Dlaczego UE chce na razie podpisać tylko polityczną umowę z Ukrainą?
Deklarując, że UE wkrótce podpisze polityczną część umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, przywódcy "28" dali Kijowowi czas na pracę nad szczegółami części handlowej tego porozumienia. Eksperci wskazują, że motywem mogła być też obawa przed reakcją Rosji.
Umowa stowarzyszeniowa, którą Ukraina już parafowała, zawiera część polityczną i handlową, tzw. DCFTA (umowę o pogłębionej i całościowej strefie wolnego handlu). W czwartek na nadzwyczajnym szczycie UE w Brukseli przywódcy państw członkowskich zgodzili się podpisać polityczną część możliwie szybko, jeszcze przed majowymi wyborami na Ukrainie.
Jak tłumaczył w piątek premier Donald Tusk, w czasie dyskusji podczas szczytu szef ukraińskiego rządu Arsenij Jaceniuk zauważył, że Ukraina jest "de facto w stanie wojny", a dla jego kraju najważniejsze rzeczą jest realne wsparcie polityczne.
Według Tuska Jaceniuk jako pierwszą rzecz wymienił potrzebę podpisania umowy stowarzyszeniowej, a "było jasne, że obecnie nie jest możliwe wprowadzenie umowy handlowej ze względu na sytuację na granicy ukraińsko-rosyjskiej".
Na piątkowej konferencji prasowej jeden z rzeczników Komisji Europejskiej Alejandro Ulzurrum De Asanza y Munoz wyjaśnił, że podpisanie politycznej części umowy stowarzyszeniowej będzie "oznaką solidarności" i "wyrazem wsparcia" dla Ukrainy.
Rzecznik zwrócił też uwagę, że w zaproponowanym przez UE pakiecie pomocowym o wartości 11 mld euro znalazły się m.in. rozwiązania handlowe, dzięki którym Kijów już teraz będzie mógł korzystać z udogodnień handlowych, które zawiera umowa o wolnym handlu, co - jak ocenił - będzie korzystne dla Ukrainy.
Eurodeputowany PO Jacek Saryusz-Wolski powiedział PAP w piątek, że decyzja o podpisaniu politycznej części umowy możliwie szybko "to dobry sygnał i nie ma w tym żadnego drugiego dna". "Teraz chodzi o to, żeby podpis złożyć jak najszybciej" - zaznaczył.
Czwartkowa decyzja jest wynikiem kompromisu między państwami członkowskimi - przypomniała ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM) Elżbieta Kaca.
"Część z nich zapewne boi się, że szybkie podpisanie całej umowy stowarzyszeniowej zaostrzy reakcje rosyjskie, że będzie to miało jakieś konsekwencje dla obecnego kryzysu na Krymie" - zaznaczyła Kaca w rozmowie z PAP. Moskwa ocenia podpisanie umowy stowarzyszeniowej oznaczającej zacieśnienie stosunków Kijowa z UE jako zagrożenie dla swoich interesów.
Zdaniem ekspertki niektóre kraje UE obawiają się, że "podpisanie umowy stowarzyszeniowej z obecnym rządem w Kijowie może być w przyszłości podważane przez innych polityków ukraińskich". Dlatego kraje te wolałyby podpisać umowę z rządem, który zostanie wyłoniony po zaplanowanych na 25 maja wyborach. Obecny rząd powstał po odsunięciu od władzy pod koniec lutego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Również Rafał Sadowski z Ośrodka Studiów Wschodnich uważa, że "Unia Europejska politycznie stara się całkowicie nie antagonizować Rosji".
Przypomniał on, że umowa o pogłębionej strefie wolnego handlu jest skomplikowanym porozumieniem i "wdrożenie jego postanowień w sytuacji, gdy władze centralne muszą stabilizować przede wszystkim swoją pozycję, byłoby bardzo trudne".
Ekspert dodał, że "wdrożenie zapisów umowy w pierwszym okresie jest kosztowne i na to chyba nie stać Ukrainy".
Saryusz-Wolski zwrócił uwagę, że "głębokość kryzysu finansów Ukrainy zmienia bardziej parametry" dotyczące umowy handlowej z Kijowem.
"Chodzi o to, żeby dać czas na popracowanie nad umową stowarzyszeniową" - tłumaczył europoseł. Według niego czwartkową deklarację "należy odczytywać łącznie z zawartą w konkluzjach ze szczytu deklaracją o unilateralnym otwarciu rynku przez Unię Europejską", w celu wysłania "pozytywnego impulsu ekonomicznego do gospodarki ukraińskiej, która jest w kłopotach".
Saryusz-Wolski nawiązywał do dokumentu końcowego z czwartkowego szczytu, który głosi, że "Unia Europejska zamierza przyjąć jednostronne środki, które pozwoliłyby Ukrainie odnieść znaczne korzyści z możliwości, jakie oferuje pogłębiona i kompleksowa strefa wolnego handlu". "Takie środki pociągałyby za sobą propozycję stosowania postanowień związanych z przywozem towarów poprzez obniżenie taryf celnych", co umożliwiłoby ukraińskim produktom dostęp do rynku UE - czytamy w konkluzjach.
Julia Potocka (PAP)