Parlament Ukrainy zaostrza kary za separatyzm; w Ługańsku - zakładnicy
Parlament Ukrainy zaostrzył kary za separatyzm i próby naruszenia integralności terytorialnej. W antyterrorystycznej operacji w Charkowie na wschodzie Ukrainy zatrzymano ok. 70 ludzi. W Ługańsku separatyści zaminowali siedzibę SBU i wzięli ok. 60 zakładników.
Zaostrzenie odpowiedzialności karnej za przejawy separatyzmu jest związane z wydarzeniami na wschodzie Ukrainy, gdzie prorosyjscy separatyści zajmują siedziby instytucji państwowych i dążą do oderwania regionu - mówił przed głosowaniem w parlamencie autor ustawy Serhij Sobolew z partii Batkiwszczyna. Projekt nowelizacji poparło 231 posłów w 450-osobowej Radzie Najwyższej Ukrainy.
Za zamach na jedność terytorialną kraju, za co dotychczas groziło do trzech lat więzienia, grozić będzie teraz od trzech do pięciu lat.
Zdrada państwa będzie karana pozbawieniem wolności na czas od 12 do 15 lat. Podwyższono także odpowiedzialność za działania dywersyjne, za które sąd będzie mógł wymierzyć kary od 10 do 15 lat więzienia. Ustawa mówi także o karaniu za utrudnianie działalności Sił Zbrojnych Ukrainy i innych formacji wojskowych.
Wieczorem centrala Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) poinformowała, że w siedzibie SBU w Ługańsku
prorosyjscy separatyści "grożąc bronią i materiałami wybuchowymi, siłą przetrzymują około 60 obywateli, którym nie pozwalają opuścić budynku i wrócić do domów". "Oznacza to, że stosują środki używane przez terrorystów" - napisano w komunikacie.
Szef administracji prezydenckiej Serhij Paszynski ostrzegał wcześniej, że prorosyjscy separatyści muszą opuścić okupowane budynki na wschodzie i złożyć broń, w przeciwnym razie zostaną potraktowani jak terroryści.
Przypomniał, że we wschodnich obwodach Ukrainy trwa operacja antyterrorystyczna, i zapewnił, że niebawem zostanie zakończona. We wtorek wczesnym rankiem siły MSW wyparły separatystów z budynku administracji obwodowej w Charkowie. Aresztowano ok. 70 osób. Szef MSW Arsen Awakow podkreślił, że prorosyjskich aktywistów wyparto i aresztowano "bez użycia broni".
Na akcję w Charkowie zareagowało rosyjskie MSZ, które wezwało władze Ukrainy do natychmiastowego przerwania wszelkich przygotowań militarnych na południowym wschodzie kraju, które mogłyby doprowadzić do wojny domowej.
Wcześniej oddziały specjalne milicji odbiły zajęty przez prorosyjskich aktywistów budynek SBU w Doniecku.
Zdaniem władz w Kijowie wydarzenia na wschodniej Ukrainie inspiruje Rosja. Opinię tę podzielają także kraje zachodnie.
Sekretarz stanu USA John Kerry oświadczył, że nie do przyjęcia są bezprawne wysiłki Rosji, by zdestabilizować Ukrainę przy pomocy opłacanych agentów. Zapowiedział, że "jeśli Rosja będzie kontynuować prowokacje", USA zaostrzą sankcje wobec niej. Zagroził sankcjami przeciwko sektorowi energetycznemu, bankowemu i wydobywczemu.
Brytyjski szef dyplomacji William Hague ocenił, że wydarzenia na wschodzie Ukrainy wyglądają na element rosyjskiej strategii w celu destabilizowania sytuacji w tym kraju. Wskazał, że dla takich działań "nie ma usprawiedliwienia".
Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow zapewnił, że Moskwa jest gotowa do wielostronnych rozmów na temat Ukrainy, proponowanych przez USA, ale uważa, że powinni wziąć w nich udział także reprezentanci wschodnich i południowych regionów Ukrainy. Ocenił, że przed rozmowami powinien zostać przedstawiony projekt nowej konstytucji. Ławrow dodał, że uczestnikami rozmów mogliby być kandydaci w wyborach prezydenckich planowanych na maj. Ukraińskie MSZ zadeklarowało, że jest gotowe do rozmów z Moskwą w każdym formacie.
Natomiast komentując decyzję NATO o ograniczeniu dyplomatom z Rosji prawa wstępu do siedziby sojuszu w Brukseli, MSZ w Moskwie ocenił, że NATO "nie jest w stanie odejść od sposobu myślenia z czasów zimnej wojny". Szef NATO Anders Fogh Rasmussem zaapelował do Rosji, by wycofała żołnierzy z ukraińskiej granicy.
Po posiedzeniu Rady Gabinetowej, czyli rządu pod przewodnictwem prezydenta, Bronisław Komorowski oświadczył, że potwierdzono wspólny sposób myślenia i wolę współdziałania w kwestii koordynacji polityki polskiego wsparcia dla modernizacji Ukrainy. Zdaniem premiera Donalda Tuska europejska unia energetyczna - której powstania chce Polska - będzie miała sens, jeśli uda się do niej włączyć Ukrainę na tyle, na ile to jest możliwe. Dodał, że będą temu podporządkowane działania w najbliższych tygodniach.
Europoseł, polityk "Polski Razem" Paweł Kowal ocenił, że sytuacja na Ukrainie wymaga "pilnej reakcji polskiego rządu", by uniknąć takiego błędu, jak spóźnione działania w przypadku wydarzeń na Krymie. Zdaniem europosła, UE - a w szczególności Niemcy - "mają ogromne możliwości gospodarczego wpłynięcia" na Rosję i powstrzymania jej działań. Obszarami, które dają możliwość wpłynięcia na Moskwę, są: energetyka, przemysł zbrojeniowy i współpraca wojskowa. Kowal zaapelował, by zwrócić się do Niemiec i Francji o natychmiastowe przerwanie wszystkich programów zbrojeniowych. (PAP)