Piąta osoba z zarzutami w sprawie min "zgubionych" przez wojsko
W styczniu media informowały, że latem ubiegłego roku w trakcie rozładunku pociągu z wojskowym sprzętem pod Szczecinem, żołnierze nie wyładowali całości transportu. W pociągu pozostawiono miny przeciwczołgowe, które ostatecznie miały zostać odnalezione w magazynie firmy IKEA. Sprawa ma swój kujawsko-pomorski wątek.
- Przedstawiono zarzut kolejnej osobie, starszemu oficerowi rezerwy, który pełnił funkcję kierownika składu Mosty - mówi Bartosz Okoniewski, zastępca prokuratora okręgowego ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. - Chodzi o niedopełnienie obowiązku niezwłocznego powiadomienia właściwej prokuratury lub jednostki Żandarmerii Wojskowej o przestępstwie ściganym z urzędu.
Były kierownik wojskowego składu latem ubiegłego roku, po odkryciu braku w magazynie 240 min przeciwpancernych, nie poinformował o tym fakcie odpowiednich służb. Grozi mu do trzech lat więzienia.
Wcześniej zarzuty postawiono trzem żołnierzom ze składu materiałowego Mosty w Zachodniopomorskiem i jednemu żołnierzowi ze składu materiałowego Hajnówka w Podlaskiem. Jak wyjaśniał prokurator, również dotyczą one braku nadzoru nad mieniem wojskowym. Sprawa dotyczy 240 ładunków znajdujących się w kilku skrzyniach. Wszystkie zostały odzyskane.
Po doniesieniach medialnych w sprawie zagubionych min, MON poinformowało, że gen. dyw. Artur Kępczyński został odwołany ze stanowiska szefa mieszczącego się w Bydgoszczy Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych zarządzającego logistyką sił zbrojnych. Nie podano powodów tej decyzji, według doniesień medialnych dymisja miała związek z zaginięciem min.
Wiceszef MON Cezary Tomczyk poinformował, że w związku ze sprawą zagubionych min wyciągnięto konsekwencje, zorganizowano szkolenia, sprawdzono wszystkie stany magazynowe. Wskazał, że miny były transportowane w stanie nieuzbrojonym.