Poseł Kosztowniak: różnice kształtują scenę polityczną, ale istnieje też dobro wspólne [Rozmowa dnia]
Dlaczego przypadki współpracy rządu z samorządem takie jak przy budowie tunelu w Świnoujściu są dziś rzadkością? Na to pytanie odpowiadał w „Rozmowie dnia” Polskiego Radia PiK poseł Andrzej Kosztowniak (Prawo i Sprawiedliwość), przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
Magdalena Ogórek: Zastanawiam się w kontekście tunelu pod Świną i tym, czym żyje Polska, czyli inną sytuacją Świnoujścia. Jak to jest, ponieważ prezydent Świnoujścia nie jest z Prawa i Sprawiedliwości i można było dla dobra mieszkańców połączyć siły. To jest wręcz modelowa współpraca rządu z samorządem. Dlaczego w Elblągu, w kwestiach portowych jest kompletnie inaczej? Dlaczego przy wielu takich współpracach samorządowych opozycja okupuje się na opcji „anty-PiS”?
Andrzej Kosztowniak: Wbrew pozorom odpowiedź jest bardzo prosta, brakuje w tym logiki. Z jednej strony różnice polityczne kształtują scenę polityczną, nie tylko w Polsce, ale też na świecie. Jednak z drugiej strony istnieje coś takiego, jak dobro wspólne. Czy to państwa, czy samorządu. Mówię to nie tylko z pozycji polityka parlamentarnego, ale też człowieka, który miał spory epizod bycia samorządowcem, jako prezydent miasta Radomia. Nie wyobrażam sobie współpracy czy braku współpracy z kimś, kto chce wspierać moje miasto, dając mu szansę rozwojową, abym stanął przeciwko temu. Brak logiki, długofalowego myślenia i nie chcę tego nazywać mocniej, ale chyba wszystkim nam się nasuwa to, co chciałbym powiedzieć. Brak racjonalności jest elementem, który jest nazywany wręcz grzechem w przypadku samorządów.
Na tym cierpią mieszkańcy. Zawsze, nie ma innej sytuacji. To jest bardzo bolesne, bo nie tylko Elbląg, ale też w wielu miejscach w Polsce, gdzie można było wypracować taką modelową sytuację, niestety to się zasadziło na „anty-PiS-ie”. Cały czas jest to główna oś kampanii Donalda Tuska. Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje. My nadal nie mamy programu Platformy Obywatelskiej, a jest już początek lipca. Jest o czym mówić, bo można przedstawiać recepty na zwiększenie liczby mieszkań, na walkę z inflacją, przedstawiać kierunki polityki zagranicznej. Tego nie ma, za to są emocje.
– Platforma Obywatelska lata temu określiła swoją strategię na funkcjonowanie w polskiej polityce. Z jednej strony, to co Pani powiedziała: „anty-PiS” i totalna opozycja. Platformie dzisiaj nie zależy na tym, żeby przedstawić pozytywne rozwiązania dla Polski. Zależy na tym, aby rozchwiać emocje do granic możliwości, żeby ludzie nie podejmowali decyzji w oparciu o racjonalność. Bardzo duża emocjonalność powoduje to, że wyłącza się myślenie, bo to dotyczy każdego z nas. Jeżeli byśmy dzisiaj szukali pozytywnych rozwiązań, to byśmy nie mogli dostrzec, że państwo polskie jest dzisiaj państwem, które najszybciej w Europie się rozwija, ma najniższe bezrobocie, jest jednym z najlepiej odbieranych państw w zakresie polityki inwestycyjnej. Przywołam choćby ostatnie dni, czy tygodnie w odniesieniu do największej w historii zewnętrznej inwestycji w Polsce. Myślę o współczesnej, nowoczesnej gospodarce. Tak naprawdę miliardy euro zostaną wpompowane w polską gospodarkę. Gdyby było źle, najwięksi tego świata nie wkładaliby tu pieniędzy. Najwięksi tego świata wiedzą, że idą i angażują tam pieniądze, gdzie mogą w spokoju zarabiać i to jest najlepsze potwierdzenie, że to, co robi Prawo i Sprawiedliwość do tej pory, jest elementem pozytywnym. Nie tylko dla polskiej gospodarki, ale dla każdego z nas. Poza tym państwo polskie jest jednym z najbezpieczniejszych państw dzisiejszej Europy i Donald Tusk ma świadomość, że zestawiając siebie z jakimkolwiek programem, który mógłby obiecywać, ale też pamiętajmy, że rządząc osiem lat, nie wykonał większości swoich obietnic, będzie z automatu skreślony jako ten, który mówi nieprawdę. Dziś bazuje wyłącznie na potężnym rozchwianiu emocji, bo w tym widzi realnie szansę dla siebie. W myśl przykładu pana Palikota, który jednoznacznie mówił, że z PiSem normalnie się nie da wygrać, trzeba wyłącznie awanturą. Donald Tusk zbyt mocno to wziął do serca, a będzie to tylko z wielką szkodą dla nas wszystkich. W Polsce jest potrzebny spokój, nasza ciężka praca, po to, żebyśmy mogli się rozwijać, budować swoją strefę wpływów w Europie i na świecie. Żeby kolejne pokolenia, które przyjdą po nas, miały po prostu lepiej. Nie jest nam potrzebna ciągła awantura.
Mówi Pan o rozchwianych emocjach. Zostałabym przy nich, bo mam wrażenie, że ta kampania na nich oparta, przynajmniej ze strony Platformy Obywatelskiej. Będę zaskoczona, jak we wrześniu Platforma objawi jakiś program. Jednak mam wrażenie, że to jest pomysł, właśnie rozchwiane emocje, aż do 15 października. Taki jest sugerowany termin wyborów i póki co, w sidła tych rozchwianych emocji wpada sam Donald Tusk, żeby po ośmiu latach mówienia, że PiS jest zły, bo nie chce przymusowej relokacji uchodźców, ten niedobry PiS nie chciał przyjmować imigrantów do Polski w ramach polityki Herzlich Willkommen. Pan Tomczyk mówił, że trzeba. Pani Hartwich mówiła: „wpuścić tych z zagranicy białoruskiej i potem się zobaczy, kim oni są”. Teraz Donald Tusk wypuszcza bardzo zaskakujący spot, gdzie brzmi tak, jakby to on nie chciał tych migrantów. To jest zupełnie sprzeczne z tym, co głosił przez wiele lat. Jak Pan to czyta? Co to jest za sytuacja?
– Każdy rozsądny człowiek traktuje to w kategoriach szaleństwa, choćby minimalnego. Powiem otwartym tekstem. Facet, który przez wiele lat przedstawiał zupełnie inny pogląd na rzeczywistość, wpisując się wprost w układ ogólnoeuropejski. Ten, który na prawicy jest nazywany elementem tak zwanego „europejskiego lewactwa”, dzisiaj przedstawia zupełnie inny pogląd. Wydaje mi się, że to jest chwila przed szaleństwem. Choć nie kryję, że mnie to w żaden sposób nie martwi, bo to po raz kolejny pokazuje, że to, co mówi Donald Tusk, trzeba traktować z przymrużeniem oka. Na pewno nie ma w tym cienia prawdy. Jeżeli z jego strony, przez wiele lat było przedstawiane zupełnie inne stanowisko, a dzisiaj zobaczył, pewnie na podstawie jakichś badań socjologicznych, że Polacy chcą po prostu uczciwego i spokojnego kraju, w którym będziemy mogli ciężko pracować i z tego coś mieć, będziemy się mogli rozwijać. Nie jest w stanie przeciwstawić żadnej realnej propozycji, dlatego też gra na tych emocjach będzie elementem gry do dnia wyborczego. Inaczej Donald Tusk nie jest w stanie wykrzesać nie tylko z siebie, ale ze swojego grona politycznego żadnej pozytywnej propozycji. Wie, że na polu pozytywnych propozycji dla Polaków po prostu przegra. (...)
POZOSTAŁE ROZMOWY DNIA