Janukowycz liczy na negocjacje ws. powrotu Krymu do Ukrainy
Odsunięty od władzy prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz powiedział w środę w wywiadzie dla agencji Associated Press i rosyjskiej telewizji NTV, że błędem było "zaproszenie" wojsk rosyjskich na Krym i że należy próbować przekonać Rosję do jego zwrotu.
Janukowycz oświadczył, że ma nadzieję na negocjacje z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w sprawie zwrotu Krymu. Aneksję półwyspu przez Rosję nazwał "wielką tragedią". Jego zdaniem nie doszłoby do tego, gdyby on pozostał u władzy na Ukrainie.
Wyraził nadzieję, że spotka się w przyszłości z Putinem w celu negocjowania zwrotu tego regionu. "Musimy (...) poszukiwać sposobów na powrót Krymu" - mówił, dodając, że chodziłoby o wariant, w którym Krym "miałby maksymalny możliwy stopień niezależności, ale byłby częścią Ukrainy".
Oznajmił przy tym, że referendum z 16 marca na Krymie, przeprowadzone przez prorosyjskie władze półwyspu, było odpowiedzią na zagrożenie ze strony radykalnych nacjonalistów na Ukrainie.
Janukowycz ocenił, że wyznaczone na 25 maja wybory prezydenckie na Ukrainie są niezgodne z prawem. Oświadczył, że w kraju powinny najpierw odbyć się lokalne referenda, w których regiony określiłyby formę władz. Następnie powinna być przeprowadzona reforma konstytucyjna, a dopiero potem ogólnopaństwowe wybory - oznajmił.
"Nie należy stawiać wozu przed koniem. Najpierw trzeba dojść do ładu z ustrojem państwa, znaleźć konsensus z obywatelami Ukrainy, ze wszystkimi regionami. Można to zrobić tylko poprzez referendum" - mówił Janukowycz.
Odnosząc się do majowych wyborów wyznaczonych przez opozycję, która odsunęła go od władzy, powiedział: "Trzeba spojrzeć, w jaki sposób obecni rządzący doszli do władzy. Nie ma tu żadnej zgodności z prawem i konstytucją. Z tego powodu legalność tych wyborów jest pod dużym znakiem zapytania".
Dziennikarze pytali Janukowycza o jego luksusową rezydencję w miejscowości Meżyhiria, do której po jego ucieczce do Rosji weszli dziennikarze i zwiedzający. Janukowycz - jak pisze AP - z dumą mówił o swojej kolekcji starych samochodów, a odrzucił zarzuty o korupcję.
Zapewnił też, że nie wydawał rozkazu strzelania do demonstrantów w Kijowie, zabitych przez snajperów podczas trwających od końca listopada antyrządowych protestów.
Nie wyjaśnił, czy zamierza w jakiś sposób starać się odzyskać władzę; powiedział, że ma nadzieję wrócić kiedyś na Ukrainę.(PAP)