Tusk: nie znajduję powodów do dymisji Sienkiewicza
Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka, których rozmowę opisał "Wprost", "raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, nie jak zaszkodzić" - uważa premier Donald Tusk. Dlatego - oświadczył - nie ma powodów, by zdymisjonować Sienkiewicza.
Zdaniem Tuska, który spotkał się z dziennikarzami w poniedziałek na godzinnej konferencji prasowej, nielegalne podsłuchy to próba destabilizacji państwa i próba zamachu stanu. Szef rządu zapewnił, że ta sprawa będzie wyjaśniona "co do milimetra". Jednocześnie zadeklarował, że ma zaufanie do szefów służb specjalnych. Ocenił, że analiza rozmowy Sienkiewicz-Belka nie wskazuje na złamanie prawa. Podkreślał, że nie wysyłał szefa MSW na spotkanie z Belką, Sienkiewicz nie wpływał na postępowanie NBP, a projekt zmian w ustawie o banku centralnym nie jest owocem rozmowy szefów MSW i NBP.
Tusk odniósł się też do planów PiS, które zamierza złożyć wniosek o konstruktywne wotum nieufności wobec rządu. "Nie będę uczestniczył w planie obalania rządu" - powiedział.
Tygodnik ujawnił nagranie, na którym słychać, jak Sienkiewicz rozmawia z Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym.
"Nie znajduję tam spraw, które kazałyby mi podejmować jakieś decyzje wobec ministra Sienkiewicza. Mówię o takich decyzjach jak np. dymisja" - oświadczył premier. Według Tuska "pierwsza analiza tych wypowiedzi nie wskazuje na przekroczenie prawa". "Niezależnie od tego, w jak w paskudny sposób wyrażali swoje opinie i oceny, to raczej rozmawiali o tym, jak pomóc państwu polskiemu, a nie jak zaszkodzić" - ocenił szef rządu.
Tusk podkreślił ponadto, że projekt nowelizacji ustawy o NBP powstał na długo przed rozmową szefa MSW i prezesa NBP. Projektowane zmiany korzystnie wpłyną na stabilność finansową państwa, także na niezależność Narodowego Banku Polskiego - przekonywał premier.
Szef rządu zapewnił też, że nie wysłał szefa MSW na spotkanie z prezesem NBP. Tusk zaznaczył, że spotkanie odbyło się z inicjatywy Belki. "Po spotkaniu minister Sienkiewicz poinformował, na jaki temat rozmawiano" - dodał Tusk. Mówił także, że "ma pretensje" do szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza dotyczące "sposobu i treści" jego rozmowy z Markiem Belką. Zwrócił uwagę, że to, o czym rozmawiali, wykraczało poza zakres obowiązków Sienkiewicza.
Zdaniem premiera, mamy do czynienia z destabilizacją państwa polskiego przez proceder nielegalnego zakładania podsłuchów i to w sposób prawdopodobnie dobrze zorganizowany.
Zapewnił jednocześnie, że ma zaufanie do szefów służb specjalnych. "Nie mam zastrzeżeń co do działania dzisiejszych szefów służb specjalnych" - powiedział Tusk.
Jak podkreślił premier, niezależnie od złej oceny postępowania Sienkiewicza, chce, aby minister zaangażował się w wyjaśnianie sprawy podsłuchów ujawnionych przez "Wprost". Dotyczy to też szefów służb. "Każdy wątek będzie badany - zarówno mówiący o nielegalnym podsłuchu ze względów biznesowych, przez jakąś grupę przestępczą, przez służby lub byłe służby, lub przez służby obce" - powiedział. Jak dodał, "szczególnie będzie to dotyczyło Biura Ochrony Rządu".
Tygodnik "Wprost" upublicznił także stenogram z nagrania rozmowy b. ministra transportu Sławomira Nowaka z Andrzejem Parafianowiczem, byłym wiceministrem finansów i byłym szefem Głównego Inspektoratu Informacji Finansowej. Nowak mówi tam o kontroli finansów swojej żony: "Chcą ją trzepać. Cały 2012 r. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moim rachunkiem. Bo ona jedzie od paru lat na stracie, potężnej".
Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła w poniedziałek śledztwo ws. rozmowy między b. wiceministrem a b. ministrem transportu. Zapowiedział to wcześniej prokurator generalny Andrzej Seremet.
Premier ocenił, że rozmowa Nowaka z Parafianowiczem była dyskwalifikująca, a kariera polityczna Sławomira Nowaka zakończyła się definitywnie. Tak długo, jak ja będę szefem PO, nie będziemy na pewno współpracować - zadeklarował.
"Słowa i sposób prowadzenia rozmowy nie był koniecznie wstępem do jakichś nagannych działań, ale prokuratura w tej sprawie będzie musiała wyjaśnić w najdrobniejszym szczególe tego typu sytuację. Sam fakt takiej rozmowy - jeśli to nagranie jest prawdziwe - próba podjęta przez ministra Nowaka i pozytywna reakcja Parafianowicza (...) to samo w sobie jest dyskwalifikujące, nie ma żadnych wątpliwości" - powiedział Tusk.
Szef rządu podkreślił, że nie może być w żadnym wypadku akceptacji czy tolerancji dla takich zachowań. Premier poinformował też, że poprosił ministra finansów o możliwie szybkie zbadanie sprawy kontroli finansów żony Nowaka.
Nowak zrezygnował w poniedziałek z członkostwa w PO.
Tusk odniósł się także podczas konferencji do innego fragmentu opublikowanych nagrań, w których prezes NBP mówi, że rozmawiał z premierem o sprawie Amber Gold. "Kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Gold jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane... Ja nie wiem, czy on nie pomyślał, że ja wiem. Nie, skąd" - mówił Belka.
Premier oświadczył, że rozmawiał z prezesem NBP o Amber Gold, kiedy sprawą zajmowała się już prokuratura. "Prezes Belka przy okazji innej rozmowy wspomniał mi, że ocenia tę kwestię jako niepokojącą, niebezpieczną ze względu na charakter Amber Gold jako piramidy finansowej. Było to w czasie, kiedy tą sprawą zajmowała się już prokuratura" - powiedział szef rządu.
Tusk odniósł się też do zapowiedzi PiS złożenia wniosku o wotum nieufności dla rządu. "Zadaniem premiera każdego rządu jest stabilne sprawowanie swojego urzędu, a nie przyłączanie się do obalania tego rządu. (...) Nie będę uczestniczył w tym planie, tym bardziej, że jest to plan, (który) napisał ktoś zupełnie inny" - podkreślił premier. (PAP)