Sejm kontraktowy włączył się w proces utrwalania wolności
Sejm kontraktowy włączył się w proces reformowania kraju i utrwalania wolności - oceniła w piątek marszałek Ewa Kopacz na spotkaniu z okazji 25-lecia inauguracji zaprzysiężenia Sejmu X kadencji wybranego w częściowo wolnych wyborach 4 czerwca 1989 r.
W uroczystym spotkaniu w sali plenarnej Sejmu, oprócz Kopacz, uczestniczyli m.in. wicemarszałkowie Sejmu Cezary Grabarczyk (PO) i Jerzy Wenderlich (SLD), marszałek senior Józef Zych (PSL), a także byli posłowie Sejmu X kadencji nazywanego kontraktowym.
Zebrani na sali plenarnej uczcili minutą ciszy zmarłych posłów X kadencji, a na telebimie wyświetlono film przypominający wydarzenia z 1989 roku.
4 lipca przed 25-laty odbyły się pierwsze posiedzenia Sejmu i Senatu, wybranych w wyborach parlamentarnych 4 i 18 czerwca 1989 r. W inauguracyjnym posiedzeniu, w sali plenarnej Sejmu, uczestniczyli m.in. ówczesny I sekretarz KC PZPR i przewodniczący Rady Państwa PRL Wojciech Jaruzelski oraz przewodniczący NSZZ "Solidarność" Lech Wałęsa.
Kopacz wspominając 25 lat, jakie minęły od zaprzysiężenia posłów X kadencji Sejmu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, podkreśliła, że było to końcem "smutnego okresu powojennej niesuwerenności Polski". Przypomniała, że 4 i 5 lipca 1989 r., gdy ówcześni posłowie składali przysięgę, nie wiedzieli, że historia przyspieszy - PZPR stanie się mniejszością w parlamencie i wyprowadzi sztandar, oraz że kilka tygodni później Sejm powoła pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego.
"Wola narodu, suwerena władzy państwowej wymusiła to przyspieszenie. Dziś, patrząc z perspektywy ćwierćwiecza, z uznaniem należy uznać, że Sejm X kadencji dobrze odczytał wolę większości obywateli" - dodała.
Zdaniem Kopacz Sejm kontraktowy "włączył się w proces reformowania kraju i utrwalania wolności". "Dobrze się stało, że wy panie posłanki i panowie posłowie potrafiliście rzucić stary prządek, by służyć najważniejszej sprawie - potwierdzeniu wolności Polaków" - mówiła, zwracając się do obecnych na sali byłych parlamentarzystów.
Marszałek podkreśliła, że Sejm X kadencji uchwalił pakiet ustaw reformujących gospodarkę i zmienił konstytucję "przywracając nazwę Rzeczypospolitej Polskiej i orłu koronę". Dodała, że Sejm przyjął też prawo o stowarzyszeniach i o wolności zgromadzeń, a także rozwiązał się przed upływem kadencji, "torując drogę do pierwszych wolnych wyborów".
Mówiąc o X kadencji Sejmu Józef Zych z PSL uznał, że jej sprawiedliwa ocena musi być "jednoznaczna". "Sejm X kadencji był Sejmem przełomu, który otworzył drogę Polsce do rozstrzygnięć przede wszystkim w zakresie praworządności i przywrócenia sprawiedliwości" - podkreślił.
Były marszałek Sejmu uważa, że "tej sprawiedliwość nie doczekaliśmy się w pełni". "Wiemy, że te nasze szlachetne zamiary do końca nie zostały zrealizowane. Przed nami jest wiele problemów do załatwienia" - zaznaczył.
Podkreślił, że będąc w Sejmie przez wszystkie kadencje miał okazję uczestniczyć i obserwować życie polityczne. "Gdy mnie dziennikarze pytali, która kadencja była najlepsza, to merytorycznie, bez wahania mówiłem o X kadencji Sejmu" - mówił Zych. "Możemy być dumni z tego cośmy zrobili w X kadencji Sejmu i jakie trwałe podwaliny zbudowaliśmy" - zaznaczył.
Anna Bańkowska (SLD), która zasiadała jako posłanka w Sejmie X kadencji i z inicjatywy, której odbyło się w piątek rocznicowe spotkanie, podkreśliła, że był to Sejm przełomu, który utorował Polsce drogę do dalszych przemian w tym m.in. do członkostwa w Unii Europejskiej.
Jak zaznaczyła, wówczas wszyscy poza elitami Solidarności mieli obawy, w jakim kierunku te zmiany pójdą. "Kapitalizm - tak, ale jak to zrobić i co będzie dalej?" - wspominała Bańkowska. Dodała, że wszyscy zasiadający w Sejmie X kadencji mieli pewność, że dokonują się rzeczy historyczne i przełomowe. "Po tych wielu latach widzimy, że mieliśmy rację" - zaznaczyła.
Również Barbara Labuda (weszła do Sejmu kontraktowego z listy OKP) mówiła, że był to Sejm wyjątkowy w historii Polski. Jak zauważyła, w ciągu 28 miesięcy intensywnej pracy dokonano "olbrzymiej rzeczy". "Całkowicie przestawiliśmy zwrotnicę polskiej drogi do przyszłości" - oceniła. Labuda wspominała, że nie było to łatwe zadanie, bowiem w tym parlamencie zasiadali ludzie, którzy często się nie lubili i nie mieli do siebie zaufania.
"Pomimo tego ta gigantyczna robota została wykonana tutaj w Sejmie i w Senacie. Zmieniliśmy całkowicie ustrój i Polskę we wszystkich dziedzinach życia" - mówiła Labuda.
4 czerwca minęła 25. rocznica wyborów parlamentarnych z 1989 roku - częściowo wolnych, ale zakończonych zwycięstwem Solidarności. Konsekwencją tych wyborów było wyłonieni Sejmu kontraktowego i upadek rządów komunistycznych w Polsce.
Decyzja o przeprowadzeniu wyborów zapadła podczas obrad Okrągłego Stołu. Przy Okrągłym Stole z góry przeznaczono 65 proc. mandatów dla kandydatów koalicji rządowej. O pozostałe 35 proc. mandatów ubiegali się kandydaci Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" i zdobyli 160 na 161 możliwych mandatów w ramach tej puli. Całkowicie wolne były wybory do Senatu - przywróconego na mocy uzgodnień Okrągłego Stołu. W izbie wyższej Solidarność zdobyła zdecydowaną większość mandatów.(PAP)