Szef BBN: „Skandal". Chodzi o sprawę dofinansowania przez KE produkcji broni
W piątek wieczorem Komisja przekazała unijnym firmom 500 milionów euro na zwiększenie produkcji amunicji. Na liście beneficjentów znalazło się tylko jedno przedsiębiorstwo z Polski - zakłady Dezamet, należące do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
„Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet, Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 procent całego dofinansowania, zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20 procent dostępnej puli 500 milionów euro" - napisał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, Jacek Siewiera w mediach społecznościowych. Dodał, że konieczne jest natychmiastowe złożenie protestu, co do wyników tego postępowania. Zdaniem szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacka Siewiery, w tej sprawie mamy do czynienia ze skandalem.
Według szefa BBN ewentualne tłumaczenia, że wnioski miały wady formalne nie mogą być poważne. „Zawsze można oferenta wezwać do uzupełnienia braków" - podkreślił we wpisie. Jacek Siewiera dodał, że również żadne tłumaczenia, iż dofinansowanie będzie jeszcze w drugiej turze, nie może być zadowalające dla polskiego rządu. „Wtedy kontrakty będą już alokowane, a polska armia uzależniona od zewnętrznych podmiotów" - zaznaczył.
Zakłady Dezamet mają otrzymać ponad 2 miliony euro. Celem unijnego programu jest dostarczeniem większej liczby pocisków na Ukrainę oraz uzupełnienie zapasów w krajach członkowskich. W sumie Komisja wybrała 31 projektów. Na produkcję pocisków przeznaczyła prawie 90 milionów, na produkcję prochu 250 milionów euro, a na materiały wybuchowe 124 miliony euro.
Po raz pierwszy na wsparcie zdolności przemysłu zbrojeniowego zostały przeznaczone pieniądze z unijnego budżetu. To finansowanie, jak szacuje Komisja Europejska, ma pobudzić dodatkowe inwestycje ze strony przemysłu, co przełoży się na łączną kwotę inwestycji o wartości miliarda 400 milionów euro.