KSP: Zatrzymano mężczyznę, który wbiegł na pomnik smoleński
Duże siły policyjne, w tym kontrterroryści i negocjatorzy byli zaangażowani w akcję na placu Józefa Piłsudskiego w stolicy, gdzie mężczyzna wszedł na pomnik smoleński – powiedział rzecznik Komendy Stołecznej Policji, podinsp. Sylwester Marczak.
Jak mówił Marczak, mężczyzna wszedł na pomnik smoleński na placu Piłsudskiego w stolicy, ustalane są jego zamiary. Rzecznik KSP dodał, że obowiązuje całkowity zakaz zbliżania się do placu Piłsudskiego i terenu przyległego.
Sylwester Marczak przekazał, że po godzinie 10:00 policjanci zaobserwowali mężczyznę, który wbiega na Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej. – Podeszli do mężczyzny, ale tutaj pojawił się bardzo niepokojący komunikat, który wskazywał na realne zagrożenie dla bezpieczeństwa osób znajdujących się na placu. Stąd decyzja policjantów, żeby ewakuować najbliższy teren. Jednocześnie ta informacja trafiła do dyżurnego komendy stołecznej policji i z automatu do dowódcy komendy – dodał.
Rzecznik powiedział, że następnie przygotowywano się do działań w których brali udział kontrterroryści i policyjni negocjatorzy. – W momencie gdy byliśmy gotowi, wykorzystany był specjalistyczny pojazd Tur, który dawał bezpieczeństwo policjantom i negocjatorom a także roboty specjalistyczne i przewodnicy z psami – dodał.
Marczak przekazał, że po rozmowie z negocjatorem, mężczyzna zszedł z pomnika, został obezwładniony i zatrzymany, a później doprowadzony do komendy gdzie dalej prowadzone są z nim czynności.
Policjant zaznaczył, że na palcu Piłsudskiego został plecak, który mężczyzna miał przy sobie. – Plecak zostanie sprawdzony za pomocą specjalnego robota i zostanie prześwietlony. Cały czas działania są prowadzone. Dopiero kiedy będziemy mieli komunikat, że jest bezpiecznie to wtedy przywrócimy ruch na placu – wyjaśnił. – Na tę chwilę nie mogę potwierdzić co jest w plecaku – dodał.
Marczak podkreślił, że kara dla mężczyzny za wejście na pomnik smoleński może być surowa ze względu na wielkość zaangażowanych w akcję sił. Zaznaczył, że decyzję o karze podejmie sąd.
Rzecznik KSP przekazał, że w akcję zaangażowano bardzo duże siły, ponieważ komunikaty które trafiały do policji wskazywały nawet na możliwość zagrożenia życia osób znajdujących się na pl. Piłsudskiego. Nie ujawnił żadnych szczegółów na temat motywów działania mężczyzny, ani na temat jego narodowości. Zaznaczył jednocześnie, że ustalenie motywów ma teraz dla policji kluczowe znaczenie.