Zbyt mało Polaków leczy się z powodu osteoporozy
Jedynie 200 tys. Polaków leczy się z powodu osteoporozy, choć choruje na nią 3 mln osób, a 8 mln jest nią zagrożonych - powiedział dr Waldemar Misiorowski z kliniki endokrynologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie.
Misiorowski uczestniczył w europejskim kongresie nt. osteoporozy, który w sobotę zakończył się w Rzymie. Podczas obrad podkreślano, że osteoporoza zwykle zaczyna się rozwijać w wieku 50-60 lat zanim spowoduje grożące złamaniami osłabienie kości (zmniejszenie masy kostnej i upośledzenie mikroarchitektury tkanki kostnej). Trwa to zwykle 10-12 lat, głównie u kobiet po menopauzie, u których choroba ta objawia się szybciej niż u mężczyzn.
Weług Misiorowskiego skuteczną metodą diagnostyczną wykrywania osteoporozy jest densytometria techniką DEXA (Dual Energy X-ray Absorptiometry), badająca gęstość mineralną tkanki kostnej. Pozwala ona w 70 proc. przypadków przewidzieć, komu grożą złamania kręgów kręgosłupa, nadgarstka, kości przedramienia czy szyjki kości udowej.
"Stosowana od 15 lat densytometria zapewnia większą skuteczność diagnostyczną niż inne powszechnie wykorzystywane badania kontrolne. Przykładowo, nadciśnienie tętnicze krwi w 50 proc. jest skorelowane z ryzykiem udaru mózgu. Natomiast podwyższony we krwi poziom cholesterolu występuje jedynie u 30 proc. osób, u których doszło do zawału serca" - dodał.
U każdej osoby można ocenić ryzyko złamania nawet z 10-letnim wyprzedzeniem. Umożliwia to metoda FRAX, która poza badaniem densytometrycznym szyjki kości udowej uwzględnia również inne czynniki ryzyka osteoporozy, takie jak wiek i płeć, niską masą ciała (wskaźnik BMI poniżej 20), złamania bliższego końca kości udowej u rodziców oraz przebyte złamania po 50. roku życia. Taką prognozę ryzyka złamania można samemu przeprowadzić za pośrednictwem internetu, gdzie pod hasłem "FRAX" dostępna jest również wersja w języku polskim.
Dr Misiorowski uważa, że w Polsce nie wykorzystuje się w pełni możliwości wczesnego wykrywania osteoporozy, dlatego tak mało osób jest leczonych. Dodał, że większość chorych zgłasza się do lekarza dopiero wtedy, gdy dojdzie już do złamania. Wtedy leczenie wciąż jest możliwe, chroni przed kolejnymi złamaniami, ale nie daje już tak dobrego efektu, gdyż pęknięcie kości zwykle świadczy o tym, że tkanka kostna jest już złej jakości.
"Wiemy, że w porę rozpoczęte leczenie osteoporozy jest skuteczne i chroni przed złamania kości, szczególnie tymi najbardziej groźnymi, jak pęknięcie szyjki kości udowej. Przekonują o tym doświadczenia takich krajów jak Kanada i Nowa Zelandia, gdzie przed laty wdrożono program wczesnego wykrywania i leczenia tej choroby. Efekt tego jest taki, że od 3 lat rejestruje się tam spadek złamań osteoporotycznych. Jestem przekonany, że podobne efekty możemy uzyskać również w naszym kraju. Musi tylko leczyć się więcej osób" - podkreślił dr Misiorowski.
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że na świecie liczba złamań tylko kości udowej wynosi obecnie 1,6 mln. Szacuje się, że 2025 r. zwiększy się do prawie 4 mln, a w roku 2050 r. - do ponad 6 mln. W Polsce każdego roku dochodzi do około 150 tys. nowych złamań. Pomimo dużej dostępności terapii aż 8 na 10 kobiet nie jest leczona nawet wtedy, gdy dojdzie do złamania w następstwie osteoporozy. (PAP)