Pożar w hotelu w Turcji. Zginęło aż 66 osób, a 51 zostało rannych
Do tragedii doszło 21 stycznia nad ranem w ośrodku narciarskim Kartalkaya w prowincji Bolu - poinformowały tureckie władze. Według źródeł PAP w hotelu nie było obcokrajowców.
Pożar w 11-kondygnacyjnym budynku wybuchł w restauracji, po czym szybko rozprzestrzenił się na inne części hotelu - przekazał gubernator prowincji Bolu Abdulaziz Aydin. W hotelu przebywało wówczas 234 gości - podał serwis Daily Sabah. Przyczyna pojawienia się ognia nie jest jeszcze znana.
Na miejsce skierowano straż i ratowników z okolicznych miast. Do pomocy ruszyli też lokalni mieszkańcy i ludzie przebywający w okolicznych hotelach - przekazał portal Daily Sabah.
Na nagraniach widać płomienie pochłaniające górne piętra budynku i dach mieszczącego się na stromym zboczu hotelu. Zdesperowani ludzie próbowali uciekać przed płomieniami po zwieszonych przez okno związanych prześcieradłach.
Jeden ze świadków tragedii, pracujący w sąsiednim hotelu Baris Salgur, powiedział mediom, że był w swoim pokoju, gdy usłyszał krzyki. "Widziałem ludzi, którzy krzyczeli z okien, prosząc o pomoc. Przynieśliśmy liny, poduszki i koce. Zanim przybyli strażacy, dwie kobiety wyskoczyły z górnych pięter" - relacjonował.
Necmi Kepcetutan, instruktor jazdy na nartach, który był jednym z gości hotelu, przekazał, że obudził się, gdy w budynku zapanował chaos. Jak dodał, pomógł uratować ok. 20 osób. "Dym był duszący, ludzie mieli problem ze znalezieniem wyjścia ewakuacyjnego" - powiedział telewizji NTV.
Leżący ok. 300 km na wschód od Stambułu resort Kartalkaya to jeden z głównych kierunków zimowych wyjazdów w Turcji. Obecnie w kraju trwają ferie, więc ośrodki są pełne gości.