Marsz lewicy pod hasłem: "Zasoby ludzkie mają dość"
Niespełna 200 osób przeszło w czwartek w 1-majowym pochodzie, zorganizowanym przez skrajnie lewicowe ugrupowania w Warszawie. Pochodowi towarzyszyły postulaty obrony praw pracowniczych i hasło: "Zasoby ludzkie mają dość".
W pochodzie, który rozpoczął się przy Rondzie de Gaulle'a, a zakończył przed kancelarią premiera, uczestniczyli członkowie i sympatycy m.in. Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej, Komunistycznej Partii Polski, Pracowniczej Demokracji, partii Racja, przedstawiciele społeczności kurdyjskiej w Polsce.
Manifestanci skandowali hasła: "Mamy dość", "Osiem godzin i fajrant", "Donald na śmieciówkę", "Raz, dwa, trzy, cztery - precz z tym rządem do cholery", "Mieszkanie prawem, nie towarem". Maszerujący nieśli czerwone flagi, na niektórych widoczny był sierp i młot.
Na transparentach widniały hasła: "Czas na strajk generalny" i "Zasoby ludzkie mają dość!".
Lider Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotr Ikonowicz mówił PAP, że 1 maja to dziś raczej "święto gniewu" i protestu niż piknik. "To nasze świętowanie i protestowanie odróżnia się od nowej, świeckiej tradycji, którą kultywuje SLD, który 1 maja zawsze urządza sobie piknik europejski i wpisuje się w urzędowy optymizm" - podkreślał.
Do zgromadzonych mówił: "Jeżeli stoimy tu dziś w takim gronie skromnym, to dlatego, że większość ludzi pracy w Polsce została pozbawiona nadziei na godne życie, dominuje strach. Mówi się - mamy wolność. Spróbujcie założyć związek zawodowy w supermarkecie, a dowiecie się wszystkiego o tej wolności i demokracji - pokażą wam bramę".
Mówił, że prawa pracownicze są dziś nagminnie łamane; nikt, poza może urzędnikami, nie pracuje przez osiem godzin na dobę. "Cała reszta zasuwa od świtu do nocy, często w kilku pracach, żeby zapłacić czynsz i przeżyć od pierwszego do pierwszego" - mówił, dodając, że dlatego "zasoby ludzkie mają dość!".
Ikonowicz zachęcał zgromadzonych do organizowania się w ruch polityczny, który wprowadzi "nowoczesny socjalizm".
W manifestacji udział wzięła także posłanka Ruchu Palikota, Anna Grodzka. Zapowiedziała, że rozpoczyna budowę nowego ruchu społecznego, który będzie łączył ludzi wokół celów, a nie wokół liderów. Deklarowała, że ma być to nowa siła, która powie "nie" dla wszystkiego, co złe w obecnym systemie, "nie" dla władzy "międzynarodowego, zglobalizowanego kapitału". Zachęciła zebranych, by szukali informacji o nowym ruchu na stronach internetowych i Facebooku.
Andrzej Żebrowski z "Pracowniczej demokracji", niosący transparent "Czas na strajk generalny" tłumaczył, że "ponieważ nie ustają ataki rządu na standard życia zwykłych ludzi, to naszą najskuteczniejszą bronią jest właśnie strajk, zwłaszcza strajk generalny".
Manifestacja zakończyła się przed kancelarią premiera. "Wiem, że pana (premiera Donalda Tuska - PAP) tu nie ma, bo zapewne udał się pan haratnąć w gałę (...), ale kiedyś miał pan tę nieostrożność, że w czasie kampanii wyborczej poszedł pan do ludzi. I chyba pan już tego nie powtórzy, bo pan się wtedy zetknął z bardzo ważnym pytaniem (...) jak żyć?" - wołał przed budynkiem Ikonowicz.
"Jak żyć w piekle, które pan i pański rząd nam tutaj w Polsce stworzył? Jak żyć panie premierze? Jak żyć bez pańskiej pensji? Jak żyć bez przywilejów poselskich? (...) Jak żyć pracując do 67. roku życia, skoro nie ma pracy nawet teraz dla 50-, 40-latków, ale i młodzieży?" - pytał Ikonowicz.
Ikonowicz zapewnił, że choć ludzie jeszcze nie dowierzają, że coś może się zmienić, to ruchy lewicowe w całym kraju, podobnie, jak na świecie zaczynają się organizować, a zgromadzeni tu ludzie będą patrzeć premierowi na ręce.
Podczas pochodu lewicy rozdawano pierwszy, bezpłatny numer dziennika "Trybuna". Dziennik reaktywowano po trzech i pół roku. Redaktorem naczelnym pisma jest Robert Walenciak, wydawcą EDUSAT Sp. z o.o.(PAP)