Wiceszef MON: Stan zaatakowanego na granicy żołnierza jest ciężki. Walczy o życie
Wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk podkreślił, że sytuacja na granicy jest „bardzo gorąca”, a w momencie, gdy funkcjonariusz jest atakowany, ma prawo do użycia broni.
We wtorek około godz. 4:30 doszło do ataku na żołnierza na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych (woj. podlaskie). Jak informował we wtorek rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych ppłk Tomasz Kwiatkowski, mężczyzna został przewieziony do szpitala w Hajnówce, gdzie przeszedł operację. Na tamten moment jego stan był stabilny.
Jednak w środowej rozmowie na antenie Radia ZET wiceszef MON przekazał, że stan ranionego we wtorek żołnierza jest ciężki. – Walczy o swoje zdrowie i życie – powiedział.
Pytany o to, czy żołnierze powinni mieć prawo do użycia broni w stosunku do migrantów, wiceszef MON odparł, że w momencie, gdy funkcjonariusz jest atakowany, ma prawo do użycia broni. – Żołnierze mają ze sobą ostrą broń. Ale pamiętajmy też, że starają się zawsze reagować adekwatnie do sytuacji – wskazywał.
Wiceszef MON podkreślił przy tym, że sytuacja na wschodniej granicy jest „bardzo gorąca”. Jak mówił, w ciągu jednej doby dochodzi tam do około 300-400 prób nielegalnego przekroczenia granicy oraz kilkudziesięciu incydentów, które wiążą się również z przemocą wobec polskich funkcjonariuszy. – Dziś na granicy Rzeczypospolitej mamy sześć tysięcy żołnierzy oraz 1,5 tysiąca strażników granicznych i policjantów – przekazał.
Wiceminister został również zapytany o to, czy rządzący nie powinni przeprosić m.in. za to, że wcześniej krytykowali pomysł budowy zapory na polsko-białoruskiej granicy. – Premier Donald Tusk zawsze mówił, że trzeba bronić polskiej granicy. My byliśmy przeciwko prowizorce. Wie pan, ile dzisiaj zajmuje migrantom sforsowanie tej zapory zbudowanej przez PiS? Około 20 sekund - przy użyciu lewarka samochodowego – mówił, podkreślając, że zapora będzie modernizowana, bo „jest dzisiaj dziurawa jak sito”.