Wojskowy: Bachmut jest okrążany z trzech stron, ale możemy bronić się długo
Bachmut – miasto w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, które jest głównym celem ataków wojsk rosyjskich – zostało na wpół okrążone z trzech stron, ale oddziały ukraińskie wciąż mają zaopatrzenie i mogą się bronić jeszcze długo – powiedział oficer Anatolij Kozłowski w wywiadzie dla agencji Ukrinform.
– Sytuacja jest trudna. Obecnie Bachmut jest na wpół okrążony z trzech stron – stwierdził Kozłowski, oficer batalionu Obrony Terytorialnej w mieście. Jak wyjaśnił, nadal istnieją szlaki dostaw dla kontyngentu ukraińskiego. Dostępna dla sił ukraińskich pozostaje trasa Kostiantyniwka–Bachmut, jednak Rosjanie mają nad nią kontrolę ogniową. – Łańcuch logistyczny został naruszony. Są inne trasy, obchodzące tę drogę, którymi można dostać się do miasta – powiedział Kozłowski.
Z Bachmutu „pozostała tylko nazwa”
Według niego wojska rosyjskie stosują podobną taktykę, jak w przypadku wcześniej atakowanych miast, czyli „niszczą te dzielnice, do których nie udaje im się przedostać”. Prowadzą ciągły ostrzał artyleryjski, niszcząc budynki i w rezultacie ukraińscy obrońcy miasta nie mają punktu oparcia. Ze zrujnowanego Bachmutu – jak dodał Kozłowski – „pozostała tylko nazwa”.
Oficer opisywał, że do ataku rzucani są w niewielkich grupach najemnicy z Grupy Wagnera, którzy używani są jako mięso armatnie. Z powodu wyczerpania tych oddziałów najemnicy atakują teraz Bachmut tylko z jednej strony. Główny atak prowadzą żołnierze regularnej armii rosyjskiej, którzy „trzymają się jakiejś taktyki i nie atakują frontalnie”.
Wojskowi ci – zdaniem Kozłowskiego – nie mają silnej motywacji: cofają się, gdy napotykają opór. – Walki toczą się o każdy metr – powiedział oficer. Jak opisywał, „dystans do wroga wynosi niekiedy 70–80 metrów i szturmy w takiej odległości mogą trwać 2–3 doby”.
Walki są dość „kontaktowe”
W centrum i dzielnicach miejskich Bachmutu nie ma Rosjan, są oni natomiast na terenach dacz pod miastem. – Próbują prowadzić działania szturmowe. Działają tak, że zajmują dwu– i trzykondygnacyjne budynki i organizują tam punkty ogniowe – opisywał wojskowy.
– Jeśli planujesz działania szturmowe zgodnie z zasadami, to liczebność twoich ludzi powinna przewyższać co najmniej pięciokrotnie liczbę przeciwnika. (...) Wróg właśnie tak działa. Walki są dość „kontaktowe”. Jeśli wcześniej była to wojna artyleryjska, to teraz używane są jednocześnie wszelkie rodzaje uzbrojenia – powiedział Kozłowski. Ocenił przy tym, że pod względem artylerii siły są wyrównane, być może jest nawet lekka przewaga po stronie ukraińskiej.
– Jeśli nie będzie wyłomu w obronie, jeśli ktoś z żołnierzy nie odejdzie samowolnie ze swoich pozycji, to utrzymamy miasto jeszcze długo – uważa ukraiński oficer.