Tusk: dziś kluczowe zidentyfikowanie zagrożeń. Nie będzie konsekwencji dla ministrów [wideo]
Dziś kluczowe jest zidentyfikowanie zagrożeń i grupy, która działa na rzecz destabilizacji Polski - podkreślił w poniedziałek premier Donald Tusk. Ci politycy, którzy zacierają ręce z satysfakcją, że rząd stał się ofiarą afery podsłuchowej, są krótkowzroczni - dodał.
"Skoro mamy do czynienia ze zorganizowaną akcją podsłuchową w miejscach spotkań służbowych i prywatnych, dyplomatycznych i biznesowych, w kilku miejscach w Warszawie, to nie możemy mieć wątpliwości, że organizatorzy tych podsłuchów i właściciele tych nagrań mają do dyspozycji materiały, które mogą być obciążeniem dla reputacji polityków, przedsiębiorców, osób życia publicznego każdej z możliwych stron" - mówił szef rządu.
"Dlatego wspólnym interesem państwa polskiego, ale także wszystkich ludzi dobrej woli, którzy działają w sferze publicznej jest przede wszystkim zidentyfikowanie tej grupy, która zorganizowała ten proceder" - dodał.
"Wiem, jak łatwo można zelektryzować opinię publiczną nagraniami z rozmów prywatnych, poufnych, o kameralnym charakterze, natomiast dzisiaj kluczowe - i tym będę się zajmował jako premier polskiego rządu - jest zidentyfikowanie zagrożeń, jakie wynikają z tego faktu, a także zidentyfikowanie grupy, która, dziś w jakimś sensie zakonspirowana, działa na rzecz destabilizacji państwa polskiego" - mówił Tusk na wspólnej konferencji prasowej z premierem Hiszpanii Mariano Rajoyem.
"Osoby, które w sposób przestępczy organizują podsłuchy nie będą dyktowały polskiemu rządowi postępowania, jeśli chodzi o dymisję czy mianowania nowych ministrów. Nie wchodzi w rachubę działanie pod dyktando nikogo, kto ze złą wolą, albo przez naiwność, albo chęć zysku, albo chęć politycznego interesu chciałby współpracować z przestępcami, którzy zorganizowali te podsłuchy" - zapowiedział szef rządu.
Tusk zaznaczył, że nie będzie nikogo odwoływał z powodu "niecenzuralnych wypowiedzi", bo postępowanie według tej zasady "doprowadziłoby bardzo szybko do spustoszenia, nie tylko w polskiej polityce, ale europejskiej czy światowej". "Nie ulega jednak wątpliwości, że bulwersujący zapis niektórych rozmów znajdzie swoją ocenę i w parlamencie, i w czasie przyszłych wyborów" - ocenił. (PAP)