Prof. Dariusz Kupisz: Obrady Sejmu Wielkiego dały nadzieję na suwerenne państwo [Rozmowa Dnia]
Atmosferę, w jakiej uchwalona została konstytucja 3 Maja przypominał prof. Dariusz Kupisz, historyk z UMCS w Lublinie, który był gościem Rozmowy Dnia w Polskim Radiu PiK.
Magdalena Ogórek: Zerkałam, będąc ponownie na Zamku Królewskim w Warszawie, na obraz znany chyba wszystkim uczniom, nawet szkoły podstawowej, na obraz Jana Matejki „Uchwalenie Konstytucji 3 Maja". I jak pamiętam, spoglądałam na ten wyraz triumfu, dumy, ukontentowania u referendarza wielkiego koronnego marszałka Stanisława Małachowskiego. I tak sobie pomyślałam o tym, co nadejdzie, i o tym, co było przed, bo to są bardzo ważne czynniki. Pani profesorze: październik 1788 roku, kiedy zbiera się sejm, zwany później „Wielkim" z uwagi na długość obrad. W jakiej atmosferze on się wtedy zebrał?
Dariusz Kupisz: Można powiedzieć, że zebrał się w atmosferze ulgi, radości i nadziei. Ulgi z tego tytułu, że po raz pierwszy, można powiedzieć, w Warszawie wszyscy posłowie poczuli się swobodnie. Nie było wojsk rosyjskich. Zostały wycofane, ponieważ Rosja zaangażowała się w wojnę z Turcją. Nadziei, dlatego, że dużą część posłów stanowiło zupełnie nowe pokolenie wychowane już przez szkoły zreformowane, szkoły Komisji Narodowej, wychowane w duchu patriotycznym, dostrzegające konieczność reform, które mogą uratować państwo. No i nadziei na to, że to państwo będzie suwerenne i będzie sprawnie funkcjonowało.
Czyli, gdybym powiedziała, że sejm obradował w euforii to nie będzie przesady?
Nie. Oczywiście, podziały polityczne, i to ostre podziały polityczne nie zniknęły. Nie wszyscy byli zadowoleni z tego, co się dzieje. Jednak od początku Sejmu widać było ten kierunek reformatorski i to dążenie do wzmocnienia wzmocnienia państwa. Już pierwsza uchwała sejmu była uchwałą rewolucyjną. Uchwała o 100 - tysięcznej armii, można powiedzieć, że nieco na wyrost, ale została zdecydowaną większością głosów podjęta i wszyscy rozumieli, jak ważne jest silne, własne wojsko, zwłaszcza wobec tak potężnych i zaborczych sąsiadów, jakich wówczas mieliśmy.
Rzeczywiście ogromne przełomy. Ja mam wrażenie, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, że tym wydarzeniem, które dało taki impakt do dalszych działań, było zlikwidowanie Rady Nieustającej, czyli de facto takiej rosyjskiej kontroli.
Oczywiście, podjęto tę uchwałę w początkach 1789 roku. Nie było łatwo, ponieważ sam król nie był zwolennikiem tak prowokacyjnych działań wobec Rosji, no ale wszyscy wiedzieli, czym jest Rada Nieustająca, nazywana z przekąsem „zdradą nieustającą". Przecież to było narzędzie, przy pomocy którego którego ambasadorowie rosyjscy, ambasadorowie Katarzyny II kontrolowali i króla, i życie polityczne w Polsce. Ambasador rosyjski Stackelberg, mimo że nie miał już tych bagnetów rosyjskich za sobą, był na tyle bezczelny, że wręcz groził posłom interwencją ze strony Katarzyny II, jeżeli ta Rada Nieustająca zostanie zniesiona. Zniesiono ją. Nie miażdżącą większością głosów, ale 60 procentami. Rzeczywiście, i wielu posłów się obawiało, i wielu posłów było w jakiś sposób powiązanych z ambasadorem carskim, ale wtedy też już nastąpiła polaryzacja tych, których głosowali przeciw lub wstrzymali się od głosu. Zaczęto określać tych posłów mianem „moskala". Słowo „moskal" stało się wówczas takim synonimem obraźliwego słowa (...).
CAŁA ROZMOWA DNIA DO WYSŁUCHANIA NIŻEJ I TUTAJ