Polska domaga się sankcji dla Białorusi. Chodzi o zaangażowanie w deportacje ukraińskich dzieci
Stały Przedstawiciel Polski przy UE Andrzej Sadoś poinformował we wtorek ambasadorów pozostałych 26 krajów unijnych o zaangażowaniu Białorusi w nielegalne deportacje ukraińskich dzieci – dowiedziała się PAP ze źródeł w Brukseli. Polska apeluje o nałożenie sankcji UE na reżim Alaksandra Łukaszenki za te działania.
Sadoś przedstawił na spotkaniu informacje zawarte w liście, jaki otrzymał od Pawła Łatuszki, przedstawiciela tymczasowego rządu białoruskiego stworzonego przez działaczy opozycji.
Z listu wynika, że 2000 dzieci, w większości z okupowanych terytoriów Ukrainy, wywieziono na teren obozów wypoczynkowych i sanatoriów na Białorusi. Jedną z tych instytucji jest obóz „Dubrava”, który należy do państwowej firmy Biełaruskalij. Nielegalnym wywozem ukraińskich dzieci na terytorium Białorusi ma zajmować się fundacja charytatywna Białorusina Alaksieja Tałaja oraz doniecka organizacja społeczna „Delfiny”, na czele której stoi Olha Wołkowa.
Z listu wynika, że Tałaj miał przyznać, iż wywiezienie dzieci z Ukrainy na Białoruś stało się możliwe na polecenie Łukaszenki. Koncern Biełaruskalij, objęty sankcjami m.in. przez UE, USA i Ukrainę, oraz Stały Komitet tzw. Państwa Związkowego Białorusi i Rosji miały pomagać w organizacji wywozu.
Łatuszka wskazuje, że w ten sposób Biełaruskalij ułatwia popełnianie zbrodni wojennych, gdyż tak kwalifikowane jest wywożenie na Białoruś dzieci z okupowanych przez wojska rosyjskie terytoriów Ukrainy.
Biełaruskalij zajmuje się wydobyciem i przetwórstwem potażu, a to główne źródła obcej waluty, dzięki którym reżim Łukaszenki może aktywnie wspierać rosyjską agresję na Ukrainę. Łatuszka wskazuje w liście, że poluzowanie sankcji wobec Mińska oznaczać będzie pośredni wzrost możliwości finansowania agresji na Ukrainę i popełniania zbrodni wojennych.
Tymczasem w Brukseli są podejmowane próby zniesienia sankcji na białoruski potaż, który wykorzystywany jest w produkcji nawozów. Zwolennicy zniesienia sankcji powołują się przy tym na argument bezpieczeństwa żywnościowego świata.
Wiele krajów UE, w tym Polska, wskazuje jednak, że jest to pretekst, bo białoruski potaż został zastąpiony m.in. potażem z Kanady, a światowe ceny produktów rolnych i nawozów spadają.
Ambasador Sadoś po raz kolejny na spotkaniu miał podkreślić, że Polska nie zgodzi się na żadne rozluźnienie sankcji UE wobec Białorusi.