Świadek: Gawronik powiedział, że trzeba uciszyć dziennikarza, chodziło o Ziętarę
– Gawronik poprosił mnie o rozmowę i stwierdził, że jest dziennikarz, który mu bardzo przeszkadza i zapytał, czy znam kogoś, żeby ewentualnie można było coś z tym zrobić – zeznał w poniedziałek (27 listopada) Ryszard B., nowy świadek w procesie apelacyjnym byłego senatora Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa dziennikarza pochodzącego z Bydgoszczy.
W lutym ub. roku Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił byłego senatora Aleksandra Gawronika (zgodził się na publikację pełnych danych) od zarzutu podżegania w 1992 r. do zabójstwa poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Prokuratura zaskarżyła wyrok sądu I instancji w całości.
Proces apelacyjny rozpoczął się pod koniec czerwca. Wówczas prokuratura poinformowała, że do sprawy zgłosił się nowy świadek, który chciałby złożyć zeznania. Sąd uwzględnił ten wniosek – w poniedziałek świadek Ryszard B., były ochroniarz rodziny Gawronika, złożył zeznania.
Mężczyzna powiedział w sądzie, że „w czerwcu lub lipcu 1992 roku, dokładnie nie pamiętam kiedy, miała miejsce rozmowa między mną a panem Gawronikiem. Gawronik poprosił mnie o rozmowę i stwierdził, że jest dziennikarz, który mu bardzo przeszkadza i zapytał, czy znam kogoś, żeby ewentualnie można było coś z tym zrobić”.
– Odpowiedziałem, że jeżeli (ten dziennikarz) przeszkadza, to można zapłacić mu pieniądze, na co pan Gawronik powiedział, że to nie, bo ten dziennikarz nie weźmie pieniędzy, bo było to już przećwiczone. Nie chodziło o zapłacenie pieniędzy, tylko żeby znaleźć kogoś, kto go uciszy – to są słowa Gawronika, może nie konkretnie, ale w tym kontekście. Gawronik nie powiedział, na czym miało polegać to uciszenie dziennikarza – zaznaczył Ryszard B. i dodał, że w rozmowie padło nazwisko Ziętary.
Dodał, że w tamtym czasie „toczyła się sprawa Art–B, a ten dziennikarz miał zamiar o tym pisać, dlatego pan Gawronik rozmawiał o tym ze mną”. Świadek podkreślił, że kilka miesięcy później doszło do kolejnej rozmowy między nim a Gawronikiem. Jak wskazał, „było to już w czasie, kiedy wyszło na jaw, jak ten dziennikarz zaginął”. – Zapytałem pana Gawronika, czy wie o zaginięciu tego dziennikarza. Powiedział, że wie o tym, że „widocznie sobie na to zasłużył”. To była krótka rozmowa – zaznaczył.
Świadek pytany przez sąd dlaczego nie zgłosił się wcześniej jako świadek, odpowiedział, że „rozważałem żeby zgłosić się wcześniej, ale nie bardzo wiedziałem do kogo się zgłosić. Teraz się zgłosiłem, bo ciężko mi z tym było” – powiedział i wyjaśnił, że dawna rozmowa z Gawronikiem „nie dawała mu spokoju”.
Obrońca: Ryszard B. miał romans z żoną Gawronika
Ryszard B. powiedział w sądzie, że odszedł z pracy u Gawronika w 1993, lub 1994 roku. Wskazał też, że to Gawronik był jego bezpośrednim przełożonym. – Nie mam żadnych roszczeń finansowych do Gawronika. W przypadku gdybyśmy spotkali się na ulicy, byśmy się przywitali podając sobie ręce, na pewno z mojej strony – powiedział.
Obrońca Gawronika adw. Paweł Szwarc zapytał świadka, czy prawdą jest, że pracując u oskarżonego nadużywał alkoholu, dopuścił się kradzieży i miał romans z żoną oskarżonego – świadek zaprzeczył.
Adwokat złożył więc wniosek o przesłuchanie dwóch świadków – Janusza W.; bezpośredniego przełożonego Ryszarda B. w czasie kiedy pracował dla Gawronika, oraz Ewy N.; kadrowej w firmie Gawronika – na okoliczność zatrudnienia świadka, a w szczególności na wspomniane okoliczności, które, jak wskazał obrońca, spowodowały konfliktowe okoliczności zwolnienia świadka z pracy.
Gawronik: taka rozmowa nie miała miejsca
Po przesłuchaniu świadka oświadczenie wygłosił także Gawronik. Powiedział, że „taka rozmowa nigdy nie miała miejsca, ponieważ ja w tamtym czasie nie miałem pojęcia, że istnieje ktoś taki jak pan Ziętara. Przełożonym pana B. był Janusz W., szef ochrony”.
– Osobiście przyłapałem pana B. na tym, że będąc na służbie, mając broń ostrą przy sobie, był pijany. Również przyłapany został na tym, że ukradł kilkanaście sztuk garderoby mojej żony, w której to garderobie chodziła potem jego dziewczyna – i po prostu wyleciał z pracy. Zadzwoniłem do szefowej kadr i poleciłem jego natychmiastowe zwolnienie. To był jedyny przypadek, gdzie osobiście poleciłem zwolnić pracownika – dodał. Sąd uwzględnił wniosek obrońcy i odroczył rozprawę do stycznia; wtedy ma dojść do przesłuchania świadków.
Prokurator Piotr Kosmaty, autor aktu oskarżenia, powiedział mediom po wyjściu z sali rozpraw, że przesłuchanie Ryszarda B. „było bardzo dobre dla tego procesu". – Jest to kolejny świadek, który potwierdza, że doszło do takich zdarzeń, jakie są opisane w akcie oskarżenia, czyli do tego, że Aleksander Gawronik chciał skutecznie zlikwidować Jarosława Ziętarę. Ten świadek powiedział to wprost – zaznaczył.
Oskarżyciel posiłkowy w sprawie, brat dziennikarza, Jacek Ziętara, powiedział mediom, że liczy, że zeznania Ryszarda B. „to będzie zwrot w tej sprawie; mam nadzieję, że sąd uzna zeznania tego świadka za wiarygodne i dalsze kroki będą już po naszej myśli”. Pytany, czy w tej sprawie wciąż, mimo upływu czasu są osoby, które nadal boją się zeznawać, powiedział, że w jego opinii tak właśnie jest. – Dopóki ci ludzie z tego kręgu będą żyli, to pewnie jeden drugiego będzie się bał. Są to na tyle chyba silne powiązania cały czas, że trudno się zdecydować na to, żeby być świadkiem w tej sprawie – podkreślił.
Z kolei Aleksander Gawronik w rozmowie z dziennikarzami stwierdził, że „jesteście państwo świadkami cudu, kolejnego. Pojawia się ktoś, kto żyje 30 lat ze świadomością czegoś, ale potem to się kurczy, kurczy i potem się plącze”. Dodał, że Ryszard B. „to zwyczajny złodziej i pijak, który wyleciał z pracy”.
Ciała Jarosława Ziętary do dziś nie odnaleziono
Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 roku. Był absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Kurierem Codziennym”, tygodnikiem „Wprost” i z „Gazetą Poznańską”. Ostatni raz widziano go 1 września 1992 r. Rano wyszedł z domu do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji „Gazety Poznańskiej”. W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.
Proces byłego senatora Aleksandra Gawronika toczył się przed poznańskim sądem okręgowym od stycznia 2016 roku. W akcie oskarżenia Gawronikowi zarzucono, iż „chcąc, aby inne osoby dokonały porwania, pozbawienia wolności, a następnie zabójstwa Jarosława Ziętary, w związku z jego zawodowym zainteresowaniem i planowanymi publikacjami dotyczącymi tzw. szarej strefy gospodarczej, nakłaniał do tego ustalonych pracowników ochrony firmy Elektromis, w szczególności w ten sposób, że podczas prowadzonej z nimi rozmowy, dotyczącej wpływu na postawę Jarosława Ziętary, stwierdził: on ma być skutecznie zlikwidowany”.
Były senator nie przyznał się do winy. 24 lutego 2022 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu ogłosił wyrok uniewinniający Aleksandra Gawronika od zarzutu podżegania do zabójstwa Ziętary.
W poznańskim sądzie okręgowym od stycznia 2019 roku toczył się także proces Mirosława R., ps. „Ryba”, i Dariusza L., ps. „Lala”, oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie Jarosława Ziętary. Według ustaleń prokuratury, we wrześniu 1992 roku, oskarżeni, podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia Ziętary do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie przekazali go osobom, które dokonały jego zabójstwa, zniszczenia zwłok i ukrycia szczątków. Oskarżeni nie przyznali się do winy. W październiku 2022 roku Sąd Okręgowy w Poznaniu nieprawomocnie uniewinnił ich od zarzucanych im czynów.