Prof. Sojak: PiS próbuje zagrać na resentymencie społeczeństwa [Rozmowa Dnia]
– Propozycja zorganizowania referendum w sprawie relokacji imigrantów może być grą na resentymentach Polaków, jednak rządzący mają rację, gdy przypominają, że przyjęliśmy wielką liczbę uchodźców – mówił prof. Radosław Sojak. Socjolog z UMK był gościem „Rozmowy Dnia” w Polskim Radiu PiK.
Marcin Kupczyk: Prezes PiS, Jarosław Kaczyński wrócił do rządu. Według partii ma to być próba konsolidacji, odzyskania inicjatywy po kilku trudnych tygodniach. „Decyzja z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa jest trafna i potrzebna”, tak mówił prezydent Andrzej Duda, a premier Morawiecki twierdzi, że „obecność Jarosława Kaczyńskiego w rządzie będzie gwarantowała, że koncentracja na naszych priorytetach będzie bezwarunkowa i absolutna”. Co pan na to?
Radosław Sojak: To bardzo zręczne uzasadnienie, takie od strony PR-owej. Natomiast myślę, że większość uważnych obserwatorów polskiej sceny politycznej zauważy dosyć szybko, że chyba najbardziej prawdziwy jest ten pierwszy fragment, mówiący o kilku trudnych tygodniach i potrzebie konsolidacji. Jakkolwiek Jarosław Kaczyński jest politykiem, który ma duży negatywny elektorat i wywołuje bardzo mało pozytywne emocje wśród swoich przeciwników, to z drugiej strony wiadomo, że jest gwarantem istnienia i spójności Zjednoczonej Prawicy. Skoro i tak wygląda na to, że wszystkie strategiczne decyzje tego obozu politycznego są podejmowane w jakiejś konsultacji z nim, to naturalniejszym i prostszym rozwiązaniem jest, gdy stanie się członkiem Rady Ministrów. Oczywiście do tego dochodzą pewne kwestie wizerunkowe. Mam wrażenie, że Prawo i Sprawiedliwość osiągnęło pewien efekt polityczny, na który liczyło, dotyczący wyciszenia wewnętrznych sporów i być może uspójnienia przekazu. Z drugiej strony dało asumpt do różnego rodzaju i memów w przestrzeni informacyjnej. Mam tu na myśli to dosyć niefortunne zdjęcie z pierwszego posiedzenia rządu z udziałem Jarosława Kaczyńskiego, które niekorzystnie wpływa na wizerunek i pozycję premiera Morawieckiego, który wedle wszystkich sondaży jest postrzegany przez zwolenników Zjednoczonej Prawicy jako naturalny następca.
Jarosław Kaczyński powiedział, że więc wyborczy jego ugrupowania w Bogatyni, gdzie mieszczą się kopalnia i elektrownia Turów, zorganizowano jako wyraz solidarności z ich pracownikami. Mówił, że Prawo i Sprawiedliwość będzie bronić pracowników, a działania dotyczące kopalni są zagrożeniem dla suwerenności kraju. Minister Sprawiedliwości, lider Suwerennej Polski, Zbigniew Ziobro także zapowiedział walkę o przetrwanie kopalni. Jego zdaniem sprawa Turowa to symbol unijnej arogancji, a kompleks w Turowie stał się symbolem suwerenności kraju. Padały również deklaracje: „nie będą nam sądy w Polsce, ani Unia Europejska decydowały o losie zakładów pracy, które mają działać, a które nie”. Kto w tym sporze ma rację? Czy te deklaracje nie są zbyt ostre, czy radykalne? Krytycy powiedzą „z szabelką na Brukselę”.
– Bruksela do pewnego stopnia sama postawiła się w takiej sytuacji, w której łatwo naraża się na tego rodzaju ataki. Dlatego, że cały serial z polskim KPO doprowadził w sporej części społeczeństwa do całkowitego zniechęcenia, to znaczy takiego przekonania, że niezależnie od tego, co zrobimy u siebie w kraju, to od Brukseli tak dostaniemy po łbie. Myślę, że to nie jest całkowicie fałszywa definicja sytuacji, to nie jest całkowicie fałszywe rozumienie tego, jak wyglądają nasze relacje z Brukselą. Być może to dobrze dla naszego widzenia Europy, że przestajemy ją postrzegać jako instancję apolityczną, nie zaangażowaną, źródło międzynarodowych niekwestionowanych standardów. Zaczynamy ją postrzegać jako to, czym jest. To znaczy konglomerat wielu instytucji i politycznych interesów, które często bardzo bezwzględnie zwalczają swoich przeciwników. To taka glosa dotycząca relacji z Unią. Natomiast oczywiście, to jest tak, że myśmy wstępując do Unii, scedowali część swoich suwerenności na instytucje unijne. Problem polega na tym, że to scedowanie z perspektywy szarego obywatela było mało dotkliwe i mało widoczne. Natomiast kopalnia w Turowie i cały spór wokół niej pokazuje, że to scedowanie suwerenności przekłada się bardzo bezpośrednio na losy konkretnych ludzi i na ich możliwość kontynuowania swojego dotychczasowego życia w tej formie zawodowej, czy w tym miejscu, w którym mieszkają. PiS chyba ma rację, próbując to wykorzystać, by pokazać, że powinniśmy chyba trochę zmienić nasz stosunek do Unii Europejskiej. Być może w konsekwencji również relacje z Unią Europejską. Natomiast nie podejmuję się odpowiedzi na pytanie, kto merytorycznie w sporze o ekologiczne konsekwencje wydobycia węgla w kopalni Turów ma rację. My na pewno nie możemy sobie pozwolić na to, by z dnia na dzień zrezygnować z wydobycia w tej kopalni.
Na tym samym wiecu prezes PiS przekonywał, że jeśli Polacy w referendum przeciwstawią się w sprawie relokacji uchodźców, to będzie znaczący głos w dyskusji unijnej. W ten sposób odniósł się do tematu forsowanego przez instytucje unijne, mechanizmu przymusowej relokacji nielegalnych imigrantów. PiS chce w tej sprawie zorganizować referendum, tymczasem podczas wiecu, który odbywał się niedaleko od Bogatyni, bo we Wrocławiu, Donald Tusk właśnie komentował pomysł z Prawa i Sprawiedliwości na referendum w sprawie migrantów i mówił tak: „Kaczyński znów powtarza słowa referendum, mimo że zbudował tutaj model putinowski”. Donald Tusk wymieniał: „pogarda do mniejszości, szczucie na ludzi innej wiary czy innego koloru skóry, próba przekupienia czy zdominowania opozycji, używanie służb specjalnych, wykorzystanie pieniędzy publicznych dla niszczenia demokracji”. Dodał, że jedyne prawdziwe referendum, to będzie w dniu wyborów i od tego referendum będzie zależało, czy tu będzie wielka Polska, czy Mała Rosja Kaczyńskiego. Jak Pan ocenia te wypowiedzi?
– To jest bardzo fantastyczny przykład politycznej retoryki. Dlatego, że właściwie wszystkie te zarzuty, które Donald Tusk sformułował pod adresem Jarosława Kaczyńskiego, można byłoby odwrócić w jego stronę. Wybierając oczywiście zupełnie inne przykłady z czasów, gdy on był premierem. Władimir Putin, który tu występuje w roli takiego straszaka ze wschodu, z tego co wiem, nie zorganizował od lat żadnych wyborów, które mogłyby choć trochę uchodzić za wolne. O referendum nie wspominając, więc to jest trochę zabawne, że w kontekście ogłoszenia referendum, czyni się zarzut niedemokratyczności. Chociaż z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość próbuję tutaj zagrać na pewnym resentymencie polskiego społeczeństwa, które zdecydowanie sprzeciwia się temu mechanizmowi przymusowej relokacji. Wskazując zresztą, że w związku z wojną na Ukrainie, chociaż nie tylko, wzorowo wykonaliśmy swoje obowiązki, związane z przyjmowaniem uchodźców, imigrantów w ramach Unii Europejskiej i pewnie nie naszym problemem powinno być rozwiązywanie kryzysów innych państw w tej kwestii. Połączenie referendum z wyborami parlamentarnymi jest też sprytnym socjotechnicznym pomysłem. Myślę, że atak Koalicji Obywatelskiej na ten pomysł wiąże się z tym, że to jest coś, co może zmienić dynamikę wyborów parlamentarnych na ich niekorzyść. Dobrze to rozpoznają. Może to zmobilizować elektorat PiS-u do pójścia do urn. (...)
POZOSTAŁE ROZMOWY DNIA