UE rozważa, jak pomóc Ukrainie wobec trudności gospodarczych
UE zastanawia się, jak można pomóc Ukrainie w obliczu trudności gospodarczych, ale nie zamierza w ten sposób płacić temu państwu za podpisanie umowy stowarzyszeniowej - zapewniał w poniedziałek w Brukseli szef Komisji Europejskiej Jose Barroso.
"Nie zgadzamy się z poglądem, że powinniśmy w jakiś sposób płacić krajom, które zawierają umowę stowarzyszeniową z UE. Takie podejście jest całkowicie błędne" - oświadczył Barroso na konferencji prasowej po spotkaniu z premierem Gruzji Iraklim Garibaszwilim. "Na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie (w ub.r.) UE jasno powiedziała, że nie będzie się targować o to, kto zapłaci więcej Ukrainie" - dodał.
Szef KE nie potwierdził wprost słów szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, która w wywiadzie dla dziennika "Wall Street Journal" powiedziała, że UE i USA pracują nad planem pomocy dla Ukrainy.
Podkreślił on, że priorytetem jest zatrzymanie przemocy na Ukrainie oraz podjęcie "rzeczywistego dialogu", aby znaleźć polityczne rozwiązanie kryzysu. Dodał, że pod uwagę trzeba też wziąć trudności gospodarcze Ukrainy.
"Dyskutujemy z naszymi partnerami o tym, czy na obecnym etapie możemy zrobić coś więcej dla kraju, który przeżywa trudności" - powiedział Barroso. Chodzi o to, by pomóc Ukrainie na jej europejskiej ścieżce, bo tego życzy sobie większość narodu tego kraju" - dodał.
Jak przypomniał, UE przygotowała już w zeszłym roku pakiet pomocy makrofinansowej dla Ukrainy w wysokości 610 mln euro, który miałby złagodzić konsekwencje wdrażania trudnych reform w przypadku zawarcia przez Kijów umowy o pożyczce z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
"UE jest największym dawcą pomocy dla Ukrainy. Od kiedy kraj ten jest niepodległy, UE przekazała mu 3,3 mld euro w formie grantów i 10,5 mld euro w formie pożyczek, nie licząc pomocy dwustronnej z państw członkowskich - powiedział Barroso. - Obecnie w ramach polityki sąsiedztwa UE nasza pomoc sięga średnio 150 mln euro rocznie. I bylibyśmy gotowi ją zwiększać wraz z wdrażaniem umowy o stowarzyszeniu i wolnym handlu". Zdaniem szefa KE "wielką ofertą wsparcia dla Ukrainy jest sama umowa stowarzyszeniowa".
W listopadzie ub.r. Ukraina wstrzymała przygotowania do podpisania umowy z UE w obawie przed pogorszeniem relacji gospodarczych z Rosją. Krótko potem zawarła z Rosją porozumienie o pożyczce w wys. 15 mld dolarów oraz obniżce cen gazu. Decyzja ta wywołała antyrządowe protesty, które w styczniu przerodziły się w zamieszki między milicją a demonstrantami.
Jak napisał w poniedziałek dziennik "Wall Street Journal", Unia i Stany Zjednoczone przygotowują plan pomocy dla pogrążonej w kryzysie politycznym Ukrainy. Miałby on na celu przekonanie prezydenta Wiktora Janukowycza do podjęcia reformatorskich kroków, w tym mianowania rządu technokratów. UE i USA "opracowują plan - Plan Ukraiński według nazwy, jaką zasugerowałam - odnoszący się do tego, co należy obecnie uczynić w różnych sektorach gospodarki, aby poprawić sytuację" - powiedziała Ashton w wywiadzie z dziennikiem. Dodała, że pomoc miałaby "różne etapy", a pierwszy z nich dotyczyłby krótkoterminowych potrzeb.
W poniedziałek w Brukseli Barroso spotkał się z premierem Gruzji, która na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie w listopadzie ub.r. parafowała umowę stowarzyszeniową z UE. Jak zapowiedział premier Irakli Garibaszwili, umowa ma zostać podpisana najpóźniej w sierpniu tego roku. "Rząd Gruzji jest gotowy wywiązać się ze swych zobowiązań i przekuć je na konkretne działania, które przyniosą korzyści naszym obywatelom" - oświadczył Garibaszwili.
Barroso wezwał gruzińskie władze do kontynuowania demokratycznych reform, w tym poszanowanie politycznego pluralizmu, rządów prawa i wolności mediów. Przestrzegł też przed wybiórczym stosowaniem prawa wobec przeciwników politycznych. "Sądy i prokuratura muszą działać bezstronnie, bez politycznej motywacji i zgodnie z zasadami demokracji" - podkreślił szef KE.
Skrytykował też instalowanie przez Rosję zasieków z drutu kolczastego na linii okupacyjnej. Chodzi o granice z Abchazją i Osetią Południową - separatystycznymi republikami gruzińskimi, które po kilkudniowej wojnie w roku 2008 między Moskwą a Tbilisi ogłosiły niepodległość. Budowanie takich barier ma negatywne skutki dla miejscowej ludności - ocenił szef KE. (PAP)