Polska złożyła do KE skargę na Niemcy za nielegalnie przywiezione odpady
W Polsce jest 35 tys. ton nielegalnych odpadów porzuconych w siedmiu składowiskach, które zostały wwiezione do naszego kraju z Niemiec – przekazała podczas konferencji prasowej minister Moskwa. Ogłosiła, że w tej sprawie Polska złożyła do KE skargę na Niemcy. – To pierwszy krok postępowania przed TSUE – wskazała.
Zwróciła uwagę, że Polska wielokrotnie interweniowała u zachodniego sąsiada na poziomie landowym, federalnym, „nawołując do zabrania tych niemieckich śmieci, które nielegalnie zalegają na polskiej ziemi”.
– Zostaliśmy pozostawieni bez wyboru. Używamy takiej ścieżki, jakiej może użyć każde prawo europejskie, korzystamy ze skargi do KE, która jest pierwszym etapem postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości – oświadczyła szefowa MKiŚ.
Minister zaapelowała do „bardzo zielonego niemieckiego rządu o zabranie niemieckich śmieci”. Jak mówiła, polski podatnik „nie może płacić za wywóz, za zagospodarowanie niemieckich śmieci”.
Z przekazanych w połowie maja przez MKiŚ danych wynika, że w Gliwicach zalega 1300 ton odpadów z Niemiec, w Babinie – 450 ton, w Sarbii – 8700 ton, w Sobolewie 3360 ton, w Starym Jaworze – 1156 ton, a w Tuplicach 20000 ton.
– Mimo szeregu wezwań, strona niemiecka nie chciała za tę kwestię wziąć odpowiedzialności. W związku z tym na podstawie art. 259 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej uruchamiamy pierwszy etap postępowania – jest to skierowanie w pierwszym kroku skargi do Komisji Europejskiej – poinformował minister ds. UE Szymon Szynkowski vel Sęk.
Jak wyjaśnił, Komisja będzie miała trzy miesiące na analizę skargi i wydanie uzasadnionej opinii w tej sprawie. Następnym krokiem jest możliwość złożenia skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W jego ocenie sprawa nie budzi żadnych wątpliwości prawnych, więc Polska uruchamia pierwszy etap procedury skargowej i jest zdeterminowana, żeby tę procedurę kontynuować, jeżeli nie będzie reakcji ze strony Niemiec.
Jak podkreślił Szynkowski vel Sęk, doszło do naruszenia prawa europejskiego ze strony Republiki Federalnej Niemiec, która powinna wziąć odpowiedzialność za zalegające w Polsce bezprawnie odpady. Wskazał, że „jakiekolwiek zasłanianie się w tej sprawie kompetencjami landowymi, nie broni się w kontekście prawa międzynarodowego” i „nie jest możliwe, aby państwo próbowało uwolnić się ze swoich zobowiązań wskazując na swój podział ustrojowy, federalny”.
Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że Polska dążyła do polubownego rozwiązania sprawy, ale po stronie niemieckiej nie było dobrej woli. – Jesteśmy zdeterminowani, żeby nie tylko dbać o to, żeby nasi partnerzy przestrzegali prawa europejskiego, ale w tym przypadku, żeby chronić polskich obywateli – chronić przez zagrożeniem płynącym z naruszeniem zasad ochrony środowiska, w tym przypadku – niestety, mówię to z przykrością – ze strony naszego zachodniego sąsiada – dodał.