Premier: Zbrodnia Wołyńska była ludobójstwem straszliwym, okrutnym
Zbrodnia Wołyńska to było ludobójstwo, zagłada, ale sposób mordowania Polaków. Siekierami, piłami, palenie żywcem, był czymś tak niewyobrażalnie okrutnym, że niech ona też ma miano specjalne: genocidium atrox, ludobójstwo straszliwe, okrutne – powiedział we wtorek premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu podkreślił, że nie będzie pojednania polsko-ukraińskiego do końca, bez odszukania wszystkich szczątków ofiar Rzezi Wołyńskiej, bez uczczenia ich do końca. – Nie spoczniemy, my, Polacy, nigdy nie spoczniemy, dopóki ostatnie szczątki nie zostaną odnalezione – zaznaczył szef rządu.
– My żyjący tutaj, wraz z rodzinami wołyńskimi wołamy o pamięć, wołamy o uczczenie, wołamy o zgodę na poszukiwanie, odnalezienie i ekshumacje wszystkich naszych przodków z Wołynia i tamtych ziem – powiedział również premier.
Dzień 11 lipca to Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II RP.
Premier Mateusz Morawiecki wziął we wtorek udział w ceremonii złożenia kwiatów przed warszawskim pomnikiem Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej.
– W sarkofagu, który tu znajduje się pod Krzyżem Wołyńskim, zebrana została ziemia z tysięcy polskich miejscowości, wsi, których nazwy znajdują się na tych 18 tablicach tu, za mną. To ziemia, w którą wsiąkła krew ponad 100 tysięcy naszych rodaków, mieszkańców II Rzeczypospolitej w latach 1942-1947 – powiedział szef rządu podczas uroczystości.
„Państwo jest zobowiązane wobec tych, którzy odeszli”
Jak podkreślił, tamta ziemia była świadkiem zbrodni wyjątkowej, była świadkiem piekła w piekle, zgotowanego przez ukraińskich nacjonalistów swoim sąsiadom, często swoim sąsiadom zza miedzy, z domu obok.
– Dlatego nie stała za tą zbrodnią bezduszna machina państwowa, lecz właśnie ludzie, którzy w swej nienawiści skierowali się przeciw tym, z którymi żyli przez lata, przez dekady, wieki – wskazywał Mateusz Morawiecki.
– Tamta zbrodnia była tak wyjątkowa, że musi uzyskać swoje imię, swoje miano – to było ludobójstwo, to była zagłada. Ale jednocześnie sposób przeprowadzenia tego ludobójstwa, mordowanie Polaków siekierami, widłami, piłami, motykami, palenie żywcem było czymś tak niewyobrażalnie okrutnym, że niech ona ma też miano specjalne – genocidium atrox – ludobójstwo straszliwe, okrutne – powiedział premier.
Szef rządu podkreślał, że państwo polskie jest zobowiązane wobec tych, którzy żyją dzisiaj, tych, którzy przyjdą po nas, ale także tych, którzy odeszli. – Tym, którzy odeszli, winni jesteśmy przynajmniej właśnie pamięć, prawdę, odszukanie ich doczesnych szczątków i pochówek. Tym, którzy przyjdą po nas, jesteśmy zobowiązani lepsze życie, ale właśnie życie tylko w prawdzie, tylko takie życie, które będzie oparte o fundament pojednania, ale ten fundament pojednania musi wspierać się na filarach prawdy – powiedział premier Morawiecki.
Nie będzie pojednania bez odszukania szczątków
Premier przypomniał, że cztery dni temu był na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. – Widziałem dzikie czereśnie, dzikie jabłonie w miejscach, w których kwitły sady. Widziałem gęste krzaki w miejscach, w których bawiły się dzieci – mówił szef rządu.
Jak dodał, w tamtych miejscach, gdzie kiedyś kwitło życie, dziś mamy tylko szare popioły, szare zgliszcza, dlatego nasze zobowiązanie musi być tym mocniejsze, że nie ma już tam bardzo często żadnych śladów tamtego życia. – Przecież to nie może tak być, aby zniknął człowiek, zniknęło całe społeczeństwo, cała społeczność bez śladu, bez pamięci, bez przywołania prawdy – podkreślił.
Premier zwrócił się także do – jak mówił – naszych ukraińskich sąsiadów, do naszych ukraińskich sojuszników, którzy dzisiaj doświadczają wojny. – To dziś codziennie ukraińscy żołnierze giną za swoją wolność, za swoją suwerenność, za prawo do życia, ale giną także za bezpieczeństwo Europy, za bezpieczeństwo Polski. Nie ma niemal dnia, kiedy w barbarzyńskich atakach artyleryjskich, rakietowych, bombowych nie giną także kobiety i dzieci na Ukrainie, dlatego nasi ukraińscy sąsiedzi i sojusznicy dziś na pewno rozumieją, rozumieją lepiej, jak ważne dla nas jest to, aby odszukać każde miejsce, odszukać wszystkie szczątki, po chrześcijańsku je pogrzebać, postawić krzyż, zapalić znicz, pomodlić się – mówił.
– Nie spoczniemy, my, Polacy, nigdy nie spoczniemy, dopóki ostatnie szczątki nie zostaną odnalezione – zaznaczył szef rządu.
Dlatego, wskazał Morawiecki, to nie tylko jest nasza sprawa, ale to także jest sprawa ukraińska. – Nie będzie pojednania polsko-ukraińskiego do końca, bez odszukania wszystkich szczątków, bez uczczenia ich do końca – podkreślił.
„Musimy budować przyszłość na fundamencie prawdy”
– Symbolem zbrodni wołyńskiej jest kwiat lnu, który kwitnie tylko kilka godzin. I tak właśnie wtedy, w apogeum Zbrodni Wołyńskiej, tej rzezi, tej masakry, wtedy w ciągu kilku godzin zwiędło, zniknęło życie w 99 miejscowościach, w jednym tylko dniu tamtej krwawej niedzieli – mówił premier.
Jak podkreślił, „dziś my żyjący tutaj, wraz z rodzinami wołyńskimi wołamy o pamięć, wołamy o uczczenie, wołamy o zgodę na poszukiwanie, odnalezienie i ekshumacje wszystkich naszych przodków z Wołynia i tamtych ziem”.
– Tamte lata 1943-1945 głęboko wrosły w świadomość wszystkich Polaków. Zbrodnia Wołyńska jest centralnym, węzłowym elementem naszej świadomości narodowej, naszego dziedzictwa duchowego, jest węzłowym elementem naszej narodowej tożsamości – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Jak kontynuował dlatego właśnie, czcząc pamięć o wszystkich tych, którzy zginęli, zostali zamordowani w tamtych latach, musimy budować przyszłość na fundamencie prawdy, na fundamencie pamięci. – Składamy hołd wszystkim ofiarom tamtego okrutnego ludobójstwa, które miało miejsce na Wołyniu i południowo-wschodnich kresach II RP – mówił.
– Wzywamy was, nasi przodkowie, nasze siostry, nasi bracia – stańcie do apelu. Ale wzywamy was, byście byli także, tam w zaświatach, opiekunami naszej wspólnej przyszłości – zakończył szef rządu.
„Krwawa niedziela”
80 lat temu, 11 i 12 lipca 1943 r. Ukraińska Powstańcza Armia dokonała skoordynowanego ataku na ok. 150 miejscowości zamieszkałych przez Polaków w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim i łuckim dawnego województwa wołyńskiego. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach.
„Krwawa niedziela” jest uważana za szczytowy moment ludobójstwa dokonywanego przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-1945. W wyniku ludobójczych działań na Wołyniu zginęło około 100 tysięcy Polaków.
Sprawcami ludobójstwa byli członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów - B (frakcja Bandery), podporządkowana jej Ukraińska Powstańcza Armia oraz zachęcona przez nich ludność ukraińska, stanowiąca sąsiadów Polaków, często związanych z nimi więzami krwi. Bezpośrednią odpowiedzialność za wydanie zbrodniczego rozkazu ponosi główny dowódca UPA Roman Szuchewycz. OUN-UPA nazywała swoje działania „antypolską akcją”, zmierzającą do uczynienia z Ukrainy obszaru zamieszkałego wyłącznie przez Ukraińców.