Mieszkańcy Lwowa: Niech Franciszek powie o negocjacjach matkom synów zabijanych przez Rosję [wideo]
- Zapraszamy papieża Franciszka tutaj, do Ukrainy, niech przyjedzie i zachęci do negocjacji z Rosją matki, które płaczą nad trumnami zabitych synów, niech spojrzy w oczy dzieciom, które przez Rosję nie zobaczą już ojców – mówią katolicy we Lwowie.
Przed greckokatolickim kościołem garnizonowym w centrum miasta stoi tłum zapłakanych, ubranych na czarno ludzi. Marszem podchodzi kolumna żołnierzy w polowych mundurach. Gdy przed świątynię podjeżdżają dwa karawany, jedna z kobiet bezsilnie pada na kolana. W jednym z pojazdów jest trumna z ciałem jej syna. - Każdego dnia mamy we Lwowie po dwa, trzy takie pogrzeby. Jedźcie na Łyczaków, na Pole Marsowe, gdzie ich chowają. Zobaczcie, jak wiele tam świeżych grobów. Jest to już nowe miasto w mieście. Niech papież tutaj przyjedzie, niech pojedzie na zrujnowany wschód Ukrainy i zobaczy, ile bólu przyniosła na naszą ziemię Rosja. A potem niech nam opowiada, jak mamy z tą Rosją negocjować – mówi przyglądający się ceremonii 50-letni mężczyzna.
Papież Franciszek w niedawnym wywiadzie dla szwajcarskiej telewizji powiedział, że obliczu trudnej sytuacji, kiedy „sprawy nie idą dobrze", potrzebna jest odwaga do negocjacji. - Wstydzisz się, ale iloma zabitymi to się skończy? — zapytał. - Silniejszy jest ten, kto widzi sytuację, kto myśli o narodzie, kto ma odwagę białej flagi, by negocjować. Dzisiaj można negocjować przy pomocy potęg międzynarodowych. Słowo „negocjować" jest odważne – ocenił papież.
Słowa te wywołały szeroką dyskusję, protesty władz w Kijowie i były przyczyną wezwania nuncjusza apostolskiego w Ukrainie do tamtejszego MSZ. We wtorek we Lwowie pochowany został niespełna 27-letni Mykoła Oływa i 28-letni Ostap Zarianski. Obaj zginęli na wschodnim froncie. Ich zdjęcia i życiorysy umieszczono na tablicach przed lwowskim ratuszem. Na tablicach codziennie pojawiają się nowe twarze. Lwowianie mówią na te tablice „tarcze”. Zabici żołnierze nie przegrali walki, powrócili do domu „na tarczy” - tłumaczą.
Czterech księży w kościele garnizonowym znakiem krzyża żegna dwie trumny, które żołnierze wynoszą do karawanów, udających się na pogrzeb na Polu Marsowym. Karawany zatrzymują się przed lwowskim ratuszem, gdzie trębacz miejski gra ostatnią melodię na cześć poległych. Na rynek wylega tłum ludzi. Przykładają ręce do serc, klękają na mokrym od deszczu bruku, ocierają łzy. - Oglądam te pogrzeby codziennie, bo mieszkam tutaj, w tej kamienicy przed ratuszem i każdego dnia od tego widoku płaczę. Ja jestem katoliczką, grekokatoliczką, a nasz kościół podlega pod papieża. I jak słucham tego, co mówi Franciszek, to myślę, że grzeszę, bo się złoszczę, ale chciałabym, żeby przyjechał do Ukrainy i usłyszał, że nigdy z białą flagą nie staniemy. Rosjanie to najeźdźcy, którzy przyszli nas zabijać. Niech papież wie, że nigdy się z tym nie zgodzimy i nam jego biała flaga nie pasuje – wyznaje 78-letnia pani Jana.