Kolejna afera szpiegowska, media wskazują na USA
Niemiecka prokuratura federalna poinformowała w środę, że prowadzone jest śledztwo przeciwko kolejnej osobie, podejrzanej o szpiegostwo. Nie ujawniono, dla którego kraju osoba ta miałaby szpiegować; niemieckie media twierdzą, że chodzi o USA.
Policja i prokuratorzy przeprowadzili w Berlinie przeszukanie w domu podejrzanego i w miejscu jego pracy. Nie dokonano zatrzymania. Ministerstwo obrony Niemiec poinformowało, że śledztwo jest prowadzone "na jego obszarze". Media wskazywały, że może to oznaczać sam resort, siły zbrojne, bądź wojskowy kontrwywiad MAD.
W środę po południu agencja dpa poinformowała, powołując się na koła bezpieczeństwa, że podejrzany jest cywilem, zatrudnionym w ministerstwie obrony jako referent. Nie wydano na razie nakazu aresztowania, ponieważ na jego ewentualną działalność szpiegowską wskazują dotąd jedynie poszlaki.
O sprawie poinformowana została parlamentarna komisja obrony.
Według gazety "Sueddeutsche Zeitung" eksperci uważają, że ta sprawa jest jeszcze poważniejsza niż podejrzenie, że dla CIA szpiegował jeden z pracowników niemieckiego wywiadu BND.
Tego pracownika BND aresztowano 4 lipca. Media informowały, że przyznał się do przekazywania Amerykanom szczegółowych informacji na temat niemieckiej specjalnej komisji parlamentarnej, powołanej do zbadania doniesień o inwigilowaniu obywateli Niemiec, w tym podsłuchiwaniu telefonu kanclerz Angeli Merkel, przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego (NSA).
Ambasador USA w Berlinie John B. Emerson ponownie rozmawiał w środę w niemieckim MSZ. Oficjalnie nie przekazano żadnych informacji o tej rozmowie. Agencja dpa pisze, że przypuszcza się, iż Emerson sam poprosił o spotkanie.
Według dpa rząd niemiecki rozważa uznanie agentów tajnych służb w ambasadzie USA za osoby niepożądane. Spekuluje się, że Stany Zjednoczone same ich odwołają z Berlina, aby uprzedzić działania władz niemieckich. (PAP)