Nie żyje Liam Payne. Były wokalista One Direction spadł z balkonu hotelu w Buenos Aires
Były wokalista brytyjsko–irlandzkiego boysbandu One Direction Liam Payne zginął w środę w wyniku upadku z balkonu na trzecim piętrze hotelu w stolicy Argentyny, Buenos Aires – podała agencja Reutera i miejscowe media, powołując się na stołeczną policję. Miał 31 lat.
Policja poinformowała w komunikacie, że w środę po południu otrzymała zgłoszenie o obecności „agresywnego mężczyzny, który mógł być pod wpływem narkotyków lub alkoholu” w stołecznej dzielnicy Palermo.
Menedżer hotelu powiedział, że słyszał głośny dźwięk dobiegający od tyłu budynku. Gdy policja przybyła na miejsce, znalazła leżącego na podwórzu mężczyznę, który najwyraźniej spadł z balkonu.
Wezwana na miejsce ekipa pogotowia ratunkowego potwierdziła zgon mężczyzny i ustaliła jego tożsamość na podstawie paszportu. – Miał bardzo poważne obrażenia po upadku z trzeciego piętra na wewnętrzne patio – poinformował dyrektor pogotowia Alberto Crescenti.
Sławę przyniósł mu zespół One Direction
– Jesteśmy głęboko zasmuceniu wiadomością o dzisiejszej tragicznej śmierci Liama Payne’a. W tym trudnym czasie nasze serca pozostają z jego rodziną, najbliższymi i fanami – podkreśliła w serwisie X muzyczna telewizja MTV.
Payne zdobył międzynarodową sławę jako członek niedziałającego już brytyjsko–irlandzkiego zespołu popowego One Direction, w którym występował wraz z Niallem Horanem, Harrym Stylesem, Zaynem Malikiem i Louisem Tomlinsonem.
Walczył z nałogiem alkoholowym
Reuters podkreśla, że Payne otwarcie mówił w mediach o swojej walce z nałogiem alkoholowym. W mediach społecznościowych opisywał pobyt w Argentynie, wspominając m.in. o jeździe konnej, grze w polo i tęsknocie za swoim psem.
Payne przebywał w Buenos Aires od początku października. W pokoju hotelowym, który zajmował, odnotowano zniszczenia telewizora i łazienki, co sugeruje, że przed śmiercią artysta mógł stracić panowanie nad sobą – podał argentyński dziennik „Clarin”.