„Solidarność” poparła kandydaturę Karola Nawrockiego. Umowa programowa podpisana
Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki podpisał w czwartek umowę programową z Komisją Krajową NSZZ „Solidarność”. Zakłada ona m.in. utrzymanie wieku emerytalnego oraz kontynuację ochrony dotychczasowych osiągnięć dotyczących praw pracowniczych.
Uroczystość podpisania umowy programowej przez Karola Nawrockiego kandydata obywatelskiego popieranego przez PiS i przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudę odbyła się w czwartek w historycznej Sali BHP w Gdańsku.
Kogo popiera „Solidarność"?
Piotr Duda przypomniał znaczenie sali BHP dla historii Polski i „Solidarności”. Dodał, że nie wyobrażał sobie, by umowa z Nawrockim została podpisana w innym miejscu. - Jest to wydarzenie - można powiedzieć terminem pięściarskim - wagi ciężkiej - powiedział. Zaznaczył, że „Solidarność” podpisała umowy programowe z prezydentem Andrzejem Dudą w 2015 r., kiedy po raz pierwszy ubiegał się o prezydenturę i w 2020 roku, kiedy ubiegał się o reelekcję. - Spisujemy kontrakt z kandydatem na prezydenta, aby wspólnie realizować cele, które są bardzo ważne dla związkowców, ale także dla polskich pracowników. I tak się stało z umową programową podpisaną dwukrotnie z prezydentem Andrzejem Dudą - mówił.
- Zawsze wskazywaliśmy, kogo „Solidarność” poprze w wyborach prezydenckich, bo wybory prezydenckie, to nie wybory partyjne, to wybory obywatelskie, i tu nigdy nie może zabraknąć „Solidarności” - zauważył szef „Solidarności”. (...)
Kandydat na prezydenta Karol Nawrocki podkreślił, że „Solidarność” od początku miała wyraźny charakter, odnosiła się do wartości chrześcijańskich, upominała się o słabszego, walczył o prawa pracownicze, odnosiła się do wartości niepodległości i suwerenności państwa polskiego". - „Solidarność” zrodziła się z faktu, że komunistyczna władza nie radziła sobie ani z polską gospodarką, ani z życiem Polaków w zakładach pracy, w polskich domach i Polacy musieli wychodzić na ulicę. Realne rządzenie zastąpiła propaganda i niestety wygląda to bardzo podobnie w nowych już okolicznościach w roku 2025 - ocenił Nawrocki. Zaznaczył, że zna „Solidarność” jako badacz, historyk, autor książek, ale także jako pracownik i pracodawca. Jak ocenił, to ostatnie doświadczenie jest najtrudniejsze. Podkreślił, że zawsze cenił w „Solidarności”, że potrafi „rzucać reflektor zainteresowania społecznego w te rejony, które często są niedostrzegalne dla pracodawców, dla prezesów czy dyrektorów" oraz umiejętność dialogu u „ludzi Solidarności”.