Białoruskie media: migranci przedostają się do Polski i publikują nagrania, jak tego dokonali
Regularnie pojawiają się filmy przedstawiające migrantów przechodzących przez zaporę, którą Polska postawiła na granicy z Białorusią. Prawie zawsze na nagraniach pojawiają się młodzi mężczyźni, rzadko widać na nich kobiety lub dzieci – informuje telewizja Biełsat.
Wysyłanie migrantów na polską granicę i ich przerzut ze strony białoruskiej na polską odbywa się przy pomocy sprawdzonych metod. Istnienie zorganizowanego procederu potwierdza sieć czatów i grup, które utworzono, by dzielić się informacjami; organizatorzy nielegalnej migracji podają tam ceny i oferty oraz informują o sytuacji na granicy – zaznacza stacja.
Jedna z grup utworzonych w komunikatorze WhatsApp liczy 459 członków, pochodzących głównie z Afryki, Syrii i Iranu. W jej skład wchodzi również niemal 100 użytkowników z numerami zarejestrowanymi w Rosji i na Białorusi. Jedna z większych grup liczy ponad 17 tys. członków.
Porozumienie z białoruską armią
Migrantom podaje się ceny i oferty transportu. Wiza rosyjska wyceniania jest na 4,5 tys. dolarów. Przejazd z Mińska do Niemiec ma kosztować 8,5 tys. dolarów i trwać 20 godzin, organizatorzy zapewniają, że do pokonania pieszo będzie tylko odcinek 2 kilometrów, już po polskiej stronie granicy. W wiadomościach wspominają o porozumieniu zawartym z białoruską armią.
– Regularnie pojawiają się filmy przedstawiające migrantów przechodzących przez zaporę, którą Polska postawiła na granicy z Białorusią. Jednym ze sposobów jest po prostu wygięcie ogrodzenia. Ludzie zabierają ze sobą drabiny i przerzucają je przez drut kolczasty po polskiej stronie. W poście z 5 maja zamieszczono film z ogrodzeniem, (...) podpis głosi, że na tysiąc ogrodzeń są dwa tysiące rozwiązań – podaje Biełsat.
Prawie zawsze to młodzi mężczyźni
Zwykle takie nagrania są nagrywane, gdy migranci żegnają się z przewodnikiem w pobliżu granicy białorusko–polskiej lub już podczas przekraczania granicy Polski i Niemiec. Prawie zawsze na nagraniach pojawiają się młodzi mężczyźni, rzadko widać na nich kobiety lub dzieci.
Organizatorzy nielegalnych szlaków udostępniają również zrzuty ekranu pokazujące mapy z lokalizacjami innych osób w pobliżu granicy z Polską i Niemcami. Sądząc po podpisach, przewodnicy śledzą swoich „klientów” i dzielą się informacjami, aby pochwalić się sukcesami – zaznacza telewizja. – Na czatach dla migrantów nie znaleźliśmy żadnych doniesień o problemach z białoruskimi funkcjonariuszami – podkreśla Biełsat.