Separatyści blokują komisje wyborcze w Donbasie
Przed niedzielnymi wyborami prezydenta Ukrainy prorosyjscy separatyści blokują ponad jedną trzecią komisji wyborczych w regionie Donbasu. Wbrew zapowiedziom Moskwy NATO nie zarejestrowało dowodów na wycofywanie się rosyjskich żołnierzy znad granicy z Ukrainą.
O blokowaniu 13 okręgowych komisji wyborczych w obwodach donieckim i ługańskim poinformowała Centralna Komisja Wyborcza w Kijowie. W tych obwodach "bezpieczeństwo pomieszczeń i członków okręgowych komisji wyborczych oraz komisji lokalnych nie jest całkowicie zagwarantowane; pracujący w nich ludzie są zastraszani i poddawani naciskom" – podała CKW.
Najwyższe notowania w sondażach przedwyborczych ma biznesmen i b. minister spraw zagranicznych Petro Poroszenko. Popiera go ponad połowa osób, które zdecydowały się na udział w głosowaniu. Na dalszych miejscach są: b. premier Julia Tymoszenko (ok. 10 proc.) i b. wicepremier Serhij Tihipko (prawie 9 proc.).
Poroszenko uważa, że jeśli nowy prezydent Ukrainy nie zostanie wyłoniony w pierwszej turze wyborów, to destabilizacja w kraju może się pogłębić. "Drugiej tury może nie być. Niewykluczone, że poziom destabilizacji będzie tak wysoki, że będziemy musieli walczyć o legalność (wyborów)" - oświadczył.Według Komitetu Wyborców Ukrainy (KWU), organizacji pozarządowej, która od lat monitoruje procesy wyborcze na Ukrainie, w niedzielę frekwencja może wynieść minimum 70 proc. Szczególnie dużym zainteresowaniem wybory cieszą się w centrum i na zachodzie Ukrainy. W Donbasie, donieckim zagłębiu węglowym na wschodzie kraju, udział w głosowaniu deklaruje 40-45 proc. mieszkańców.
W Mikołajowie na południu Ukrainy w środę odbyły się obrady okrągłego stołu jedności narodowej. Podczas trzeciego takiego spotkania premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że "w obecnych warunkach dwustronne rozmowy z Rosją nie mogą być rozpatrywane". Szef rządu opowiedział się za zwołaniem drugiego spotkania uczestników porozumienia z Genewy, gdzie Ukraina, USA, UE i Rosja zobowiązały się do dążenia do deeskalacji napięcia we wschodnich regionach Ukrainy.
Według premiera w ostatnim czasie sytuacja w obwodach donieckim i ługańskim zmienia się na lepsze. Jaceniuk pozytywnie ocenił też uchwalone we wtorek przez parlament Memorandum Pokoju i Zgody, które zawiera propozycje wyjścia z kryzysu. Dokument mówi m.in. o decentralizacji władzy i potrzebie reformy konstytucyjnej.
Memorandum pochwalił też szef komisji ds. WNP rosyjskiej Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu, Leonid Słucki. Uznał, że dokument może przyczynić się do dialogu obywatelskiego, zaprzestania rozlewu krwi i deeskalacji przemocy.
Prezydent Rosji Władimir Putin, który zakończył w środę dwudniową wizytę w Chinach, twierdzi, że logiczniej byłoby, gdyby na Ukrainie najpierw przeprowadzono referendum konstytucyjne, a dopiero później przystąpiono do wybierania prezydenta, parlamentu i formowania rządu. Putin dodał, że Rosji będzie trudno budować relacje z ukraińskimi liderami, którzy dochodzą do władzy w warunkach rosnącego napięcia.
Oświadczył, że decyzja o wycofaniu rosyjskich wojsk, które prowadziły ćwiczenia w pobliżu granicy z Ukrainą, do miejsc stałego bazowania, zapadła, by uniknąć wszelkich spekulacji podczas wyborów na Ukrainie.
Jednak wbrew informacjom podawanym przez władze rosyjskie NATO wciąż nie zarejestrowało "widocznych dowodów" na wycofywanie się rosyjskich żołnierzy znad granicy z Ukrainą - oświadczył szef Sojuszu Anders Fogh Rasmussen.
W obwodzie woroneskim przy granicy rozpoczęły się w środę rosyjskie ćwiczenia lotnicze, które potrwają do 26 maja, a ich kulminacja nastąpi w niedzielę, w dniu wyborów na Ukrainie. Dowódca rosyjskich sił powietrznych gen. Wiktor Bondariew zapewnił, że te "zawody w sztuce pilotażu" nie zagrażają bezpieczeństwu Ukrainy.
Kijów wzywa jednak Rosję do odwołania ćwiczeń, oceniając, że "spotęgują one napięcie w okresie wyborów i nie będą sprzyjać deeskalacji sytuacji w regionie".
Tymczasem w Szanghaju rosyjski Gazprom i chiński koncern CNPC podpisały kontrakt na dostawę gazu z Rosji do Chin. Moskwa i Pekin prowadziły negocjacje w tej sprawie od ponad 10 lat. Według agencji Interfax dokument dotyczy dostaw 38 mld metrów sześciennych surowca rocznie przez 30 lat. Cytowane przez rosyjską agencję źródło przekazało, że cena gazu jest "wyższa niż 350 dolarów".
Putin ocenił, że jest to największy kontrakt w sferze gazowej w historii ZSRR i Rosji. Jego zdaniem inwestycja ta przez cztery lata będzie największą budową na świecie. Gospodarz Kremla ujawnił, że oba kraje zainwestują w ten projekt ponad 70 mld USD.
W Brukseli przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso odpowiedział - w imieniu UE - na list, jaki Putin wysłał w połowie maja do 18 europejskich przywódców. Barroso napisał, że dopóki trwają rozmowy KE z Rosją i Ukrainą, przepływ gazu nie powinien zostać przerwany. "Liczę, że Federacja Rosyjska dotrzyma tego zobowiązania. Dlatego jest nadal obowiązkiem Gazpromu zapewnienie dostaw wymaganych ilości gazu, jak uzgodniono w kontraktach (...) z europejskimi firmami" - czytamy w liście Barroso.
Z kolei wiceprezydent USA Joe Biden ostrzegł Rosję, że jeśli zakłóci wybory na Ukrainie, to poniesie tego dodatkowe koszty.(PAP)