Wprowadzenie religii do szkół było naruszeniem konstytucji
Wprowadzenie religii do szkół było wielką pomyłką i naruszeniem konstytucji - oceniła wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, która w środę w Sejmie otworzyła konferencję "Świecka Szkoła". Jak mówiła, religia w szkołach obciąża rocznie budżet kwotą - 1,3 mld zł.
"Bardzo nam jest daleko od świeckiej szkoły i nie wiem, czy bardzo bym się myliła, gdybym stwierdziła, że oddalamy się i od tej wizji i od konstytucyjnie zapisanego rozdziału państwa od Kościoła" - powiedziała Nowicka, która na wysłuchanie obywatelskie pt. "Świecka Szkoła" do Sejmu zaprosiła m.in. przedstawicieli Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów.
Lekcje religii katolickiej w polskich szkołach - jak mówiła Nowicka - są obecne od ponad 20 lat, ale ich wprowadzenie nazwała wielką pomyłką. "Ten błąd, czyli wprowadzenie religii do szkół, a zatem naruszenie podstawowej zasady neutralności światopoglądowej państwa, został popełniony" - mówiła Nowicka, zwracając przy tym uwagę, że w polskich szkołach nadal króluje jedna religia, mimo istnienia przepisów, które powinny tę sytuację neutralizować. "Mam na myśli kwestię prawie całkowitego braku zajęć z etyki w szkole" - wyjaśniła.
Dodała też, że katecheza w szkołach prowadzona jest bez żadnej kontroli państwa nad treściami programowymi. "Wiemy, że religia w szkołach bardzo często jest wykorzystywana, jako platforma do szerzenia konkretnego światopoglądu" - mówiła Nowicka. Dodała, że nie ma również kontroli państwa nad metodologią i sposobem prowadzenia lekcji religii. "Nie raz słyszymy o bardzo poważnych naruszeniach prawa w tym zakresie, łamaniu praw uczniów, niestosownych zachowaniach katechetów i katechetek" - tłumaczyła.
Podsumowując, Nowicka powiedziała, że "wprowadzenie religii do szkół odbyło się z bardzo poważnym naruszeniem konstytucji polskiej" i wyraziła nadzieję, że prędzej czy później religia ze szkół zostanie wycofana.
Uczestnicy wysłuchania mówili o sytuacji dzieci, które nie chodzą na religię. "Religia w szkołach zaburzyła pewien świat, w którym najważniejsze były wiedza, umiejętności, zainteresowania, kultura osobista, przyjaźń. Kiedy wprowadzono religię do szkół istotny okazał się jeszcze jeden element - światopogląd. Od tej pory zmieniły się również relacje między dziećmi, stosunek do regulacji prawnych w szkole oraz organizacji pracy w szkole" - powiedziała Justyna Skwarska, twórczyni portalu "Stop Dyskryminacji".
Zaznaczyła, że jest mamą dwójki dzieci, które nie chodzą na religię. "Dyskryminacji religijnej doświadczyłam na własne skórze, oraz na skórze własnych dzieci" - podkreśliła. Zwróciła uwagę na to, że nauka etyki jest w szkołach marginalizowana, a lekcje religii są w środku zajęć, co powoduje, że dzieci niechodzące na nią mają w tym czasie "okienko". "Oferuje im się miejsce w szatni, na korytarzu, w bibliotece. +Okienko+ to marnotrawienie czasu i poniżanie dzieci" - oceniła. Jak mówiła to także czas, który dzieci spędzają w szkole bez opieki. "Moje dziecko ten czas spędzało na krzesełku na korytarzu" - powiedziała.
Anna Korzeniowska-Bihun z Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów zauważyła, że bardzo trudno jest wytłumaczyć dziecku, zwłaszcza małemu, dlaczego nie uczestniczy w zajęciach z resztą grupy. Jak mówiła, jej córka popłakała się, gdy po raz pierwszy usłyszała, że musi wyjść z klasy, bo zaczyna się religia. "Czuła się ukarana, tylko nie wiedziała za co. Następnym razem, gdy była religia zabrałam ją do cukierni" - powiedziała.
Wspomniała, że proponowała szkole, by w czasie lekcji religii organizować inne zajęcia dla dzieci, tak by mogły w nich uczestniczyć dzieci niechodzące na religię, np. pogadankę o kosmosie. Dowiedziała się wtedy, że wówczas pokrzywdzone byłby dzieci chodzące na religię, bo nie mogą uczestniczyć w ciekawych zajęciach. "I na tym polega perfidia tego systemu, że zawsze jakieś dziecko jest pokrzywdzone. Dlatego trzeba wyprowadzić religię ze szkół" - podkreśliła Anna Korzeniowska-Bihun.
"Etyka jest rzadkim zjawiskiem w polskich szkołach, podczas gdy religia jest niemal we wszystkich szkołach publicznych i niepublicznych" - powiedział Andrzej Wendrychowicz z portalu "Etyka w Szkole". Jego zdaniem, źródłem tego stanu rzeczy jest rozporządzenie ministra edukacji z 1992 r. w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki w publicznych szkołach i przedszkolach. "Z samego tylko tytułu dokumentu wynika, że chodziło o przywrócenie katechezy, a lekcje etyki miały być tylko pustą obietnicą, mydleniem oczu" - ocenił.
Wendrychowicz zauważył, że w tym rozporządzeniu bardzo szczegółowo opisano zasady organizacji lekcji religii, a o etyce tylko wspomniano. Dlatego - jego zdaniem - by lekcje etyki faktycznie zaistniały w polskich szkołach trzeba wzmocnić ich rangę w prawie oświatowym. Zwracali na to uwagę też inni uczestnicy spotkania, mówili, że trzeba podjąć działania systemowe, bo możliwości doraźnych wyczerpały się.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami rodzice mogą wybrać czy dziecko będzie chodzić na lekcje etyki, religii, czy nie będzie uczestniczyć ani w jednych, ani w drugich. Zarówno lekcje etyki, jak i religii organizowane są na wniosek rodziców. Przepisy te dotyczą wszystkich Kościołów i związków wyznaniowych.
Uczniowie mają dwie godziny lekcji religii tygodniowo; liczba godzin może być zmieniona jedynie za zgodą biskupa. O wymiarze liczby lekcji z etyki decyduje dyrektor szkoły.
Z danych Systemu Informacji Oświatowej przekazanych PAP przez MEN wynika, że w roku szkolnym 2012/2013 lekcje religii organizowane były w 26 391 szkołach, a etyki w 1 276; w 1 381 placówkach nie było ani lekcji religii, ani lekcji etyki. Religii uczyło 29 449 osób, a etyki - 1 173 osoby (kwalifikacje do nauczania etyki miało 1 769 osób).
Resort edukacji nie dysponuje danymi na temat liczby uczniów uczestniczących w lekcjach religii lub etyki, zaś dane dotyczące organizacji lekcji religii i etyki w roku szkolnym 2013/2014 są jeszcze w fazie opracowania. (PAP)