennikarzy nie było czymś wyjątkowym w tamtym czasie, to przekazanie fizycznej kopii dokumentu było nieroztropnością". Pytany, czy mogło to grozić interesowi państwa minister uznał, że z dzisiejszej perspektywy - nie. "Ale wtedy było to nieprzyjemnym zdarzeniem w polityce międzynarodowej" - dodał. "Nie świadczyło to o profesjonalizmie również samego prezydenta, który zgodził się na taką podróż, a ujawnienie tego dokumentu jeszcze dodatkowo tę kwestię nagłośniło" - dodał Sikorski.

Paweł Reszka, współautor tekstów w "Dzienniku" o incydencie gruzińskim pytany o źródło swej informacji zasłonił się tajemnicą dziennikarską podkreślając, że jego informator zastrzegł sobie anonimowość. Przyznał, że w listopadzie 2008 r. spotkał się z Kownackim w Kancelarii Prezydenta, bo chciał namówić szefa kancelarii do przekonania Lecha Kaczyńskiego, aby udzielił on redakcji wywiadu na temat polityki wschodniej. "Pan prezydent za bardzo nas nie lubił, bo byliśmy autorami serii tekstów o otoczeniu prezydenta. Myśmy przekonywali, że właśnie dlatego to nam powinien udzielić tego wywiadu" - powiedział dziennikarz.

Pytany, czy tego dnia był w kancelarii prezydenta jeszcze raz, Reszka potwierdził, bo - jak wyjaśnił - zostawił w gabinecie ministra swój notes. "Dlatego ponownie wpisano mnie do księgi wejść i wyjść. Ale do gabinetu już nie poszedłem, bo ktoś na bramkę przyniósł mi ten notes" - zeznał Reszka. Sam raport ABW - jak powiedział - w redakcji oceniano jako "nieprofesjonalny i politycznie wymierzony w prezydenta Kaczyńskiego".

Sąd pokazał dziennikarzowi fragment akt sprawy, w których ABW - tropiąc wyciek swego raportu - rozrysowało wszystkie połączenia telefoniczne, jakie wykonywał on w tamtych dniach oraz numerów telefonów, z jakich dzwoniono do niego. Było to połączone z rozrysowaniem miejsc pobytu poszczególnych rozmówców, ustalonych na podstawie logowań stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej. "Jeśli wysoki sąd chciał mną wstrząsnąć, to się udało. Te dane mogą prowadzić do identyfikacji moich źródeł nie tylko ws. raportu gruzińskiego, ale też innych spraw, jakie opisywałem. Skala inwigilacji może przerazić" - powiedział Reszka. Ma on niebawem otrzymać postanowienie prokuratury o zasięgnięciu billingów z jego telefonu. Gdy je dostanie, będzie mógł je zaskarżyć do sądu. Reszka powiedział PAP, że zamierza tak uczynić. (PAP)

Kraj i świat

Co najmniej sześć osób zginęło w wyniku katastrofy samolotu pogotowia w Filadelfii

Co najmniej sześć osób zginęło w wyniku katastrofy samolotu pogotowia w Filadelfii

2025-02-01, 17:30
Biały Dom zapowiada wysokie cła dla Kanady i Meksyku. Pozwoliły na inwazję fentanylu

Biały Dom zapowiada wysokie cła dla Kanady i Meksyku. „Pozwoliły na inwazję fentanylu”

2025-01-31, 21:45
MSZ potwierdza, że w katastrofie lotniczej pod Waszyngtonem zginęła Polka

MSZ potwierdza, że w katastrofie lotniczej pod Waszyngtonem zginęła Polka

2025-01-31, 16:37
MEN: Od tego roku szkolnego egzamin ósmoklasisty będzie trwał dłużej

MEN: Od tego roku szkolnego egzamin ósmoklasisty będzie trwał dłużej

2025-01-31, 14:42
Zbigniew Ziobro doprowadzony do sejmu przed policję. Do przesłuchania nie doszło [aktualizacja]

Zbigniew Ziobro doprowadzony do sejmu przed policję. Do przesłuchania nie doszło [aktualizacja]

2025-01-31, 08:35
Tomasz Siemoniak: Łączy nas wspólne spojrzenie  chcemy, by Europa była bezpieczna

Tomasz Siemoniak: Łączy nas wspólne spojrzenie – chcemy, by Europa była bezpieczna

2025-01-30, 19:49
Karol Nawrocki: jako prezydent będę konsekwentnie domagał się reparacji wojennych od Niemiec

Karol Nawrocki: jako prezydent będę konsekwentnie domagał się reparacji wojennych od Niemiec

2025-01-30, 19:12
USA: Nikt nie przeżył katastrofy lotniczej w Waszyngtonie. Wśród ofiar obywatele wielu krajów

USA: Nikt nie przeżył katastrofy lotniczej w Waszyngtonie. Wśród ofiar obywatele wielu krajów

2025-01-30, 17:59
Polska wybuduje nowy żaglowiec szkolny Dar Młodzieży. Koszt Około 300 mln zł

Polska wybuduje nowy żaglowiec szkolny „Dar Młodzieży". Koszt? Około 300 mln zł

2025-01-30, 11:26
Samolot pasażerski zderzył się ze śmigłowcem pod Waszyngtonem są ofiary śmiertelne [zdjęcia]

Samolot pasażerski zderzył się ze śmigłowcem pod Waszyngtonem; są ofiary śmiertelne [zdjęcia]

2025-01-30, 08:20
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę